[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale Nuria Monfort nie powiedzia³a ci, ¿e mój przyjaciel don Manuel,podejrzewaj¹c, ¿e policja nie wykazywa³a zbytniego zainteresowania t¹ spraw¹, istwierdziwszy, ¿e nazwisko na ksi¹¿ce, któr¹ znaleziono w kieszeniachnieboszczyka, jest to¿same z nazwiskiem zmar³ego, postanowi³ przej¹æ inicjatywêi tego samego popo³udnia, czekaj¹c na przybycie pana Fortuny, zadzwoni³ dowydawnictwa, by poinformowaæ o tym, co siê sta³o.- Nuria Monfort powiedzia³a mi, ¿e pracownik kostnicy zadzwoni³ do wydawnictwatrzy dni póŸniej, kiedy cia³o zosta³o ju¿ pogrzebane w zbiorowym grobie.- Don Manuel twierdzi, ¿e zadzwoni! tego samego dnia, w którym cia³o zosta³odostarczone do kostnicy.Powiedzia³ mi, ¿e rozmawia³ z jak¹œ m³od¹ kobiet¹,która podziêkowa³a mu za telefon.Don Manuel pamiêta, ¿e by³ mocno zdziwionyzachowaniem owej kobiety.Skomentowa³ to takimi oto s³owy: „Tak jakby ju¿ owszystkim wiedzia³a”.- No a Fortuny? To prawda, ¿e odmówi³ uznania w zmar³ym swego syna?- W³aœnie to najbardziej mnie zaintrygowa³o.Don Manuel wyjaœnia, ¿e ozmierzchu zjawi³ siê ma³y, trzês¹cy siê mê¿czyzna w towarzystwiefunkcjonariuszy policji.To by³ pan Fortuny.Don Manuel twierdzi, ¿e nigdy niemóg³ przyzwyczaiæ siê do tej chwili, w której ludzie przychodzili identyfikowaæcia³o kogoœ bardzo bliskiego, i ¿e to jest najgorsze.I ¿e nikomu nie ¿yczytakich prze¿yæ.Jak twierdzi, najgorzej jest, kiedy zmar³y jest osob¹ m³od¹,a rozpoznaj¹cymi - rodzice lub niedawno poœlubiony ma³¿onek.Don Manuel bardzodobrze pamiêta pana Fortuny.Mówi, ¿e kiedy ten zjawi³ siê w kostnicy, ledwietrzyma³ siê na nogach, p³aka³ jak dziecko, a policjanci musieli gopodtrzymywaæ.Ca³y czas ³ka³: „Co ci syneczku zrobili? Co ci syneczkuzrobili?”.- A zobaczy³ w ogóle cia³o?- Don Manuel opowiedzia³ mi, ¿e by³ o krok od zasugerowania funkcjonariuszom,by dali spokój przewidzianej procedurze.Po raz pierwszy i ostatni w ¿yciuprzysz³o mu na myœl zakwestionowanie regulaminu.Zw³oki by³y w nie najlepszymstanie.Przypuszczalnie denat, nim przetransportowano jego cia³o do kostnicy,nie ¿y³ ju¿ od ponad dwudziestu czterech, a nie od kilku godzin - jaktwierdzi³a policja.Manuel obawia³ siê, ¿e kiedy staruszek zobaczy cia³o,zupe³nie siê rozklei.Pan Fortuny w kó³ko powtarza³, ¿e to niemo¿liwe, ¿e jegoJulián na pewno ¿yje.Wówczas don Manuel œci¹gn¹³ okrywaj¹ce cia³oprzeœcierad³o, a dwaj funkcjonariusze formalnie zapytali Fortuny'ego, czy tojego syn Julián.- I co?- Fortuny s³owem siê nie odezwa³, przygl¹da³ siê jedynie cia³u, a po minucie,mniej wiêcej, odwróci³ siê i odszed³.- Jak to odszed³?- Jak móg³ najszybciej.- A policja? Nie zatrzyma³a go? Przecie¿ chodzi³o o zidentyfikowanie zw³ok.Berceló uœmiechn¹³ siê z³oœliwie.- Teoretycznie tak.Ale don Manuel pamiêta, ¿e w kostnicy by³ jeszcze ktoœ,jeszcze jeden policjant, który, podczas gdy funkcjonariusze przygotowywali panaFortuny'ego, wszed³ cichutko i bez s³owa obserwowa³ ca³¹ scenê, oparty oœcianê, trzymaj¹c w ustach papierosa.Don Manuel pamiêta go dobrze, bo kiedyzwróci³ mu uwagê, ¿e regulamin surowo zabrania palenia tytoniu w pomieszczeniu,jeden z policjantów da³ mu znaæ, ¿eby siê zamkn¹³.Opowiada³ don Manuel, ¿e zchwil¹, gdy Fortuny opuœci³ kostnicê, ów trzeci policjant podszed³ do cia³a,rzuci³ okiem i splun¹³ zmar³emu w twarz.Zabra³ paszport i wyda³ polecenie, byzabrano zw³oki do Can Tunis, gdzie jeszcze tego samego dnia pogrzebano je wzbiorowej mogile.- To bez sensu.- To samo pomyœla³ don Manuel.Zw³aszcza ¿e by³o to niezgodne z regulaminem.„Przecie¿ ci¹gle nie wiemy, kim jest ten cz³owiek”, powiedzia³.Policjanci nieodezwali siê.Don Manuel, wœciek³y, rzuci³ w ich stronê: „A mo¿e panowie wiedz¹a¿ za dobrze, kto to jest.Bo byle g³upek widzi, ¿e ten cz³owiek nie ¿yje ju¿co najmniej od dwudziestu czterech godzin”.Don Manuel, oczywiœcie, odwo³ywa³siê wy³¹cznie do regulaminu, nie by³ przecie¿ ani g³upi, ani naiwny.Jak mipowiedzia³, trzeci funkcjonariusz podszed³ doñ, spojrza³ mu g³êboko w oczy izapyta³, czy pragnie towarzyszyæ nieboszczykowi w jego ostatniej podró¿y.DonManuel zwierzy³ mi siê, ¿e skóra mu œcierp³a z przera¿enia.Owemu cz³owiekowiszaleñstwo z oczu wygl¹da³o, wiêc don Manuel nie mia³ najmniejszej w¹tpliwoœci,¿e nie ¿artuje.Wymamrota³, ¿e on jedynie pragnie postêpowaæ zgodnie zregulaminem, a tu nikt nie wie, kim jest zmar³y, wiêc tym samym nie mo¿na gojeszcze grzebaæ.„Ten cz³owiek jest tym, kim ja powiem, ¿e jest”, odpar³policjant.Po czym siêgn¹³ po formularz aktu zgonu i podpisa³ go, daj¹c dozrozumienia, ¿e sprawê uwa¿a za skoñczon¹ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •