[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyci¹gn¹³ miecz.Kane ruszy³ na Waldañczyka.Missab³yskawicznie odparowa³ cios i sam z kolei przeszed³ do ataku.Uchyliwszy siê,Kane znów natar³ na niego, stosuj¹c ju¿ bardziej przemyœlan¹ taktykê.Jegoprzeciwnik œwietnie w³ada³ broni¹, a usztywniona prawa rêka Kane'a nie mog³aporuszaæ siê ze zwyk³¹ sprawnoœci¹.Missa zawsze bez trudu potrafi³ przystosowaæ siê do leworêcznych przeciwników.Jednak szybkoœæ Kane1 a zaskoczy³a go.Zupe³nie nie pasowa³a do potê¿nejpostury tego mê¿czyzny.Uœwiadomi³ sobie, jak olbrzymiej sile musi stawiaæczo³a.To by³ najzdolniejszy i najniebezpieczniejszy szermierz, z jakimkiedykolwiek dane mu by³o walczyæ, i tylko jego w³asna doskona³a technika razza razem broni³a go przed mieczem napastnika.Z rosn¹cym niepokojem Missa przypomnia³ sobie wszystkie opowieœci o Kanie iœmierci swoich towarzyszy podczas wyprawy lorda Gaethaa.Waldañczyk poczu³ ostry ból w prawym udzie.Rana nie by³a g³êboka.Cofn¹³ siê okrok udaj¹c, ¿e zaraz upadnie.Gdy Kane doskoczy³ do niego, Missa podniós³miecz i jednoczeœnie pchn¹³ przeciwnika sztyletem.Trzymaj¹c pugina³, prawarêka Kane'a nie by³a na tyle sprawna, aby odparowaæ cios.Kln¹c z wœciek³oœciKane cisn¹³ pugina³em w Waldañczyka.Rzut nie by³ celny, ale Dron Missa,uchylaj¹c siê, straci³ na chwilê mo¿liwoœæ obrony.Miecz Kane'a spad³ na jegoramiê, niemal odcinaj¹c rêkê.Drugie uderzenie wyrwa³o mu z rêki broñ.Ciê¿koranny i uzbrojony tylko w sztylet Missa patrzy³, jak Kane z jak¹œnierzeczywist¹ powolnoœci¹ zadaje œmiertelny cios.Zosta³y mu u³amki sekund.Raz jeszcze uchyli³ siê przed spadaj¹cym nañ ostrzem i rzuci³ siê do jeziora.Zimna woda i ciemnoœci zamknê³y go w swoim uœcisku.Wynurzywszy siê na powierzchniê zacz¹³ niezdarnie p³yn¹æ.Rany silnie krwawi³yi w wodzie by³y jeszcze bardziej dokuczliwe.Nie by³y jednak œmiertelne, mo¿naje by³o wyleczyæ i za kilka miesiêcy Missa znów móg³by wzi¹æ miecz do rêki iwalczyæ.Lecz walczyæ ju¿ pod rozkazami innego pana.Ob³¹kane misje Krzy¿owcadawa³y dobry dochód, ale lord Gaethaa nie kupi³ przecie¿ jego ¿ycia.Missa zna³pojêcie lojalnoœci i obowi¹zków najemnika wzglêdem jego pana, ale tylko wgranicach rozs¹dku.Wyprawa przeciwko Kane'owi od samego pocz¹tku obci¹¿onaby³a jakimœ przekleñstwem losu i Dron Missa zdecydowa³, ¿e nadszed³ czas nadyskretne wycofanie siê.Bogowie dali mu szansê.Œwiêtokradztwem by³o by jejnie wykorzystaæ.Spojrza³ do ty³u na niezgrabn¹ sylwetkê, rysuj¹c¹ siê na tle nasypu.- IdŸ do diab³a, Kane! - krzykn¹³ i znikn¹³ we mgle.Gdy lord Gaethaa us³ysza³pierwszy krzyk Missy i szczêk broni, spojrza³ w kierunku nasypu nie wierz¹cw³asnym oczom.Powoli zaczê³a do niego docieraæ niesamowita prawda - Kane ¿yje!Diabe³ nie zgin¹³ w p³omieniach, jakieœ czary pozwoli³y mu uciec.WiedŸmask³ama³a, aby ca³kowicie uœpiæ ich czujnoœæ.Teraz Kane powróci³.Ile jeszczerazy uda mu siê oszukaæ œmieræ!- Alidorze, zabij tê przeklêt¹ czarownicê i wracaj tu szybko - krzykn¹³ ostrymg³osem, obserwuj¹c pojedynek.- Alidorze, biegnij! Kane ¿yje, zaatakowa³ Missêna murze.Zapominaj¹c na moment o Rehhaile Alidor pobieg³ do swojego pana.Ju¿ z nimpopêdzi³ w kierunku muru, ale odleg³oœæ by³a zbyt wielka i dotar³szy do nasypu,mê¿czyŸni ujrzeli jak Dron Missa spada i pogr¹¿a siê w wodach jeziora.- Missa te¿.- Lord Gaethaa zakl¹³ z wœciek³oœci¹.- Teraz zabi³ Missê.Walczymy chyba z samym Panem Tloluvinem.Ale zosta³o nas jeszcze dwóch.DamyKane'owi spróbowaæ naszego ¿elaza, zanim wstanie s³oñce.Gdy wspinali siê na mur, Kane znikn¹³ ju¿ gdzieœ we mgle.- Uciek³ nam, milordzie - powiedzia³ Alidor, oszo³omiony.- Nie chce walczyæotwarcie nawet z dwoma przeciwnikami.- Nie - sykn¹³ lord Gaethaa, a jego oczy rozjarzy³y siê.- Spójrz na tekamienie.Krew! Kane jest ranny.Missa nie zgin¹³ na pró¿no.Nie wa¿ne w tejchwili, czy rana jest œmiertelna.Teraz go dopadniemy.To s¹ œlady, które naszaprowadz¹.Lecz krwawa œcie¿ka urwa³a siê, gdy przeszli niewielki odcinek drogi ulicamiSebbei.By³o ju¿ jasno.Lord Gaethaa ze smutkiem stwierdzi³, ¿e rana Kane'a nieby³a tak powa¿na, jak mia³ nadziejê.Niezale¿nie od tego, jak bardzo Kane by³os³abiony, by³ przecie¿ w stanie zatamowaæ krew.Teraz ukry³ siê gdzieœ znowu wtym labiryncie miasta umar³ych.- Próbujemy dalej - ciê¿ko powiedzia³ lord Gaethaa - nie osi¹gnêliœmy niczego.Znowu musimy szukaæ Kane'a w tym przeklêtym mieœcie duchów.Od dzisiaj tylkonas dwóch poluje na tygrysa.W ten sposób nigdy nie zniszczymy Kane'a.Alidor spojrza³ z zak³opotaniem na swojego pana.Nigdy wczeœniej nie s³ysza³ wjego g³osie takiego tonu rozpaczy.Krzy¿owiec opar³ podbródek na swojej piêœcii pogr¹¿y³ siê w myœlach.Jego d³uga twarz pokry³a siê zmarszczkami, gdyrozwa¿a³ wszystkie strategie, stosowane w poprzednich kampaniach.Nagle jego twarz rozpogodzi³a siê i lord Gaethaa zaœmia³ siê triumfalnie.- Nie zrobiliœmy jeszcze wszystkiego - krzycza³.- Spalimy to przeklête miasto!- Spaliæ Sebbei? - wybuchn¹³ przera¿ony Alidor.- Tak, spalimy wszystko.Kane ukrywa siê w tych pustych budynkach.Wykurzymy gostamt¹d ogniem.Thoem raczy wiedzieæ, jak uda³o mu siê uciec z tego magazynu,ale nic mu nie pomo¿e, jeœli ca³e Sebbei bêdzie w p³omieniach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]