[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Szaleñstwo meldunków do wszystkich mo¿liwych oœrodkówdowodze­nia w Uk³adzie.T³ok na ³¹czach.Ludzkoœæ ryczy w kos­mos nieustann¹paplanin¹ ka¿dej stacji radiowej, telewi­zyjnej, ka¿dej bezprzewodowej rozmowytelefonicznej.Tam to jeszcze by³ dom, bo mogliœmy ogl¹daæ na ¿ywo walkê otytu³ mistrza wszechwag, odbieraæ serwisy infor­macyjne dziesi¹tek sieci,œledziæ notowania gie³dowe.A teraz? Nie jestem w stanie poj¹æ tego milczeniaZiemi.Czasze radioteleskopów „Arki" wci¹¿ trwaj¹ zapewne wy­celowane wkierunku S³oñca.Nie odebraliœmy ani echa szumu.A przecie¿ powinny do nasdocieraæ sygna³y opóŸnione zaledwie o parê lat, szliœmy z podœwietln¹.No,trzeba dodaæ ten czas, przez który przetrzyma³ nas na or­bicie Saint-Pierce.Ale mimo wszystko.to milczenie -przera¿a.By³y co prawda problemy zkalibracj¹ syste­mów i programami astrograficznymi, by³y tam w nich ja­kieœniezgodnoœci — ale S³oñce zlokalizowaliœmy bez pro­blemu, Lee potwierdzi³.Wiêcco siê dzieje? Czy Saint-Pierce mo¿e odpowiedzieæ i na to pytanie? Z³apiemy go,z³apiemy, szepcze mi Luis.On zawsze bêdzie takG³os i g³os- Lubisz dzieci?- Jesteœ w ci¹¿y?, Tak??- Luis.- Nie u¿ywaj tego imienia, mówi³em ci; to nie jest mo­je imiê, nie ma Luisa.Ty nie istniejesz.Rozumiesz to? Nie istnieje Pod¹¿aj¹cy za Cieniem.- Nie rozumiem.Póki co, jestem równie realny jak ty.- A myœlisz, ¿e japojmujê mechanizm funkcjonowania Grot? To zaprzecza logice.Ale jednak - dziejesiê.Wbrew logice, wbrew.wszystkiemu.Jesteœ snem.Bojê siê; sama chwilami otym zapominam.- To dobrze.- Tak, to dobrze.nic ju¿ wówczas nie podwa¿y mocy twego istnienia.- Pragniesz mojej œmierci?- Chwilami.Swojej równie¿.- Swojej mo¿esz pragn¹æ, ale dla mnie te twoje pra­gnienia s¹ niebezpieczne.Marzy ci siê œmieræ ojca twego dziecka?- Nic mi siê nie marzy.Co najwy¿ej przesz³oœæ.A tego dziecka ja nie chcê.Zreszt¹ ono równie¿ jest niemo¿liwo­œci¹.Nie myœl o mnie jak o jednej zeswoich squaw.- Nie potrafiê inaczej.- Wiem.Przepraszam.- Ty jesteœ z³¹ kobiet¹.Ale to nie twoja wina.Nie- Taa, na pewno.- To ¿Ã³³æ ¿alu, gniewu i rozgoryczenia po utracie.Wypluj j¹.Ona ciê zatruwa.;- Mówisz jak Lee.- Lee by³ m¹drym cz³owiekiem.- By³ wierny.Nie zdradzi³.Zgin¹³ w mojej obronie.- Na bogów, jesteœ kobiet¹, zatem zachowuj siê jak ko­bieta, a nie jakwojownik; to odpychaj¹ce.- Najpierw musia³byœ mnie tego nauczyæ.- Patrz: w³osy mi odrastaj¹.- To dobrze.- S¹uaw ma wygl¹daæ jak sguaw, co? Znam to, znam.Swoj¹ drog¹ mia³am przecie¿gwarancjê wiecznej depila­cji.Ech, Bagno wszystkiemu da radê.Mo¿e i tobiepalce odrosn¹; palce czy w³osy, co za ró¿nica, wszystko bez­sens.- Powiedz mi: jesteœ szczêœliwy?- Tak.- Naprawdê??Powiedzia³em.- Ale.- Cicho.- Ojalika?