[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy zbudziła Heather i wyprawiła ją na uczelnię, zadzwonił telefon - June odwołała lunch, na którym spotykały się co tydzień.Alison zdążyła już spakować kanapki, pojem - niczek ze świeżą sałatką z kurczaka, wino i ser.Powiedziała sobie: „do diabła z tym wszystkim” i postanowiła mimo wszystko zjeść posiłek z przyjemnością, bez towarzystwa.Gdy minęła róg i znalazła się na Maple Street, zobaczyła Rafe’a.Stwierdziła z niepokojem, że jej serce zaczyna mocniej bić.Och, na miłość boską, Alison! - zganiła siebie w myśli, co dało pożądany efekt, ponieważ idąc chodnikiem w kierunku domu była znowu opanowana - serce nie waliło jak oszalałe.Rafe pracował na skraju parceli bliżej jej domu.Był ubrany jak zwykle w stare dżinsy i flanelową koszulę.Chociaż wydawał się pochłonięty wbijaniem gwoździ, wiedziała, że ją zauważył.Nie przerwał jednak pracy.Jak on śmiał ją ignorować? Nie powinna była pozwolić na to, by urażało ją jego złe wychowanie, ale czuła się dotknięta.Postanowiła sobie, że tego mu nie daruje.Podeszła niedbałym krokiem do drzwi, włożyła klucz do zamka, obejrzała się i popatrzyła na Rafe’a.Wiatr potargał ciemne kosmyki jego włosów, z czym było mu tak do twarzy.Jednak nadal traktował ją jak powietrze.Alison zdecydowała, że musi skruszyć pancerz, w krórym ukrywał się przed światem, toteż przemówiła z udaną słodyczą w głosie:- Dzień dobry, panie Beaumont.Rafe podniósł głowę i ich spojrzenia wreszcie się spotkały.Alison najeżyła się, widząc zimny błysk w jego oczach.Ale wyzierało z nich coś jeszcze, inne uczucie, tak ulotne, że nie potrafiła go określić.Czy była to jawna wrogość? A może coś zupełnie innego? Instynktownie wyczuwała, że znajomość z takim mężczyzną jak Rafe Beaumont mogła jej przynieść jedynie kłopoty.A jednak nie umiała odwrócić od niego wzroku.- Dzień dobry - odparł po dłuższej chwili, a Alison nagle doszła do wniosku, że nie wie, czy jest bardziej poirytowana jego czy swoim zachowaniem, toteż posłała mu wymuszony uśmiech i, nie oglądając się, weszła do domu.Starała się nie pamiętać o tym niepokojącym spotkaniu i zabrała się z zapałem do pracy.Miała jednak wrażenie, że uroczy poranek stracił swój powab.I chociaż napisała kilka zamówień i odbyła wiele rozmów telefonicznych z firmami, z którymi miała zamiar nawiązać współpracę, nie potrafiła odzyskać równowagi.Czuła się tak, jakby stoczyła przegraną bitwę, aż wreszcie burczenie w żołądku zmusiło ją do zerknięcia na zegarek.Wstała od biurka, wyciągnęła stolik do gry w karty oraz krzesełka.Potem przypomniała sobie, że June nie przyjdzie i postawiła niepotrzebne krzesło z powrotem przy ścianie.Ze względu na oślepiające słońce, Alison przesunęła stół pod okno wychodzące na dziedziniec.Położyła serwetę, wyjęła jedzenie i usiadła, ale zamiast od razu zaspokoić głód, ponownie wyjrzała przez okno.Dzięki jego rozmiarom widziało się cały trawnik, który ciągnął się aż do kępy drzew gumowych.Nieco wyżej, nad pobliskimi dachami domów górowały wysokie czerwone dęby, które tworzyły wręcz oślepiające barwne plamy na tle bezchmurnego nieba.Alison odruchowo przesunęła się nieco i w jej polu widzenia znalazł się Rafe.Przysiadł na skraju przyczepy samochodowej, pijąc coś z filiżanki.Po chwili wstał i ruszył niespiesznie w stronę narzędzi.Alison również wstała i zerknęła na obfitość jedzenia na stole.Wiedziała, co zrobi za chwilę.Szybko wyszła z domu, mówiąc sobie, że Rafe na pewno się nie zgodzi.Postanowiła nie myśleć o swoich poczynaniach.Szła ze spuszczoną głową i omal na niego nie wpadła.- Oco chodzi, pani Young? - zapytał sucho Rafe.Podniosła głowę i zatrzymała się w pół kroku.Gapiła się na niego.Właśnie zdejmował koszulę.- Pomyślałam, że.że mógłby pan.Urwała, gdyż pozostała część zdania ugrzęzła jej w gardle.Przełknęła ślinę i zadała idiotyczne pytanie:- Co pan robi?- Ajak pani sądzi? - zagadnął przeciągłym głosem.Alison poczuła gwałtowną wściekłość.Była pewna, że zdawał sobie sprawę z jej zmieszania i zażenowania, i że to właśnie go podniecało.Biedził się długo nad każdym guzikiem, nie spuszczając z niej wzroku.Alison nie wiedziała, czy odwrócić głowę, czy może uciec.Po chwili z przerażeniem stwierdziła, że stoi jak wmurowana, a gorące spojrzenie Rafe’a odbiera jej siły [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •