[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wa¿noœæ wizy wyjazdowej pozostawa³a w bezpoœrednim stosunku do zajmowanegoprzez posiadacza paszportu stanowiska.Partyjni dygnitarze dostawali wizê nadziesiêæ lat; cz³onkowie NSDAP na piêæ, obywatele o nieposzlakowanejprzesz³oœci na rok.Ci, którym uda³o siê ca³o wyjœæ z obozów, nie dostawalinaturalnie wizy w ogóle.Okres wa¿noœci tej, któr¹ otrzyma³ March, wynosi³jeden dzieñ.Znalaz³ siê na samym dole, wœród spo³ecznych pariasów: paso¿ytów,malkontentów, uchylaj¹cych siê od pracy leserów i kryptokryminalistów.Zadzwoni³ do wydzia³u dochodzeñ gospodarczych i zapyta³ o eksperta odszwajcarskich finansistów.Kiedy wymieni³ nazwisko Zaugga i zapyta³, czy wwydziale maj¹ na jego temat jakieœ informacje, cz³owiek, z którym rozmawia³,rozeœmia³ siê.— Od czego mam zacz¹æ?— Najlepiej od pocz¹tku.— Niech pan chwilê zaczeka.— Jego rozmówca od³o¿y³ s³uchawkê i poszed³przynieœæ akta.Firma Zaugg & Cie za³o¿ona zosta³a w roku 1877 przez francusko-niemieckiegofinansistê, Louisa Zaugga.Hermann Zaugg, bankier, którego podpis widnia³ naupowa¿nieniu Stuckarta, by³ wnukiem za³o¿yciela.Wci¹¿ pe³ni³ funkcjê dyrektorageneralnego.Berlin œledzi³ jego dzia³alnoœæ od ponad dwóch dekad.W latachczterdziestych Zaugg prowadzi³ rozleg³e interesy z podejrzanymi obywatelaminarodowoœci niemieckiej.Podejrzewano, ¿e przyj¹³ od nich gotówkê, dzie³asztuki, sztaby z³ota, kosztownoœci i drogocenne kamienie o wartoœci wielumilionów Reichsmarek.Wszystkie te rzeczy zgodnie z prawem powinny uleckonfiskacie, niestety do ¿adnej z nich Ministerstwo Finansów nie mia³o dostêpu.Od wielu lat bezskutecznie próbowano dobraæ mu siê do skóry.— Co mamy na temat samego Zaugga?— Niewiele.Piêædziesi¹t cztery lata.¯onaty, ma jednego syna i pa³acyk nadZürich See.Bardzo szanowany.Bardzo niedostêpny.Ma wielu wp³ywowychprzyjació³ w szwajcarskim rz¹dzie.March zapali³ papierosa i przysun¹³ do siebie kartkê papieru.— Podyktuj mi jeszcze raz ten adres.Max Jaeger pojawi³ siê, kiedy March pisa³ do niego notkê.Pchn¹³ drzwi plecamii spocony wszed³ do œrodka, dŸwigaj¹c przed sob¹ stos akt.Prawie dwudniowyzarost nadawa³ mu groŸny wygl¹d.— Zavi, dziêki Bogu — zawo³a³, zerkaj¹c znad szczytu papierów.— Próbowa³em ciêz³apaæ przez ca³y dzieñ.Gdzieœ ty siê podziewa³?— Tu i tam.A to co? Twoje pamiêtniki?— Strzelanina w Spandau.S³ysza³eœ, co powiedzia³ rano Wujek Artur.„Jaeger,mo¿esz wracaæ do swoich obowi¹zków" — doda³, naœladuj¹c piskliwy g³os Nebego.Rzuci³ akta na swoje biurko.Zabrzêcza³y szyby.W pokoju zawirowa³ kurz.— Zeznania œwiadków i goœci weselnych.Raport z sekcji zw³ok: wyd³ubali z tegobiednego sukinsyna piêtnaœcie pocisków.— Max przeci¹gn¹³ siê i przetar³piêœciami oczy.— Móg³bym spaæ przez ca³y tydzieñ.Mówiê ci: za stary ju¿jestem na takie numery jak ten zesz³ej nocy.Nie wytrzyma tego moje serce.—Przerwa³ nagle.— Co ty wyprawiasz?Xavier wyci¹gn¹³ zesch³¹ roœlinê z doniczki i wyj¹³ klucz do sejfu.— Za dwie godziny mam samolot.Jaeger spojrza³ na jego walizkê.