[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.G³az by³ wdalszym ci¹gu na miejscu.Orkowie jednak ominêli go jakimœ sposobem, bo s³ychaæ by³o ich g³osy wkorytarzu.Biegli naprzód, coraz dalej w g³¹b góry, wracaj¹c do Wie¿y.Samaogarnê³a rozpacz.Unosili przecie¿ cia³o jego pana, z pewnoœci¹ w nikczemnychzamiarach, a on nie móg³ za nimi pod¹¿yæ.Rzuci³ siê na g³az próbuj¹c goodepchn¹æ, lecz przeszkoda nie ust¹pi³a.Nagle po drugiej stronie, bardzoblisko, jak siê wyda³o hobbitowi, zabrzmia³y znów g³osy dwóch dowódców,ci¹gn¹cych sw¹ pogawêdkê.Sam znieruchomia³ i nadstawi³ uszu w nadziei, ¿e ztej rozmowy dowie siê czegoœ u¿ytecznego.Myœla³ te¿, ¿e Gorbag, który nale¿a³,jak wynika³o z jego s³Ã³w, do za³ogi Minas Morgul, zechce mo¿e wróciæ i wówczasotworzy mu drogê do korytarza.- Nie wiem – mówi³ Gorbag.– Na ogó³ wiadomoœci dochodz¹ szybciej, ni¿by ptakdolecia³.Nie pyta³em jednak, jakim sposobem to siê dzieje.Bezpieczniej niepytaæ.Brr! Ciarki po mnie chodz¹, kiedy widzê tych Nazgulów.Jak spojrz¹ naciebie, to masz wra¿enie, ¿e ciê oczyma ze skóry ob³upili, ¿e siê znalaz³eœ nazimnie i w ciemnoœciach, z dala od swoich.Ale on ich lubi, to teraz jegoulubieñcy, wiêc nie pomog¹ skargi.Powiadam ci, s³u¿ba w stolicy to dzisiajciê¿ki kawa³ek chleba.- Spróbowa³byœ ¿ycia w tych górach, w najbli¿szym s¹siedztwie Szeloby! – odpar³Szagrat.- Wola³bym siê znaleŸæ z dala i od Nazgulów, i od niej.Ale teraz mamy wojnê,potem mo¿e bêdzie l¿ej.- Na wojnie dobrze siê nam wiedzie, jak mówi¹.- Mówi¹, co chc¹ – mrukn¹³ Gorbag.– Zobaczymy.W ka¿dym razie, jeœli powiedziesiê rzeczywiœcie, bêdzie dla nas wiêcej miejsca na œwiecie.Jak myœlisz, gdybysiê trafi³a sposobnoœæ, warto by we dwóch wywêdrowaæ cichcem z kilku dobranymi,zaufanymi ch³opakami i na w³asn¹ rêkê urz¹dziæ siê w jakimœ wygodnym zak¹tku,gdzie o ³up ³atwo, a wielcy zwierzchnicy nie depc¹ po piêtach.- Ha! – rzek³ Szagrat.– Przypomnia³yby siê dawne czasy.- W³aœnie.Nie ciesz siê jednak przedwczeœnie.Trochê jestem niespokojny.Jakci mówi³em, nawet najwy¿si zwierzchnicy.– Gorbag zni¿y³ g³os do szeptu: -Tak, nawet ci na samej górze mog¹ siê pomyliæ.Powiedzia³eœ, ¿e coœ omal namsiê nie wymknê³o.A ja ci powiadam, ¿e coœ nam siê wymknê³o na dobre.Musimytego teraz szukaæ.Kiedy trzeba naprawiaæ czyjeœ b³êdy, zawsze biednych Urukówgna siê do najciê¿szej roboty i nawet nie podziêkuje im nikt, jak by nale¿a³o.Pamiêtaj te¿, ¿e przeciwnicy nienawidz¹ nas tak samo jak jego, i jeœliby gozwyciê¿yli, czeka nas marny koniec.Powiedz no, kiedy dosta³eœ rozkaz, ¿ebywyjœæ z oddzia³em na prze³êcz?