[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdyma³a milk³a i zaczyna³a zapadaæ w sen, ostro¿nie zatrzymywa³a wózek.Wed³ugAnny Wahlgren nie nale¿a³o ulegaæ pokusie bujania wózkiem a¿ do chwili, kiedymaluch zaœnie, lecz przestaæ chwilê wczeœniej, ¿eby dziecko zasnê³o samo.I oto– zwyciêstwo! Pó³ godziny póŸniej Maja usnê³a w wózku.Erika ostro¿niewci¹gnê³a go do gabinetu, zamknê³a drzwi i z b³ogim uœmiechem na twarzy usiad³ana kanapie.Wci¹¿ by³a w dobrym humorze, chocia¿ minê³a ju¿ ósma, a Patrik nie wraca³.Niechcia³o jej siê zapaliæ œwiat³a i w domu panowa³a ciemnoœæ, rozjaœniana tylkoprzez ekran telewizora.Patrz¹c w niego têpym wzrokiem, ogl¹da³a serialdokumentalny, nadawany zwykle wieczorem, w porze karmienia Mai.Ze wstydemmusia³a przyznaæ, ¿e ogl¹da a¿ za wiele takich programów.Patrik coraz czêœciejpomrukiwa³ niezadowolony, ¿e musi œledziæ kolejne intrygi albo ogl¹daæ ludziz ewidentnym parciem na szk³o.Coraz rzadziej udawa³o mu siê obejrzeæ jakiœprogram sportowy, ale dopóki nie on karmi Majê, dopóty Erika zamierza³a trzymaæpilota.Zrobi³a g³oœniej, ¿eby zrozumieæ, dlaczego gromada superatrakcyjnych dziewczynwdziêczy siê do pró¿nego, mizdrz¹cego siê faceta, który rzekomo chce siêo¿eniæ, chocia¿ dla widzów jest oczywiste, ¿e udzia³ w programie to dla niegotylko sposób na skuteczny podryw w modnych sztokholmskich knajpach.Erikazgadza³a siê z Patrikiem, ¿e takie programy og³upiaj¹, ale skoro zaczê³a jeogl¹daæ, nie mog³a przestaæ.Us³ysza³a szmer przy drzwiach i œciszy³a.Na chwilê wróci³ dawny lêk przedciemnoœci¹, ale powiedzia³a sobie, ¿e to na pewno Patrik wreszcie wróci³ dodomu.– Co tu tak ciemno? – zapyta³ i zapali³ kilka lamp.Podszed³, nachyli³ siêi poca³owa³ Erikê w policzek.Przesun¹³ d³oni¹ po g³Ã³wce Mai i ciê¿ko usiad³ nakanapie.– Przykro mi, ¿e musia³em zostaæ do póŸna – powiedzia³, a Erika natychmiastzapomnia³a o swoich dziecinnych urazach.Ca³a z³oœæ jej przesz³a.– Nie szkodzi – odpar³a.– Ca³kiem dobrze sobie dzisiaj radzi³yœmy z malutk¹.–Rozsadza³a j¹ radoœæ, ¿e uda³o jej siê znaleŸæ trochê czasu dla siebie, kiedyMaja spa³a w gabinecie.– Czy jest szansa, ¿ebym obejrza³ mecz hokejowy? – Patrik rzuci³ têsknespojrzenie na telewizor, nie zauwa¿aj¹c wyj¹tkowo dobrego nastroju Eriki.Erika tylko prychnê³a.Te¿ pytanie.– Tak w³aœnie myœla³em – powiedzia³ Patrik, wstaj¹c.– Idê sobie zrobiæ kanapki.Ty te¿ chcesz?Potrz¹snê³a g³ow¹.– Dopiero co jad³am.Ale z przyjemnoœci¹ napi³abym siê herbaty.Ona zarazbêdzie mia³a doœæ.– Maja puœci³a pierœ, jakby zrozumia³a, i zadowolonapodnios³a wzrok.Erika z ulg¹ wyprostowa³a siê, po³o¿y³a Majê na le¿aczku i posz³a za Patrikiemdo kuchni.Sta³ przy kuchence, wsypywa³ kakao do rondelka z mlekiem.Erikaobjê³a go od ty³u i mocno przytuli³a siê do jego pleców.Bardzo przyjemneuczucie.Uprzytomni³a sobie, ¿e od urodzenia Mai ledwie siê dotykaj¹.G³Ã³wniez jej winy, musia³a to przyznaæ.– Jak by³o? – spyta³a, zdaj¹c sobie sprawê, ¿e dawno tego nie robi³a.– Do niczego – odpowiedzia³, wyjmuj¹c z lodówki mas³o, ser i pastê kawiorow¹.– S³ysza³am, ¿e zatrzymaliœcie Kaja – powiedzia³a ostro¿nie.Nie wiedzia³a, czyPatrik zechce o tym rozmawiaæ.Sama nie zamierza³a mu mówiæ o wizycie Niclasa,a potem Charlotte.– Wieœæ rozesz³a siê lotem b³yskawicy?– Mo¿na tak powiedzieæ.– Co mówi¹?– ¯e na pewno mia³ coœ wspólnego ze œmierci¹ Sary.To prawda?– Nie wiem.– W ruchach Patrika widaæ by³o zmêczenie.Nala³ sobie kakao dofili¿anki, przygotowa³ kilka kanapek i usiad³ naprzeciw Eriki.Macza³ w kakaokanapki z serem i past¹ kawiorow¹.Po chwili powiedzia³: – Zatrzymaliœmy goz innego powodu, bez zwi¹zku z morderstwem Sary.Znów umilk³.Erika wiedzia³a, ¿e nie powinna pytaæ dalej, ale nie mog³a siêpowstrzymaæ.Przed oczami wci¹¿ mia³a Charlotte i jej apatyczne spojrzenie.– Czy s¹ poszlaki, ¿e mia³ coœ wspólnego ze œmierci¹ Sary?Patrik znów umoczy³ kanapkê w kakao.Erika wola³a nie patrzeæ, dla niej by³ tobarbarzyñski zwyczaj.– Coœ tam jest.Jeszcze zobaczymy.Nie mo¿emy daæ siê zapêdziæ w œlep¹ uliczkê.S¹ inne tropy, które trzeba zbadaæ – powiedzia³, unikaj¹c jej wzroku.Erika nie pyta³a dalej.Z du¿ego pokoju dochodzi³o postêkiwanie, Maja mia³adoœæ samotnoœci.Patrik wsta³, przyniós³ le¿aczek z córeczk¹ i postawi³ nastole.Pochrz¹kiwa³a z zadowolenia, macha³a r¹czkami i nó¿kami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]