— Nie mów.wybierasz siê na wakacje? Ju¿ s³yszê têskne tony ba³a³ajki naczarnomorskim wybrze¿u.— Skrzy¿owa³ rêce na piersi i zacz¹³ wyrzucaæ nogi doprzodu w imitacji rosyjskiego tañca.March uœmiechn¹³ siê i potrz¹sn¹³ g³ow¹.— Masz ochotê na piwo? '— Czy ja mam ochotê na piwo? — Roztañczony Max wybieg³ za drzwi, zanim Marchzd¹¿y³ siê obróciæ.Ma³y bar przy Ob-wall Strasse prowadzi³ emerytowany funkcjonariusz Orpo onazwisku Fischer.We wnêtrzu unosi³a siê woñ dymu, potu, rozlanego piwa isma¿onej cebuli.Wiêkszoœæ klienteli stanowili policjanci.Ludzie w zielonych iczarnych mundurach t³oczyli siê przy barze b¹dŸ kryli w pogr¹¿onych w pó³mroku,przedzielonych drewnianymi przepierzeniami lo¿ach.Lisa i NiedŸwiedzia powitano bardzo serdecznie.— Wybierasz siê na wakacje, March?— Hej, Jaeger.Nastêpnym razem postaraj siê stan¹æ bli¿ej brzytwy!Max koniecznie chcia³ postawiæ.Xavier zaj¹³ lo¿ê w naro¿niku, wsun¹³ pod stó³walizkê i zapali³ papierosa.Wokó³ siedzieli ludzie, których zna³ od dziesiêciulat.R¿n¹cy w pokera i wiecznie opowiadaj¹cy pieprzne historyjki kierowcy zRahnsdorfu.Na³ogowi pijacyz wydzia³u ciê¿kich przestêpstw przy Worth Strasse.Nie bêdzie mu ich brakowaæ.Przy barze siedzia³ samotnie, s¹cz¹c butelk¹ sznapsa, Walter Fiebes.Jaeger wróci³ i uniós³ w górê kufel.— Prost!— Prost!Max otar³ z ust pianê.— Dobra kie³basa, dobre silniki, dobre piwo: trzy rzeczy, którymi Niemcyobdarowa³y œwiat.— Zawsze powtarza³ to, kiedy coœ pili, a Xavierowi zawszebrakowa³o odwagi, ¿eby dopowiedzieæ pointê.— Co to za historia z samolotem? —S³owo „samolot" kojarzy³o siê najwyraŸniej Jaegerowi ze wszystkim, coegzotyczne.Najdalszym miejscem, do którego dotar³ z Berlina, by³o wybrze¿eMorza Czarnego — latem zesz³ego roku pojecha³ na organizowany przez Kraft durchFreude rodzinny obóz ko³o Gotenburga.March obróci³ lekko g³owê, rozgl¹daj¹c siê na boki.Niemieckie spojrzenie.Lo¿epo obu stronach by³y puste.Od strony baru dochodzi³y g³oœne krzyki.— Muszê jechaæ do Szwajcarii.Nebe da³ mi wizê na dwadzieœcia cztery godziny.Ten kluczyk, który widzia³eœ w biurze, wyj¹³em wczoraj w nocy z sejfuStuckarta.Otwiera skrytkê depozytow¹ w Zurychu.Max otworzy³ szeroko oczy.— Tam w³aœnie musz¹ trzymaæ te wszystkie dzie³a sztuki.Pamiêtasz, copowiedzia³ rano Globus? Szmuglowali je i sprzedawali w Szwajcarii.Ale to niewszystko.Rozmawia³em jeszcze raz z Amerykank¹.Wygl¹da na to, ¿e Stuckartzadzwoni³ do niej w sobotê w nocy i powiedzia³, ¿e chce uciec do Ameryki.Uciec do Ameryki.Rzecz nie do wyobra¿enia.Te trzy s³owa zawis³y miêdzy nimi.— Ale Gestapo musi o tym dawno wiedzieæ, Zavi — przerwa³ mu Jaeger.— Jejtelefon jest przecie¿ na pods³uchu? Xavier potrz¹sn¹³ g³ow¹.— Stuckart nie by³ taki g³upi.Pos³u¿y³ siê budk¹ telefoniczn¹ niedaleko jejbloku.— Poci¹gn¹³ ³yk piwa.— Zdajesz sobie sprawê, co siê dzieje, Max? Czujêsiê jak facet, który schodzi po ciemku po schodach.Najpierw w wy³owionym zjeziora topielcu rozpoznajemy wielk¹ partyjn¹ szychê [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •