[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie.- Junior wziął ją za rękę.- Miałaś matkę, która była piękną kobietą.Naprawdę?Zapytaj, kogo chcesz.- Czy wewnątrz była tak piękna jak zewnętrznie? Zmarszczył nieco czoło.Jak każdy.Była zwykłym człowiekiem.Miała wady i zalety.Kochała mnie, Junior?Czy cię kochała? Do licha, tak.Uważała, że jesteś najwspanialszym niemowlakiem na świecie.Grzejąc się w cieple tych słów, Alex wyszła z klubu przy jego boku.Otworzył przed nią drzwi jaguara i położył dłoń na jej policzku.Czy na pewno musisz wracać na popołudnie do tego dusznego i mrocznego budynku?Niestety muszę.Mam sporo roboty.- Jest taki piękny dzień.Pokazała na niebo.- Kłamczuch.Za chwilę spadnie deszcz albo, co gorsza, śnieg.Nagle nachylił się i szybko ją pocałował.- Można pomyśleć o bardziej przyjemnym spędzeniu czasu pod dachem - szepnął.Teraz pocałował ją mocniej.Wprawnie rozchylił jej usta.Lecz kiedy dotknął ich językiem, odsunęła się.- Nie.Nie mogę.- Była wstrząśnięta niestosownością pocałunku i zaszokowana, gdyż wcale nie podziałał na jej zmysły.Dotyk jego warg nie sprawił, że krew szybciej popłynęła w jej żyłach, a serce poczęło bić w nowym, szybszym rytmie.Nie odczuła wewnętrznego napięcia i pragnienia, by się z niego wyzwolić.Nie pomyślała: „Boże, jeśli ten mężczyzna nie stopi się ze mną w jedno, przyjdzie mi zapewne umrzeć".Junior swym pocałunkiem uświadomił Alex, że źle interpretował jej przyjazne zachowanie.Gdyby teraz go nie otrzeźwiła, musiałaby się liczyć z powstaniem niebezpiecznej analogii z przeszłością.Podniosła głowę.- Wracam do pracy.Na pewno ty również masz co nieco do zrobienia.Junior wymamrotał kilka przekleństw, ale zaraz się rozpogodził.Kiedy odstąpił na bok, aby mogła wejść do samochodu, ujrzała blazera Reede'a.Podjechał z tyłu i zatrzymał się zaledwie kilka metrów za bagażnikiem jaguara.Kierowca, którego widzieli przez szybę, zaciskał dłonie na kierownicy i przyglądał się im zza ciemnych okularów.Siedział nieruchomo, z kamienną twarzą.Otworzył drzwi i wyszedł z samochodu.Szukałem cię, Alex.Ktoś mi powiedział, że wyszłaś z Juniorem.Zaryzykowałem i przyjechałem tutaj.Po co? - zapytał Junior tonem urazy.Otoczył Alex ramieniem.Znaleźliśmy Plummeta.Jeden z moich zastępców niedługo przywiezie go na miejsce.I dlatego uważasz, że masz prawo przeszkadzać nam w randce?Nic mnie nie obchodzi wasza randka - powiedział Reede.- Alex chciała być obecna przy przesłuchaniu kaznodziei.Proszę was uprzejmie, byście przestali rozmawiać na mój temat, jakby mnie tutaj w ogóle nie było.- Musiała w jakiś sposób rozładować napięcie.Sytuacja niewątpliwie przypominała trójkąt, jaki niegdyś tworzyli obaj mężczyźni wraz z jej matką.Uwolniła się spod ramienia Juniora.-On ma rację, Junior.Chcę posłuchać, co Plummet ma do powiedzenia.Teraz? - jęknął młody Minton.Przykro mi.Pojadę z tobą - zaproponował ochoczo.To oficjalna sprawa.Wzywa mnie obowiązek, a pensję płacą mi podatnicy.Dzięki za lunch.Nie ma sprawy.- Musnął ustami jej policzek.- Zadzwonię do ciebie później.Na razie.