- Przed godzin¹, na krótko przed naszym spotkaniem.Przys³ano wiadomoœæ.„Nazgul zaniepokojony.Niebezpieczeñstwo szpiegów na Schodach.Zdwoiæ czujnoœæ.Wys³aæ zwiad na szczyt Schodów”.No, wiêc ruszy³em z ¿o³nierzami natychmiast.- Coœ tu jest nie w porz¹dku – rzek³ Gorbag.– Wiem na pewno, ¿e nasi Milcz¹cywartownicy ju¿ dwa dni temu, jeœli nie dawniej, byli zaniepokojeni.Ale mniewyprawiono z patrolem wczoraj dopiero i nie wys³ano ¿adnego raportu doLugburza; mo¿e dlatego, ¿e wci¹gniêto na maszt Wielki Sygna³, ¿e Najwy¿szyNazgul wyrusza³ na wojnê i tak dalej.Podobno Lugburz nie przyjmowa³ ¿adnychwiadomoœci przez doœæ d³ugi czas.- Oko by³o zajête czymœ innym zapewne – rzek³ Szagrat.– Mówi¹, ¿e na zachodziedziej¹ siê wa¿ne rzeczy.- To wiadomo – mrukn¹³ Gorbag – ale tymczasem nieprzyjaciele zakradli siê naSchody.Coœ ty robi³ na swojej wie¿y! Masz przecie¿ obowi¹zek trzymaæ stra¿ nadprze³êcz¹, nie czekaj¹c na szczególne rozkazy.Od czego jesteœ?- Daj spokój.Nie próbuj mnie uczyæ moich obowi¹zków.Nie œpimy na wie¿y,wiedzieliœmy, ¿e dzieje siê coœ dziwnego.- Nawet bardzo dziwnego!- No tak, zauwa¿yliœmy œwiat³o i krzyki.Ale Szeloba wylaz³a z jaskini.Moich³opcy widzieli j¹ i jej S³u¿kê.- Jej S³u¿kê? Co za jeden?- Chyba go znasz: ma³y, czarny, chudy stwór, trochê tak¿e do paj¹ka podobny,ale bardziej jeszcze do zag³odzonej ¿aby.By³ u nas ju¿ kiedyœ.Przed laty poraz pierwszy wyszed³ z Lugburza i mieliœmy rozkaz od najwy¿szego dowództwa,¿eby go przepuœciæ.Potem wraca³ parê razy na Schody, ale go nie zaczepialiœmy:zawar³ chyba jakiœ uk³ad z Jej Ksi¹¿êc¹ Moœci¹.Przypuszczam, ¿e nie nadaje siêdo jedzenia, bo w przeciwnym razie Szeloba nie uszanowa³aby rozkazów naszychw³adz.Czuwaliœmy jednak nad dolin¹ pilnie, wiemy, ¿e S³u¿ka Szeloby odwiedzi³j¹ w przeddzieñ ca³ej tej awantury.Widzieliœmy go wczoraj z wieczora, przednoc¹.Moi zwiadowcy donieœli, ¿e Jej Ksi¹¿êca Moœæ czeka goœci i przygotowujesiê tam zabawa; zadowoli³em siê t¹ wiadomoœci¹, póki nie dosta³em rozkazu zgóry.Myœla³em, ¿e S³u¿ka postara³ siê dla niej o rozrywkê albo mo¿e wy z dolinprzys³aliœcie jej podarunek, jeñca wojennego czy coœ w tym rodzaju.Nie wtr¹camsiê do jej zabaw.Wiadomo, ¿e kiedy Szeloba poluje, ¿adna zwierzyna nie wymkniesiê ¿ywa z tunelu.- Tak myœlisz? Czyœ nie widzia³ tego pokurcza pod urwiskiem? Powtarzam ci:jestem mocno zaniepokojony.Nie wiem, co to za jeden, ale skoro doszed³ doSchodów, wydosta³ siê widaæ ¿ywy z tunelu i umkn¹³ sprzed nosa Szelobie.Przeci¹³ zaporê z pajêczyny i wyszed³ z jaskini.To daje do myœlenia,przyznaj.- W koñcu przecie¿ go dopad³a.- Dopad³a go? Tego malca? Gdyby prócz niego nie by³o nikogo, zawlok³aby go odrazu do swojej spi¿arni i tam by zosta³.A skoro z Lugburza upominaj¹ siê oniego, musia³byœ go tam szukaæ.Nie zazdroœci³bym ci zadania! Nie, z pewnoœci¹by³o ich wiêcej.Sam w tym momencie zainteresowa³ siê rozmow¹ orków i przycisn¹³ ucho dokamienia.- Kto przeci¹³ pêta, którymi go Szeloba omota³a, Szagracie? Ten sam, ktoprzeci¹³ pajêczynê w drzwiach.Czy to nie bije w oczy? Kto wbi³ szpikulec wbrzuch Jej Ksi¹¿êcej Moœci? Wci¹¿ ten sam œmia³ek.A gdzie¿ on siê podzia³?Mów, gdzie on jest, Szagracie!Szagrat nie odpowiedzia³.- Warto siê nad tym zastanowiæ, to nie przelewki.Wiesz chyba równie dobrze jakja, ¿e nikt dotychczas nie zdo³a³ wbiæ Szelobie szpilki pod skórê.Pewnie,trudno ubolewaæ, ¿e to j¹ spotka³o, ale to znaczy, ¿e kr¹¿y tu gdzieœnieprzyjaciel groŸniejszy od wszystkich buntowników, jacy od dni wielkiegooblê¿enia pokazali siê na naszym pograniczu.Coœ nam siê wymknê³o!- Ale co to jest? – stêkn¹³ Szagrat.- S¹dz¹c z oznak, kapitanie Szagracie, jest to wielki wojownik,najprawdopodobniej elf, w ka¿dym razie uzbrojony w miecz elfów, a mo¿e te¿ wtopór.Kr¹¿y ca³y i zdrów po okolicy, nad któr¹ powierzono ci stra¿, a tyœ gonie wytropi³.Bardzo dziwna sprawa! Gorbag splun¹³, a Sam uœmiechn¹³ siênieweso³o s³ysz¹c ten swój rysopis.- Ty zawsze wszystko widzisz w czarnych kolorach – rzek³ Szagrat.– Oznakimo¿na sobie rozmaicie t³umaczyæ, tak jak ty je odczyta³eœ albo zupe³nieinaczej.Rozstawi³em warty wszêdzie doko³a i bêdê wszystkie sprawy za³atwia³ pokolei.Na razie muszê siê zaj¹æ tym intruzem, którego z³apa³em, a potem dopierozacznê siê martwiæ o innych.- Jeœli siê nie mylê, nie bêdzie wielkiej korzyœci z tego przy³apanego jeñca –rzek³ Gorbag.– Mo¿e on nie ma nic wspólnego z w³aœciw¹ spraw¹.Tamten si³acz zmieczem nie przywi¹zywa³ widaæ wagi do osoby tego malca, skoro go zostawi³nieprzytomnego pod urwiskiem.To na pewno podstêp, jak znam elfów.- Zobaczymy.Teraz czas w drogê.Za d³ugo gadamy.ChodŸmy i przyjrzyjmy siêlepiej jeñcowi.- Co z nim zamierzasz zrobiæ? Nie zapominaj, ¿e to ja pierwszy go spostrzeg³em.Je¿eli bêdzie wolno z nim pohulaæ, ja i moi ch³opcy musimy mieæ tak¿e udzia³ wzabawie [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •