[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To by³a przypadkowa napaœæ.Kat w to nie uwierzy³a.Przypadkowa? Niemo¿liwe, skoro byli w samym œrodku…Czego?Wci¹¿ nie mieli ¿adnych dowodów, ¿e dosz³o do przestêpstwa.Poza tym, jakieby³y inne teorie? Czy szofer przebra³ siê w ³achmany i œledzi³ Brandonaw Central Parku? To tak¿e nie mia³o sensu.Kiedy Glass odprowadzi³ ich do kuloodpornego atrium, Kat poprosi³a, ¿eby da³jej znaæ, gdy tylko czegoœ siê dowie.— Nie ma sprawy — obieca³.Uœcisn¹³ im obojgu d³onie.Brandon podziêkowa³, ale widaæ by³o, ¿e chce jaknajszybciej wyjœæ.Dos³ownie wybieg³ przez frontowe drzwi.Kat pod¹¿y³a za nimdo olbrzymiego stawu — zajmuj¹cego jedn¹ ósm¹ powierzchni parku — nazywanegoZbiornikiem Jacqueline Kennedy Onassis.Powa¿nie.Ch³opak zerkn¹³ na zegarek.— Wci¹¿ mamy czas.— Na co?— ¯eby dotrzeæ na Wall Street.— Po co?— Ktoœ kradnie pieni¹dze mojej matki.21Kat nie chcia³a jechaæ.Siedziba Bork Investments mieœci³a siê w smuk³ym wie¿owcu przy Vesey Street nadrzek¹ Hudson w dzielnicy finansowej Manhattanu, rzut kamieniem od nowego WorldTrade Center.Tamtego jasnego, s³onecznego poranka Kat by³a m³od¹funkcjonariuszk¹, jednak to nie stanowi³o wymówki.Kiedy o Ã³smej czterdzieœciszeœæ samolot uderzy³ w pierwsz¹ wie¿ê, spa³a zaledwie osiem przecznic dalej.Zanim siê rozbudzi³a, pokona³a kaca i dotar³a na miejsce, obie wie¿e siêzawali³y i nie da³o siê ju¿ pomóc ofiarom, zw³aszcza innym funkcjonariuszom.Wielu z tych, którzy zginêli, przyjecha³o samodzielnie ze znacznie dalszychzak¹tków miasta.Ona nie zd¹¿y³a.Oczywiœcie i tak nie mog³aby nic poradziæ.Nikt nie móg³ niczego zrobiæ.Jednak wci¹¿ drêczy³o j¹ poczucie winy.Chodzi³ana wszystkie pogrzeby policjantów, ale gdy sta³a na cmentarzu ubrana w mundur,czu³a siê jak oszustka.Gnêbi³y j¹ koszmary, które sta³y siê udzia³em niemalka¿dego, kto by³ na miejscu tamtego dnia.W ¿yciu mo¿na sobie wiele wybaczyæ,lecz z powodów, które maj¹ niewiele wspólnego z logik¹, bardzo trudno jestwybaczyæ sobie, ¿e siê prze¿y³o.To by³o dawno temu.Rzadko o tym myœla³a, przewa¿nie w okolicach rocznic.Doprowadza³o j¹ do sza³u, ¿e czas rzeczywiœcie leczy rany.Jednak od tamtejpory stara³a siê trzymaæ z daleka od tego miejsca, mimo ¿e i tak nie mia³apowodu, by tam siê pojawiaæ.To by³a kraina umar³ych, duchów i elegantówz du¿ymi pieniêdzmi.Nie mia³a tutaj czego szukaæ.Wielu ch³opców z jej dawnejdzielnicy — tak¿e niektóre dziewczêta, ale tych znacznie mniej — trafi³o dotego œwiata.Jako dzieci podziwiali swoich ojców i zarazem siê ich obawiali —policjantów i stra¿aków — lecz dorastaj¹c, starali siê iœæ jak najbardziejodmienn¹ drog¹.Szli do prywatnej katolickiej szko³y St.Francis Prep,a nastêpnie do Notre Dame albo Holy Cross i koñczyli jako sprzedawcy obligacjiœmieciowych lub instrumentów pochodnych, zarabiaj¹c mnóstwo pieniêdzyi staraj¹c siê jak najbardziej oddaliæ od swojego wychowania i korzeni — takjak ich ojcowie uciekali od swoich ojców, którzy harowali w fabrykach albog³odowali w dalekich krajach.Postêp.W Ameryce mamy poczucie ci¹g³oœci i nostalgii, lecz tak naprawdê ka¿depokolenie ucieka przed swoimi poprzednikami.Co ciekawe, zazwyczaj uciekaj¹ doczegoœ lepszego.S¹dz¹c po eleganckim biurze, Martin Bork uciek³ do czegoœ lepszego.Kati Brandon czekali w sali konferencyjnej z mahoniowym sto³em wielkoœci pasastartowego.Przygotowano dla nich przek¹ski: babeczki, p¹czki, sa³atkê owocow¹.Brandon umiera³ z g³odu, wiêc zacz¹³ siê objadaæ.— Sk¹d go znasz? — spyta³a Kat.— Jest doradc¹ finansowym naszej rodziny.Pracowa³ z moim tat¹ w funduszuhedgingowym.Kat nie by³a pewna, czym jest fundusz hedgingowy, ale na dŸwiêk tej nazwyzawsze lekko siê wzdryga³a.Zerknê³a na rzekê Hudson i New Jersey widocznew oddali.Jeden z olbrzymich statków wycieczkowych p³yn¹³ na pó³noc w stronêmola przy Dwunastej Alei.Pasa¿erowie na pok³adzie machali.Chocia¿ nie moglijej zobaczyæ wewn¹trz budynku, Kat tak¿e im pomacha³a [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •