[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Kiedy każde z nich trzymało dokumenty po swojej stronie, dodała: - Ufam panu, ponieważ wiem, kim pan jest i czego pan dokonał.Ale jeśli tylko wytnie mi pan jakiś numer, rozkwaszę tę pańską ślicznąbuźkę amorka.Położywszy papiery na biurku, podała mu wizytówkę.- Jeśli będzie miał pan coś pilnego, numer mojej komórki jest na odwrocie.Proszę mnie informować na bieżąca I jeszcze jedno: nic pan ode mnie nie dostał.Wszystko zostaje między nami.Brolin, którego twarz wyrażała zdziwienie, skinął potakująco głową.- I co jeszcze? Czy mam panu oddać także swoje biurko?Potrząsnął głową i po raz pierwszy się uśmiechnął.Uśmiech ten rozbroiłAnnabel.Nie, żeby uległa jego wdziękowi, po prostu nie przypuszczała, aby cokolwiek mogło rozjaśnić jego smutną twarz.- Do widzenia, bardzo dziękuję.- Życzę powodzenia w odnalezieniu Rachel - szepnęła, gdy był już na progu.10Wagon metra trząsł się, zgrzytając przeraźliwie, a po przyklejonych do okien twarzach pasażerów przemykał fascynujący niebieskawy blask świtu.Oczy wszystkich tych błędnych zjaw uwięzionych w kieracie codzienności wpatrywały się w nicość niekończących się korytarzy; które czuć było spalonągumą i rozgrzaną stalą.Urzekał je migający krajobraz, który pojmowały lepiej niż nić własnej egzystencji.Wśród nich zaś znajdowały się czarne oczy przysłonięte kosmykiem włosów, należące do Joshuy Brolina.Nieliczne żółte żarówki oświetlające tunele przypominały mu decydujące chwile jego życia, niczym mnóstwo świetlnych obrazów w chaosie pamięci Dotarłszy do hotelu wczesnym popołudniem, wykorzystałto, ze jest jedynym klientem na sali i usiadł przy barze, aby przejrzeć akta, które przekazała mu detektyw O'Donnel.Położył na stołku starą skórzaną kurtkę, której rękawy wytarły się aż do łokci i pomasował sobie twarz.Widząc go w wielkim czarnym swetrze o grubych oczkach, z głową porośniętą nieco zbyt długimi włosami, nikt by nawet nie przypuszczał, że ten mężczyzna w dżinsach i sportowych butach przeszedłkiedyś szkolenie w FBI.Zaledwie trzydziestoczteroletni prywatny detektyw miał ogromne doświadczenie.- Nie czas na medytacje - mruknął sam do siebie.Jego myśli powędrowały ku Rachel Faulet, ku fotografii tej młodej kobiety, którą dali mu jej rodzice.Wydobył zdjęcie z portfela.Przedstawiało radosnątwarz o szczerym i szerokim uśmiechu.Lewy kieł był złamany, co - o dziwo!- dodawało dziewczynie uroku, sprawiając zarazem, że zdawała się bardziej bezbronna, bardziej rozbrajająca.Przypomniawszy sobie zdjęcie tej samej Rachel na pierwszej stronie „New York Post", Brolin poczuł, jak żołądek podchodzi mu do gardła, Gdzie się podziało pogodne spojrzenie tych brązowych oczu, radość na pełnych policzkach i beztroska? Co się z tym stało?Pozostał jedynie strach, niemal rezygnacja.Tu twarz prosiła o litość, błagała, żeby to się wreszcie skończyło, żeby życie przestało się toczyć dalej.Miała jużdość.Jak jej rodzice mogli znieść ten widok?Brolin zaklął i zacisnął pięści, aż zatrzeszczały mu stawy.Wstał, przeciągnął się, wyjął z kieszeni kurtki papierosa i zapalił.Nie znalazł sięnikt, kto by mu zwrócił uwagę, że tu nie wolno palić.Tego typu refleksje na temat ofiary prowadziły donikąd, co najwyżej tam, gdzie nie ma żadnej nadziei.Siedział wpatrzony w stojące rzędem na półkach butelki z alkoholem i oczyszczał umysł, wyobrażając sobie, że pije szklankę za szklanką.Po kilku minutach chwycił notes i powrócił do konkre-tów.Zakreślił nazwisko Waltera Sudmaka, perukarza, któremu Spencer Lynch sprzedawał włosy swoich ofiar.Najprawdopodobniej ten facet to tylko biedny, pozbawiony skrupułów nieborak, który nie ma żadnego związku ze sprawą, ale nie należało niczego lekceważyć.Następnie zapisał: "szeryf Murdoch, Phillipsburg", czyli miasto, w którym mieszkała siostra Rachel, Megan.Rachel zaginęła w okolicy należało zatem porozmawiać z szeryfem Murdochem, zwykła formalność.Brolin otworzył akta osobowe obu kobiet zamordowanych przez Spencera Lyncha.Obejmujące kilka stron informacje pochodziły z pewnością ze śledztwa prowadzonego przez policję po ich zaginięciu.Musiał dotrzeć od Spence-ra do Rachel, chociaż nie miał chwilowo pojęcia jak się do tego zabrać.Nawet jeśli Lynch nie porwał Rachel bez wąt-pienia coś go z nią łączyło, skoro znaleziono w jego mieszkaniu fotografię dziewczyny spoglądającej pustym wzro-kiem w obiektyw.Upewniwszy się, czy nadal jest sam na sali, Brolin roz-łożył papiery na barze jak wachlarz.Miał przed sobą dwie twarze.Dwie ofiary Spencera.Meredith Powner, dziewiętnaście lat zaginęła 17 sierpnia 2001 roku, a Illiana Tarpov, dwadzieścia siedem lat, 4 stycz-nia 2002 roku.Ostatnia - ta, która uciekła i przebywała właś-nie w szpitalu - nazywa się Julia Claudio.Z jej zeznań wynika, że została porwana tydzień wcześniej, 15 stycznia 2002.Brolin otworzył protokół z sekcji zwłok i zabrał są do czytania.Wszystkie kobiety oskalpowano, dwie pierwsze zaś utopiono w wannie.Ciało Meredith zdążyło się zamienićw ohydną zupę, z kolei zwłoki Illiany, już w dużym stopniu nadgniłe, zaczynały się łuszczyć.Nory Spencera nie ogrze-wano od początku zimy, toteż woda w makabrycznej wannie była lodowata przez wiele tygodni, zachowując trupy na długo w "ludzkim" stanie, mimo że ich twarze zamieniły sięw potworne ciemne kwiaty.Po tak długim okresie spędzonym w wodzie skóra ślizgała się po ciele niczym pancerz krewetki, który zdejmuje się, żeby wyjąćmięso.Należało postępować niezwykle ostrożnie, aby wydobyć stamtąd zwłoki a zwłaszcza nie ciągnąć ich za ramiona, jeśli nie chciało się zostać z rękawiczkami z ludzkiej skóry w dłoniach.Obie dziewczyny zidentyfikowano dzięki dokumentom, Spencer Lynch trzymałbowiem u siebie ich rzeczy, łącznie z portfelami, torebkami, a nawet ubraniami.To były jego trofea.Ze wstępnego raportu z laboratorium wynikało, że bielizna damska znaleziona w łóżku Spencera była pokryta żółtawymi plamami, prawdopodobnie zaschniętą spermą.Nie dało się stwierdzić, czy doszło do aktów nekrofilii, kiedy jednak proces gnilny był zbyt daleko posunięty, Lynch mu-siał się onanizować na ich małych majtkach, zastępując rzeczywistośćwyobrażeniami, które towarzyszyły mu podczasmorderstw.„Masturbacja kompulsywna - stwierdził Brolin - jak u wielu zabójców tego typu".Właśnie rozpoczął się proces zrozumienia motywów postępowania mordercy.Wraz z odejściem Brolina najpierw FBI, a następnie policja z Portland utraciły istotne narzędzie walki z przestępcami - oficera, w którego umyśle empatia mieszała się z wiedzą w zbijającej z tropu, niekiedy przerażającej alchemii Przenikało go zbrodnicze myślenie; najpierw czuł mordercę, po czym stopniowo potrafił go pojąc, wyjaśniając jego naturę, pragnienia i ich źródło - jego lęki.Detektyw zatrzymał się w swoich rozmyślaniach, odsuwając na bok psychologię Spencera Lyncha, nie dysponował bowiem wystarczającą ilościąinformacji, aby go zrozumieć,W tej chwili Brolina interesowały najbardziej profile ofiar, które same w sobie mówiły sporo na temat mordercy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]