[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czy tak postępowałaby Scylla Rozkołysana? Zapewniam cię, że nie.Wędrując tymi korytarzami przypominałem sobie wszystko, co nam o niej wiadomo, zarówno z Pisma Chrasmologicznego, jak i z wielowiekowej tradycji.Że jest władcza? Można się z tym zgodzić; czasem bywa też porywcza, ale brutalna i bezwzględna… nigdy.– Kowadełko westchnął, zdjął buty i zaczął rozmasowywać obolałe stopy.– Owe cechy charakteru, córko, nie mogły wynikać z wpływu Scylli na twoją osobę; tkwitły w tobie już wcześniej, zanim się zjawiła, i to tak głęboko zakorzenione, śmiem twierdzić, iż nie zdołała się ich pozbyć.Zdarzają się ponoć nieszczęśnicy upośledzeni przez naturę, którzy lubią, jak kobieta nimi rządzi.Nasz biedny Alka, skądinąd człowiek nad wyraz sprawny, silny i męski, jest chyba jednym z takich nieudaczników.Ale ja nie, córko, i dzięki niech będą za to Scylli Słodkiej! Zrozum zatem, że zarówno ja, jak i nasz wysoki przyjaciel nie szukamy Alki dla naszego dobra, lecz tylko przez wzgląd na niego samego.– Gadu-gadu – mruknął Oreb.– Jeśli zaś chodzi o ciebie – zwrócił się Kowadełko do Żubra – uważasz chyba, iż tylko dzięki groźbom mojego wiernego przyjaciela Pięściaka jesteś mi posłuszny.Czyż nie tak właśnie myślisz?Żubr bez słowa wlepił wzrok w ścianę tunelu, nieco na lewo od twarzy augura.– Nic nie mówisz – ciągnął Kowadełko.– Gadam i gadam, jak skarżył się nasz mały pierzasty towarzysz, bez końca.Pewnie się z nim zgadzasz, lecz mylisz się, synu.Oszukujesz się, tak jak się oszukiwałeś przez całe życie, jak mniemam, nieszczęśliwe.– Augur sięgnął po igłowiec Alki i wycelował w Żubra.– Pięściak jest mi prawie niepotrzebny, by utrzymać cię w ryzach.Kiedy moja gadanina dobiegnie końca, możesz wcale nie być zachwycony tym, co po niej nastąpi.Ciekaw jestem, co masz do powiedzenia.Żubr tylko pokręcił głową.Pięściak najchętniej pobiłby Żubra do nieprzytomności.– Nic? Wobec tego, synu, skorzystam z okazji i powiem ci coś od siebie.Zastanawiałem się nad tym podczas marszu, a jak niebawem się przekonasz, moje przemyślenia będą miały bezpośredni wpływ na to, co zamierzam uczynić.Przyszedłem na świat jako piąte i ostatnie dziecko prostych, lecz uczciwych ludzi – ciągnął augur.– Moi rodzice przy ślubie złożyli Echidnie przysięgę, że wychowają nieśmiertelnym bogom przynajmniej jednego augura lub sybillę, najdojrzalszy owoc ich związku i zarazem najwspanialszą ofiarę dziękczynną.Nie będę się tu rozwodził nad moimi starszymi braćmi i siostrami, głównie dlatego że niewiele można o nich powiedzieć.Mieli w sobie nie więcej pobożności niż te okrutne stwory, którymi zamierzaliście nas poszczuć, synu.Urodziłem się w siedem lat po najmłodszym z braci, Udźcu.Wyobraźcie sobie, proszę, zachwyt moich rodziców, w miarę jak upływające dni, tygodnie, miesiące i lata dowodziły coraz wyraźniej moich predyspozycji do świętych rozważań, oddawania bogom czci i odprawiania stosownych rytuałów, do życia wyzbytego z natrętnych żądz, targających duszą wielu ludzi.W scholi powitano mnie serdecznie; z nawiązką odpłaciłem za ciepło, jakie mi w niej ofiarowano.Byłem nie tylko pobożnym, ale i nader bystrym uczniem, a takie połączenie rzadko się u młodych spotyka.Dzięki talentom zaskarbiłem sobie przyjaźń starszych, z którymi czułem duchowe pokrewieństwo, a którzy później, po mojej nominacji, pozostali mi oddani.Oto dowiedziałem się – imaginujcie sobie sami moją bezgraniczną radość – że sam koadiutor Kapituły postanowił uczynić mnie swym protonotariuszem.Z zapałem płynącym ze szczerego serca przyjąłem na siebie nowe obowiązki: pisałem listy i dekrety, sporządzałem wyciągi z przychodzącej poczty, stemplowałem, archiwizowałem i wyszukiwałem w archiwum potrzebne dokumenty, pilnowałem kalendarza spotkań Jego Eminencji i wypełniałem setki podobnych zadań.Kowadełko umilkł.Dopiero Acalypha przerwała ciszę:– Na Thelxiepeię! Mogłabym przez tydzień nie wstawać z łóżka! – Oparła się plecami o ścianę tunelu i zamknęła oczy.– Gdzie Alka? – spytał znów Oreb, ale nikt nie zwrócił na niego uwagi.– Wszyscy jesteśmy zmęczeni, córko, ja zapewne nie mniej od ciebie.Niewykluczone zresztą, że mam poważniejszy ku temu powód; moje nogi nie są tak długie jak twoje, jestem od ciebie o dziesięć lat starszy i gorzej odżywiony.– Wcale nie jadam lepiej od ciebie, patere – zauważyła Acalypha nie otwierając oczu.– Nie pamiętam już, kiedy miałam w ustach coś oprócz wody.– Kiedy płynęliśmy tą przeklętą łódeczką, zawłaszczyłaś całe jedzenie, na jakie tylko miałaś ochotę, córko.Alce, Jelcowi, a nawet mnie, świętemu augurowi, zostawiłaś tylko ochłapy, którymi wzgardziłaś.Lecz o tym podobno nie pamiętasz.Ja również wolałbym zapomnieć.– Rybie głowy?Acalypha wzruszyła ramionami.– No dobrze, patere, przepraszam.Nie znajdziemy tu pewnie nic do jedzenia, ale gdyby jednak coś się nam trafiło albo gdybyśmy szczęśliwie wrócili do domu, będziesz miał pierwszeństwo wyboru
[ Pobierz całość w formacie PDF ]