[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Cóż za przejrzysty plan, pomyślała.Mogliby wymyślić coś bardziej wiarygodnego.Pamiętała, jak babci wymknęło się kiedyś, że wicehrabia, jako młody chłopak, chętniej hulał, niż spędzał czas na nauce.Najwidoczniej liczył na to, że wszystko, co będzie mu potrzebne, zdobędzie, posługując się swoim legendarnym urokiem albo pięściami.Od czasu, kiedy Ross Trelawney dwa tygodnie temu jadł u nich kolację, Edwina zdawała się mówić wyłącznie o nim: o jego perspektywach na przyszłość, o bohaterskiej przeszłości i doskonałych koneksjach.Z tego co Elizabeth wiedziała, nie odwiedził ich jednak ponownie.Gdyby jego noga znów przekroczyła ten próg, babcia nie omieszkałaby jej powiadomić o tym zaszczycie.i to wielokrotnie.Babcia umiała być bystra i chytra, kiedy jej to odpowiadało, dlatego fakt, że pozwoliła się oszukać swojemu nikczemnemu znajomemu, zaskoczył Elizabeth.Może dawał o sobie znać zaawansowany wiek Edwiny? Czyżby zaczynała tracić umiejętność logicznego rozumowania i pozwalała sobą manipulować?Ona sama była jednak przy zdrowych zmysłach i wydawało się jej, że nigdy jaśniej nie myślała.Dwa tygodnie temu zastanawiała się, czy wicehrabia nie szuka dobrze urodzonej żony, jako ukoronowania swojej przemiany w dżentelmena, ale uznała, że to zabawne.Teraz jednak wszystko wskazywało na to, że jej przypuszczenia okazały się prorocze, a według babci łada chwila powinna otrzymać propozycję małżeństwa od tego parweniusza Trelawneya.Najwidoczniej Edwinie musiało się wymknąć, że Elizabeth jest nie tylko dobrze urodzona, ale ma także posag, a wyrachowany drań, wiedząc, że Edwina chce wydać wnuczkę za mąż, namówił ją na ten spisek.No cóż, niedługo oboje się przekonają, że ona nie pozwoli sobą manipulować.Wcale nie chce wychodzić za mąż, ale jeśli już musi to zrobić, to woli zostać żoną przyjaciela niż cieszącego się fatalną opinią obcego mężczyzny.Nawet jeśli przez to przepadnie jej posag.Była pewna, że przy odrobinie zachęty Hugh poprosi ją o rękę i, skromnie żyjąc w rozpadającym się budyneczku plebani, jakoś sobie dadzą radę.Wolała to niż upokorzenie, jakim byłoby kupienie jej męża.tym bardziej takiego, który myśli jedynie o tym, by wypchać sobie kieszenie babcinymi pieniędzmi.Ross ostrożnie odstawił filiżankę i rozparł się wygodnie w fotelu.- Mam nadzieję, że to był żart - powiedział miękko.- Żart?! Uważasz, że jest to dla mnie temat do żartów? Sposób, w jaki potoczyły się sprawy, nie podoba mi się tak samo jak tobie.Nie mogę zatrzymać pracownika, który chce odejść, dłużej niż przez miesiąc.Przyjął propozycję kogoś innego, a ja przegrałam zakład.Prawdę mówiąc, jestem jeszcze bardziej stratna, bo chciałam coś wygrać na boku, żeby zdobyć pieniądze na twoje procenty.Nigdy jeszcze nie miałam takiego pecha przy stole.Próbowałam wszystkiego i nic mi nie szło.Mogę się założyć, że i ty coś na mnie postawiłeś i wygrałeś.Me jestem nędzarką, ale w tej chwili nie mam pieniędzy, żeby ci zwrócić pożyczkę.Za kilka miesięcy przypłynie z Indii statek, wiozący moje towary.Pieniądze z ich sprzedaży będą twoje.Może być ich trochę mniej niż dziesięć tysięcy.Och, po prostu musisz trochę poczekać.- Niczego takiego nie muszę i nie zrobię - oświadczył Ross tonem, który sprawił, że Edwina poczuła dreszcz na plecach.- Żądam zwrotu moich pieniędzy, a zgodnie z umową termin upłynął wczoraj.Robotnicy i materiały budowlane są już w drodze do Kentu i nie zamierzam tego odwoływać.Choć Edwina nigdy się tym nie chwaliła, była jedną z najbogatszych wdów w Londynie, a z całą pewnością była sprytniejsza i bardziej przebiegła niż pozostałe.Nie mógł pojąć, dlaczego kłamała, ale instynkt podpowiadał mu, że nie chciała go okraść, tylko trochę opóźnić spłatę, mając w tym jakiś własny cel.W tej chwili miał jednak zbyt dużo na głowie, by zastanawiać się nad jej motywami.Był zirytowany, i to nie tylko na nią, ale także na siebie.Może cała ta przykra sprawa wzięła się stąd, że Edwina z wiekiem dziecinniała, a on stawał się zbyt łagodny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]