[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Ma szyno bojowa! Gdybyś była koniem!… Co tam wyprawiasz?!Nawet mu nie przyszło do głowy, by „pstryknąć” komendę.Traktował już Kaśkę jak zwierzę domowe.Najwyraźniej za bardzo się rozluźnił.Pędem wbiegł po schodach i zatrzymał się zdyszany.Kaśka zamierzyła się i krótkim, celnym ciosem dobiła wroga.Odkurzacz zasyczał i wyzionął ducha.— Fuj! — poniewczasie wysapał Pawłow.Kotka, głośno parskając, obwąchała roztrzaskaną w drobny mak plastikową obudowę, ze zwycięską miną podskoczyła do swego pana, szturchnęła go nosem w biodro i usiadła obok, gotowa bronić go przed każdym, kto się nawinie.— Witamy nowego mieszkańca! — wycedził kierownik laboratorium.— Jak cię zaraz strzelę w ucho! I w ten bezczelny, rudy pysk!Odkurzacz był w pełni automatyczny, przeznaczony do czyszczenia dywanów, i Kaśka, najwyraźniej zawierając z nim znajomość, zahaczyła o włącznik.Szeroki, wygodny, łatwy do przyciśnięcia.— Najważniejsze, Katarzynko, żebyś się nie krępowała! — poradził Pawłow.— Mam tu pod dostatkiem techniki.Pralki, zmywarki, telewizory… Jeśli zechcesz jeszcze powojować, wystarczy, że gwizdniesz.Ty zarrrrazo!Zaskoczona Kaśka spojrzała na resztki odkurzacza.— Chodźmy stąd, ślicznotko — rzekł Pawłow, uspokajając się.— Już w porządku.Nie gniewam się na ciebie.Sam jestem temu winny.Schodząc po schodach, kierownik laboratorium przypominał sobie, ile jest w domu automatyki i czy niespodziewanie coś się jeszcze nie włączy.On był przyzwyczajony.Ale kot?W rogu pokoju gościnnego stał jeszcze jeden identyczny odkurzacz.Kaśka dostrzegła go w mgnieniu oka.Najeżyła się, obejrzała na Pawłowa i zaczęła ostrożnie podkradać do urządzenia.Nie bojowo, lecz z zaciekawieniem.— Myśl — zachęcił ją Pawłow.— I po cholerę niektóre mają komputer w głowie? Nawet z pourywanymi kablami…Kaśka obwąchała odkurzacz i trąciła go miękką łapą.Oczywiście zahaczyła o włącznik i gwałtownie odskoczyła do tyłu — dobrze, że Pawłow zdążył odsunąć stolik, bo kotka zmiażdżyłaby go swym monumentalnym zadem.Odkurzacz, cicho bucząc, ruszył wzdłuż ściany.Kaśka, sycząc, skradała się za nim na przygiętych łapach.Pawłow dopił swą porcję whisky i poszedł do kuchni.Będzie trzeba rozrobić z wodą, bo szklanka w moment pustoszeje i łatwo przedobrzyć, a przecież będzie dziś jeszcze musiał prowadzić samochód.Choć nie miał na to ochoty; wolał zostać w domu, pomieszkać.I niech Kaśka stwarza przytulną atmosferę.Zapełniając pustkę, która została po wyjeździe córki.By zatkać taką dziurę, potrzeba naprawdę dużego kota.Gdy Pawłow wrócił, pobrzękując kostkami lodu w szklance, wyglądał na znacznie bardziej zadowolonego.Odwykł już od picia whisky z wodą i musiał poeksperymentować, zanim dobrał odpowiednią proporcję.Kaśka siedziała na środku pokoju, śledząc wzrokiem jeżdżący odkurzacz.— Wszystkie ślicznotki mają pusto w głowie — oznajmił Paw łów.— Sama zobaczysz, że kiedy moja wróci z pracy, to od razu się zaprzyjaźnicie.Bratnie z was dusze.Wziął pilota, poszperał w menu i wyłączył odkurzacz.Ten dotarł do kąta i znieruchomiał.Kaśka po sekundzie wahania wstała, zbliżyła się do odkurzacza i… nie na oślep, lecz precyzyjnym ruchem wcisnęła przycisk! A potem w pełnym zachwycie usiadła, obserwując pracę domowego urządzenia.Trzeba było odłączyć maszynie zasilanie.Kaśka jeszcze przez chwilę szturchała przycisk i — rozczarowana — już zamierzała dać nieposłusznemu odkurzaczowi kuksańca, lecz rozmyśliła się.— A jednak nie wszystkie ślicznotki mają pusto w głowie — pod sumował kierownik laboratorium.— Chodź do mnie, pooglądamy sobie kino.Telewizor Kaśkę oczarował.Najpierw dotknęła łapą ekranu, zdziwiła się, spróbowała zajrzeć za wiszący na ścianie panel, zdziwiła jeszcze bardziej; dalej jednak po logicznym łańcuchu — czyli do pokoju za ścianą — nie poszła, lecz po prostu zaczęła oglądać! Pawłow patrzył, jak strzyże uszami, siada raz bliżej, raz dalej od obrazu, i rozmyślał.Trójbarwnej wszystko przychodziło zbyt łatwo.Odkurzacz opanowała w ciągu pięciu minut.Do telewizora koty przywykają dłużej, a ona najwyraźniej od razu zdała sobie sprawę, że to po prostu obraz.„Klingi” mają wzrok typowo koci.Mózg także.Pomijając wielkość.Choć na przykład mózg tygrysa wcale nie jest mniejszy.Jednak czy tygrys da sobie radę z zadaniami, które rozwiązuje bazowa „Klinga”? Tygrys z chipem, programem, troskliwie wyhodowany przez człowieka, należycie przygotowany do działań bojowych?Po minucie rozmyślań Pawłow doszedł do wniosku, że tygrys sobie nie poradzi.Mało tego, zawali wszystkie testy, przez co biedak nabawi się koszmarnego kompleksu niższości, wpadnie w depresję i zdechnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]