- Mhm?Ja lubiê dzieci.Argentina, Argentina, czyli Cz³owiek z ObrzynemTo by³o polowanie; a w jego trakcie — polowania po­mniejsze.Teraz, naprzyk³ad, tropili wiejohydê, jak ochrz­ci³a zwierzê Ojalika.Paskudnie wygl¹da,wspaniale sma­kuje.Tropili j¹ od rana, kiedy to na jej œlad natrafi³przy­padkiem Pod¹¿aj¹cy za Cieniem.Dawno ju¿ nie jedli œwie¿ego miêsa.Ci¹¿yOjaliki nie by³o jeszcze widaæ, ale szaman co i raz powtarza³, jakiego tood¿ywiania siê przez matkê wymaga dziecko w jej ³onie; zw³aszcza nieistniej¹ce, dodawa³a ona.Nienawidzi³a tego obcego embrionu w swym ciele;brzydzi³a siê nim.Od wieku - wieku przed startem „Arki" - rodz¹ cieleœniewszak tylko analfabetyczne, zag³odzone matki œrodkowej Afryki i dzikiejAmazo­nii, cywilizacja uwolni³a kobiety od niewoli macierzyñ­stwa, owegoprzymusu cierpienia.Zezwierzêcam siê, into­nowa³a nieustannie sw¹ mantrêOjalika.Zdradzi³ j¹ w³a­sny organizm, niby genetycznie i chirurgicznieniezdolny do zap³odnienia.Nienawidzi³a, nienawidzi³a tego dziecka; a wraz z t¹nienawiœci¹ ros³a w niej niechêæ i odraza do wyœnionego cudzym marzeniem jegoojca, niemo¿liwego Cayugi, dzikusa w jej ramionach, ciep³ego cia³a przy jejciele.- Ktoœ œpiewa.- Mhm?Uniós³ kalek¹ d³oñ, przekrzywi³ g³owê, znieruchomia³; w takich chwilach niewierzy³a w jego cz³owieczeñstwo.- Pos³uchaj.Opar³a siê o niedrzewo, pos³ucha³a.Faktycznie: coœ, jakby echo echa ludzkiegog³osu, p³ynê³o cichym strumie­niem poprzez pó³mroczn¹ niepuszczê.Z której tostrony? Tu s³uch zawodzi.Tylko Pod¹¿aj¹cy za Cieniem, tylko on, kierowany tymswoim zwierzêcym instynktem nigdy siê nie myli, nie jest zdolny do pomy³ki.Spojrza³a: patrzy³ ku pó³nocy.- Tam - szepn¹³.Nowe polowanie.W niepamiêæ posz³a wiejohyda.Teraz maszerowali na pó³noc, kug³osowi.Luis pierwszy.To on by³ tropicielem, on wskazywa³ œcie¿ki, wybiera³drogi; on przewodzi³, nawet nie próbuj¹c udawaæ, ¿e w jakikolwiek sposób liczysiê w tej kwestii z jej zdaniem.Ona zawsze z ty³u.Patrzy³a na jego plecy iwzbiera³y w niej czarne, gor¹ce myœli.Œpiewak pra³ w strumieniu swoj¹koszulê.- Argentiiina, Argentiiinaaaa.- zawodzi³ smêtnie, klêcz¹c na kamienistymbrzegu, przeciwleg³ym do tego, na którym czaili siê w gêstych, acz kar³owatychzaroœlach Luis Lavier i Ojalika Otak.Ojalika powstrzyma³a podnosz¹cego siê ju¿szamana.- Widzisz? To po lewej? Obrzyn.Strzelba taka.Uwa¿aj.Pod¹¿aj¹cy za Cieniemnie mia³ specjalnie wysokiego mniemania o broni palnej; pod³ug niego u¿ywalijej jedynie samobójcy i g³upcy.Ale na³o¿y³ strza³ê na ciêciwê wsta³ zuniesionym ³ukiem.Œpiewak, nie zmieniaj¹c pozycji, ze wzrokiem opuszczonym napran¹ koszulê, zawo³a³:- Pod¹¿aj¹cy za Cieniem! Ojalika! PodejdŸcie, podejdŸ­cie!Ojalika zmartwia³a.Zmru¿y³a oczy: usi³owa³a dojrzeæ skryte we w³asnym jegocieniu oblicze mê¿czyzny - nie udawa³o siê jej.W koñcu równie¿ wsta³a; szamanprze­chodzi³ ju¿ po g³adkich kamieniach na drug¹ stronê stru­mienia, ³uk nadalmia³ wzniesiony, choæ nie napiêty.Przyskoczy³ do nieznajomego i odkopa³ odeñobrzyna.- Kim ty jesteœ?Tamten, wy¿¹wszy wpierw koszulê, podniós³ siê, od­garniaj¹c znad czo³a d³ugie,jasne w³osy.Uœmiecha³ siê do Ojaliki pozosta³ej na drugim brzegu.- To sen! — krzyknê³a.Pod¹¿aj¹cy za Cieniem odst¹pi³, naprê¿y³ ciêciwê.Grot strza³y nakierowany by³nieruchomo prosto w serce nie­znajomego.Ojalika Otak skojarzy³a sobieprzelotnie tê scenê ze scen¹ z polany z nagim trupem Isaaka - kiedy to by³o,ile lat temu? Czas, mój Bo¿e, czas; on mnie mor­duje.- Na pewno? - rzuci³ Cayuga przez ramiê [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •