[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czêœæ IIINowe œlady16Dawne dniW ma³ej dolince sta³a, patrz¹c na urwiste wzgórze, przysadzista, kamiennawie¿a.Poniewa¿ by³a pokryta bluszczem i zaroœniêta, przypadkowy przechodzieñmóg³by nawet nie zauwa¿yæ budowli.Lecz Towarzysze Hallu nie byli przypadkowymigapowiczami.To by³a Twierdza Herolda, prawdopodobnie kluczowa dla ichposzukiwañ.- Jesteœ pewien, ¿e to jest to miejsce? - zapyta³ Regis Drizzta, gdy wyjrza³przez ma³e urwisko.Prastara wie¿a przypomina³a bardziej ruiny.W pobli¿u niejnie porusza³o siê nic, ¿adne zwierzê, jakby to miejsce otacza³a niesamowita,pe³na uszanowania cisza.- Jestem pewien - odpar³ Drizzt.- Czujê wiekowoœæ wie¿y.Stoi od wielustuleci.Bardzo wielu stuleci.- A od jak dawna jest pusta? - zapyta³ Bruenor rozczarowany miejscem, któreopisano mu jako najbardziej obiecuj¹ce w ca³ych poszukiwaniach.- Nie jest pusta - odpar³ Drizzt, - jeœli informacje, jakie otrzyma³em nie s¹b³êdne.Bruenor skoczy³ na równe nogi i podbieg³ do brzegu urwiska.- Prawdopodobnie masz racjê - mrukn¹³.- Za³o¿ê siê, ¿e jakiœ troll lubparszywy yeti patrzy teraz na nas zza drzwi, czekaj¹c, abyœmy tam weszli.WiêcchodŸmy! Sundabar znów oddali³ siê o dzieñ drogi!Trzej przyjaciele krasnoluda do³¹czyli do niego na resztkach zaroœniêtejœcie¿ki, która prowadzi³a kiedyœ do drzwi wie¿y.Zbli¿ali siê ostro¿nie doprastarych kamiennych drzwi, z broni¹ w pogotowiu.Pokryte mchem i wyg³adzoneprzez czas, nie by³y najwidoczniej otwierane od wielu, wielu lat.- U¿yj swych ramion, ch³opcze - powiedzia³ do Wulfgara Bruenor.- Jeœli jakiœcz³owiek mo¿e to otworzyæ, to ty nim jesteœ.Wulfgar opar³ Aegis-fang o œcianê i podszed³ do olbrzymich drzwi.Zapar³ siênogami i przeci¹gn¹³ rêkami po kamieniu, chc¹c znaleŸæ najlepszy punkt uchwytu.Lecz gdy tylko dotkn¹³ kamiennych drzwi, te otworzy³y siê do œrodka, cicho ibez wysi³ku.Zimny wiatr powia³ z widniej¹cej za nimi ciemnoœci, nios¹c nieznane zapachy iaurê przesz³ych stuleci.Przyjaciele odczuli to miejsce, jakby nale¿a³o doinnego œwiata, do innego czasu, na co mia³ bez w¹tpienia wp³yw dreszcz, jakiwywo³a³o w nich opowiadanie Drizzta.St¹pali lekko, choæ ich kroki nios³y siêechem w cichej ciemnoœci.Œwiat³o dnia za drzwiami s³abo oœwietla³o wnêtrze,jakby istnia³a jakaœ bariera miêdzy wnêtrzem wie¿y, a œwiatem poza ni¹.- Powinniœmy zapaliæ pochodniê.- zacz¹³ Regis, lecz przerwa³ nagle,przera¿ony niezamierzon¹ g³oœnoœci¹ swego szeptu.- Drzwi! - krzykn¹³ nagle Wulfgar, zauwa¿ywszy, ¿e cicha brama zaczyna siê zanimi zamykaæ.Rzuci³ siê, aby j¹ zatrzymaæ zanim zamknie siê ca³kowicie,pogr¹¿aj¹c ich w zupe³nej ciemnoœci, lecz nawet jego olbrzymia si³a nie mog³asprostaæ magicznej mocy, która ni¹ porusza³a.Zamknê³a siê bezg³oœnie, tylkopêd powietrza wezbra³ jak potê¿ne westchnienie.Gdy olbrzymie drzwi odciê³yostatni promieñ s³onecznego œwiat³a, pomieszczenie, hali wejœciowy do TwierdzyHerolda, oœwietli³o niebieskie œwiat³o.¯adne s³owa nie mog³y opisaæ g³êbokiego zachwytu, jaki ich ogarn¹³ w tejchwili.Stali w obliczu historii Rasy Ludzkiej, we wrzeniu bezczasowoœci,zaprzeczaj¹cej ich w³asnej perspektywie wieku i dobytku.W mgnieniu okazepchniêci zostali na pozycjê postronnych obserwatorów, ich w³asne istnieniezosta³o zawieszone w innym miejscu i czasie, patrzyli na przemijanie rasyludzkiej, jak móg³by patrzeæ jakiœ bóg.Tapety o powik³anych, kiedyœ ¿ywychkolorach, teraz zblad³y, a niegdyœ wyraŸne linie ich rysunków uleg³y terazzamazaniu, wci¹gaj¹c przyjació³ w fantastyczn¹ mieszaninê obrazówprzedstawiaj¹cych opowieœci rasy, ka¿dy z nich po raz kolejny powtarza³historiê; wydawaæ mog³oby siê, ¿e opowieœæ tê sam¹, a jednak za ka¿dym razemnieco zmienion¹, aby pokazaæ ró¿ne zasady i ró¿ne rozwi¹zania [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •