Harry Harrison Planeta mierci 2 (2)

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.i raz.schyli� si� i obj�� belk�, schwyci� j� dobrze.idwa.unie�� j� z ziemi, o tak.I trzy.wsta� i wychodzimy.Wdreptali na �wiat�o s�oneczne i zimny wiatr poranka przebi� si� przezpyrrusa�ski kombinezon i pozosta�o�ci skórzanej odzie�y Ch'aki, któr�pozwo�lono Jasonowi zatrzyma�.Jego pogromcy zerwali mu pazury przymocowane doobuwia Ch'aki, ale nie zainteresowali si� skórzanymi owijaczami, dzi�ki cze�munie znale�li butów.By� to jedyny ja�niejszy punkt w tym pa�mienajczarniejszych nieszcz��.Jason pró�bowa� by� wdzi�czny za drobnedobrodziejstwa, ale sta� go by�o jedynie na dygotanie z zimna.T� sytuacj�nale�a�o zmieni� jak najszybciej.W ko�cu ods�u�y� ju� swój sta� niewolnika natej zapyzia�ej planecie, a nie�w�tpliwie by� stworzony do godniejszych zada�.Niewolnicy na rozkaz oparli sw� belk� o ogrodze�nie podwórza i usiedli na niej.W wyci�gni�te miski inny niewolnik wlewa� po chochli letniej zupy, nabiera�nejz kot�a na kó�kach.Apetyt Jasona natychmiast si� ulotni�, gdy spróbowa� tejbrei.By�a to zupa z krenoj i okaza�o si�, i� pustynne bulwy smakuj� pougotowa�niu jeszcze gorzej, cho� nie s�dzi�, �e jest to w ogóle mo�liwe.Jednakkwestia prze�ycia by�a wa�niejsza od rozkoszy podniebienia i uda�o mu si� zje��t� koszmar�n� polewk� do ko�ca.Po zako�czeniu �niadania przeszli przez bram� na inne podwórze i zafascynowanynowym widokiem Jason zapomnia� o wszelkich innych problemach.Na �rodku widnia� wielki kierat, do którego pierw�sza grupa niewolnikówmocowa�a ju� swoj� belk�.Grupa Jasona i dwie inne przywlok�y si� na swemiejsca i osadzi�y belki, tworz�c jakby cztery szprychy ko�a, zbiegaj�ce si� nakieracie.Nadzorca krzykn�� i niewolnicy st�kaj�c naparli na belki.Drgn�y izacz�y si� obraca�Podczas tej �mudnej pracy Jason ca�� sw� uwag� skupi� na poruszanym przez nichprymitywnym me�chanizmie.Pionowy wa� prowadz�cy od kieratu obra�ca� skrzypi�cedrewniane ko�o, które z kolei wprawia�o w ruch ca�y szereg skórzanych pasów.Niektóre z nich znika�y w wielkim, kamiennym budynku, najgrubszy za� nap�dza�wahacz czego�, co mog�o by� jedynie pomp� z przeciwci�arami.Musia� to by�wyj�tkowo ma�o wydajny sposób zdobywania wody, gdy� w oko�licy zapewne istnia�owiele naturalnych �róde�, rzek czy jezior.Ostry zapach wype�niaj�cy podwórzeby� chole�rnie dobrze znajomy i Jason w�a�nie doszed� do wniosku, �e ich pracanie ma na celu pompowania wody, gdy z rury dobiega�o gard�owe bulgotanie itrysn�� z niej g�sty, czarny strumie�.- Oczywi�cie, ropa naftowa - powiedzia� g�o�no.Kiedy jednak nadzorca spojrza�na niego brzydko i strzeli� z bata, bez reszty po�wi�ci� si� pchaniu belki.To w�a�nie by�a tajemnica d'zertanoj i �ród�o ich pot�gi.Ponad muramipi�trzy�y si� wzgórza, a niedale�ko wida� by�o góry.Ale schwytanychniewolników usypiano, dzi�ki czemu nie wiedzieli ani gdzie znajdo-wa�o si� ukryte miejsce, ani ile czasu trwa�a podró�.Tu, w tej strze�onejdolinie wydobywali nieoczyszczo-n� rop�, której ich panowie u�ywali, bywprawia� w ruch swe wielkie pojazdy pustynne.Czy rzeczywi�cie u�ywalinieoczyszczonej ropy? P�yn�a teraz silnym strumieniem w otwartym korycie iznika�a za �cian� tego samego budynku, co pasy transmisyjne.Jakie diabelstwosi� tam dzia�o? Budynek by� zwie�czony wielkim kominem, z którego wydobywa�ysi� chmury czarnego dymu, podczas gdy z rozmaitych otworów w murze wydobywa�si� smród tak przera�liwy, �e g�owa puch�a.W chwili gdy Jason zrozumia�, co si� tam dzieje, otwar�y si� strze�one drzwi izjawi� si� w nich Edipon wydmuchuj�cy swój imponuj�cy nos w kawa�ek szma�tki.Trzeszcz�ce ko�o si� obróci�o i gdy Jason ponownie znalaz� si� ko�o d'zertano,zawo�a� do niego:- Hej, Ediponie, zbli� si�.Chc� z tob� pomówi�.Jestem dawnym Ch'ak�, je�elimnie nie poznajesz bez mojego mundurka.Edipon popatrzy� na niego i odwróci� si� plecami, wycieraj�c nos.Nie ulega�o�adnej w�tpliwo�ci, �e niewolnicy zupe�nie go nie interesuj�, bez wzgl�du na tojak� pozycj� zajmowali przed swym upadkiem.Nadbieg� z wrzaskiem nadzorcaunosz�c bat, a powol�ny obrót ko�a zacz�� oddala� Jasona od Edipona.DinAltzawo�a� przez rami�:- S�uchaj.wiem bardzo du�o i mog� ci pomóc.W odpowiedzi zobaczy� tylkoplecy d'zertano, a bat ze �wistem opad� w dó�.By� to ostatni dzwonek.- Lepiej mnie wys�uchaj.bo wiem, �e to cootrzymujesz pierwsze, jestnajlepsze.Auu! - Ten ostatni okrzyk by� zupe�nie mimowolny.Po prostu battrafi�.S�owa Jasona by�y zupe�nie niezrozumia�e zarów�no dla niewolników, jak i dlanadzorcy, który unosi� ju� bat do nast�pnego uderzenia, ale na Ediponapodzia�a�y tak, jakby nast�pi� na roz�arzony w�giel.;- Zatrzyma� si� jak wrytyi obróci� gwa�townie.Nawet z tej odleg�o�ci Jason móg� zobaczy�, �e jegosmag�a � twarz zszarza�a na popió�.- Zatrzyma� ko�o! -wrzasn�� Edipon.Ten nieoczekiwany rozkaz zdziwi� i zwróci� uwag� wszystkich.Nadzorcarozdziawiwszy szeroko usta opu�ci� bat, podczas gdy niewolnicy, potykaj�c si�,zaparli si� nogami.Ko�o zamar�o z piskiem.W zapad-; tej nagle ciszy g�o�nozadudni�y kroki Edipona.Pod�bieg� do Jasona, zatrzymuj�c si� o krok przed nim.�ci�gni�te wargi obna�y�y z�by, jakby szykowa� si� do gryzienia.- Co� ty powiedzia�? - krzykn�� do Jasona, na wpó� wyci�gaj�c nó� zza pasa.Jason u�miechn�� si�, zachowywa� si� o wielel spokojniej, ni� czu� si� w istocie.Jego pocisk trafi�, aleje�eli nie b�dzie dzia�a� wyj�tkowo ostro�nie, nó�Edipona ugodzi równie celnie - w jego brzuch.By� tonajwidoczniej nader delikatny temat dla d'zertanoj.- S�ysza�e�, co powiedzia�em i chyba nie chcesz, �ebym to powtarza� przywszystkich.Wiem, co si� tam dzieje, bo pochodz� z dalekiego miejsca, gdzierobimy takie rzeczy przez ca�y czas.Mog� ci pomóc.Poka�� ci, jak uzyska�wi�cej najlepszego i jak sprawi�, by twoje córo lepiej dzia�a�o.Tylko spróbuj [ Pobierz całość w formacie PDF ]

Search

Podstrony