- Ruszyła w stronę blazera.Wspięła się do środka nie bez trudu, gdyż była ubrana w krótką, obcisłą spódnicę i buty na wysokich obcasach.Reede udawał, że nie dostrzega jej kłopotów.Usiadł za kołem kierownicy i nie spuszczał oka z Juniora, który nie pozostawał mu dłużny.W chwili kiedy Alex opadła na siedzenie, Reede przycisnął pedał gazu.Na autostradę skręcił tak gwałtownie, że Alex zarzuciło na drzwi od strony pasażera.Zacisnęła zęby i trzymała się kurczowo siedzenia, dopóki nie wyszli z zakrętu i nie pomknęli główną trasą.Jak ci smakował lunch?Bardzo - odpowiedziała bez zastanowienia.Miło mi słyszeć.Jesteś zdenerwowany, ponieważ widziałeś, jak Junior mnie pocałował?Nie.Niby dlaczego?Rzeczywiście, nie ma powodu.W głębi duszy cieszyła się, że przyjechał.Dzięki temu nie musiała potraktować Juniora znacznie bardziej zdecydowanie.Czuła się nieco winna i żeby o tym nie myśleć, podjęła temat zawodowy.Gdzie znaleźliście Plummeta?Dokładnie tam, gdzieśmy się spodziewali go znaleźć.Skrył się w domu należącym do jednego z jego diakonów.Został zatrzymany, ledwie wyszedł z nory na świeże powietrze.Nie opierał się?Facet na pewno nie jest idiotą.Na razie tylko go przesłuchujemy.Nie możemy go oficjalnie aresztować.Jego wygrana w sądzie byłaby pewna.Junior popadł w stan skrajnego przygnębienia.Nie mógł znaleźć dla siebie miejsca, choć znacznie przekraczając dopuszczalną prędkość już długo krążył po mieście w poszukiwaniu spokoju.Angus przypierał go do muru.Również matka przypierała go do muru, ponieważ robił to Angus.Kazała mu ruszyć tyłek - choć tak się dosłownie nie wyraziła - i zrobić coś, z czego ojciec mógłby być dumny.Sara Jo uznała, że pomysł powrotu Reede'a do korporacji jest nie do przyjęcia.Używając nietypowego dla siebie, ostrego tonu, oświadczyła synowi, że do czegoś podobnego w żaden sposób nie wolno dopuścić.- Angus ciebie potrzebuje, nie Reede'a.- Dlaczego więc zaproponował mu posadę?- Żeby cię otrzeźwić, mój drogi.Wykorzystuje Reede'a w charakterze łagodnego straszaka.Junior obiecał, że dołoży wszelkich starań, by zadowolić ojca.Zadzwonił do Alex i zaprosił ją na obiad, ale niestety wymówiła się bólem głowy.Przystała jednak na propozycję wspólnego lunchu nazajutrz.No i wówczas, kiedy już wszystko tak dobrze szło, ponownie zjawił się Reede i porwał ją ze sobą.- Forsa, interesy, mój tyłek - mruczał, po czym skręcił w szeroką ulicę prowadzącą prosto do domu sędziego.Na podwórzu zatrzymał się gwałtownie.Przeskoczył przez rabatę z kwiatami i pięścią uderzył w drzwi.Stacey nie zdążyła ich otworzyć dostatecznie szybko.Niemal gotował się ze złości, kiedy stanęła w progu.Junior! - zawołała radośnie.- Jaka niespo.Zamknij się.Natychmiast się zamknij! - Trzasnął drzwiami.Zagrzechotały porcelanowe naczynia.Chwyciwszy Stacey za ramiona, przyparł ją do ściany i zamknął pocałunkiem jej otwarte ze zdziwienia usta.Całował ją brutalnie, a jednocześnie zmagał się z guzikami przy jej bluzce.Rozsypały się po marmurowej podłodze, gdy zniecierpliwiony szarpnął za materiał.Junior! - zawołała z przestrachem.- Co.Muszę cię mieć, Stacey - mruknął, nurkując twarzą pomiędzy jej piersi.- Proszę, nie rób mi przykrości.Wszyscy jakby się zmówili, żeby sprawiać mi przykrości.Po prostu zamknij się i pozwól mi na trochę radości.Zadarł do góry spódnicę, ściągnął ze Stacey majtki, potem rozpiął rozporek.Wszedł w nią brutalnie i beznamiętnie.Krzyknęła.Sprawił jej ból.Wiedział o tym.Nienawidził się, ponieważ cierpiała przez niego, choć wcale na to nie zasłużyła.Z drugiej jednak strony gdzieś w ciemnym zakamarku swojej duszy cieszył się, że ktoś cierpi prócz niego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]