Diehl William Obraz zła

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.B�dziesz próbowa� nas ocygani�, towyco-fujemy obietnice.Nie odpowiesz na pytanie, wycofujemy obietnice.Pocz�stujesznas jednym k�amstwem, otrzymasz od nas fig� z makiem.Jasne?Bollinger spojrza� b�agalnie na Stennera, oczekuj�c pomocy.Major siedzia� zka�mienn� twarz�.- A kiedy skleimy spraw�, to staniesz przed s�dem i zaczniesz �piewa�.Na ca�egard�o.!- Niech pana cholera we�mie.Mia�em ju� prawie ugod� - zacz�� Bollinger.- Gówno mia�e� - przerwa� mu Flaherty.- Nie b�dziesz nale�ycie kooperowa�,to.Wiesz, co wtedy zrobimy? Wycofamy oskar�enie przeciwko tobie i wypu�cimyci� na ulic�, a na chwil� przedtem, na chwil� przed otwarciem wi�ziennej bramy,po�wi�cimy kilka �etonów i potelefonujemy na miasto informuj�c ka�dego, ktoze�chce s�ucha�, �e zosta�e� policyjnym informatorem.Wyjdziesz z bramywi�zienia jako �ywy trup.Trzepn� ci�, nim dojdziesz do rogu ulicy.Stenner z zachwytem przygl�da� si� wyczynom Flaherty'ego.S�ysza�, �eIrland�czyk by� dzieckiem ulicy, ale nigdy jeszcze nie widzia� go w akcji.Flaherty zacz�� podsumowywa�, podkre�laj�c wag� s�ów wystawionymoskar�yciel-sko palcem.- A wi�c zaczynamy teraz, z miejsca, poniewa�podejrzewamy, �e nie masz wiele do powiedzenia i wodzisz nas za nos.Troch�sobie pogada�e�, my�my pogadali, ale nikt jeszcze nie powiedzia� �tak", niktnie powiedzia� �nie".Wi�c jak to b�dzie, Bobby? Mam w��czy� magnetofon, czychcesz odby� spacerek do kostnicy?Bollinger z b�aganiem w oczach patrzy� na Stennera.- Mój kolega ma chyba racj� - powiedzia� Stenner lekko wzruszaj�c ramionami.- A wi�c s�uchamy! - o�wiadczy� Flaherty.- Teraz.Ju�.Od razu! Bollingerspojrza� na obu swych dr�czycieli i o�wiadczy�:- By�em dor�czycielem.- Czyim?- Shouldersa.- Komu dor�cza�e�?Bollinger przez chwil� si� waha�, potem wyrzuci� z siebie: - Roznickowi.- Yickowi Roznickowi? Dyrektorowi zarz�du miejskiego? - zapyta� zdziwionyStenner.- A ilu innych Roznicków pan zna?- Jak to si� odbywa�o?- Dostawa�em telefon.Szed�em do �Shamrock Club" na West Eerie.Shoulders matam biuro na pierwszym pi�trze.On mi dawa� teczk� pehi� dwudziestek ipi��dzie�si�tek.Szed�em z teczk� na parking na Illinois przy gmachu Tribuen.Baga�nik by� otwarty.Wk�ada�em do niego teczk�.To wszystko.- Sk�d wiedzia�e�, co zawiera teczka? - spyta� Stenner.- Jezu, przecie� Jake liczy� to na moich oczach.I mówi�, �e urwie mi �eb,je�li cho� jeden dolar zniknie.- I to by� samochód Roznicka?- Czasami jego.Siedzia�em zawsze niedaleko w moim wozie i patrzy�em, jakwychodzi�, zagl�da� do baga�nika, zabiera� teczk� i zmyka�.Czasami to nie by�on, ale Glen Scott, Eddie Malone, Peter Yankoyitch.- Urz�dnicy miejscy?- Tak.Jak to mieli by� oni, to dostarcza�em gdzie indziej.Shoulders na nichwszystkich mia� haka.Za co�, co kiedy� zmalowali.Mia� nagrania magnetowidowe,audio, fotografie.Za wspó�prac� odpala� im dol� i przestawa� szanta�owa�.- Szanta�ysta nigdy nie przestaje szanta�owa� ofiary - mrukn�� Stenner.- Zrobi�em nawet kilka zdj�� - pochwali� si� Bollinger.- Po co? - zainteresowa� si� Stenner.- Tak na wszelki wypadek.Polisa ubezpieczeniowa.- A mo�e dla ma�ego szanta�yku na w�asne konto? - podsun�� Flaherty.Bollingerwzruszy� ramionami, ale nic nie powiedzia�.- Masz sfotografowany moment odbierania pieni�dzy przez tych, którychwy�mieni�e�?- Mam.Ale powinny by� warte jakiej� premii.- Stanowi� cz�� pakietu - warkn�� Flaherty ostrzegawczym tonem.- Ja mam co� jeszcze, co mo�e warte by�oby nowego wozu.- wymamrota� Bobby.- To musia�oby by� co� nadzwyczajnego - odpar� Flaherty.- Jest kontrakt na waszego szefa.Stenner zerwa� si�.Zw�one oczy wlepi� w Bollingera.- Co ty bredzisz?Powta�rzasz plotki w zwi�zku z nieporozumieniami z Yanceyem.- Nie.Chodzi o Pirani�.- O jak� znowu Pirani�? - spyta� Flaherty.- O Yaila.Cholernie si� go boj�.Nie bierze.Nie mo�na go kupi�.Nigdy niewiadomo, gdzie nast�pnym razem uderzy.- Twierdzisz, �e wydano kontrakt na Martina Yaila? - ostro zapyta� Flaherty.-Kto go wystawi�?- Zgoda na now� Corvette? - spyta� Bollinger z u�miechem.Flaherty g�o�no warkn�� i wyj�� z kabury trzydziestk�ósemk�.Luf� podstawi�Bol-lingerowi pod nos.- Nie igraj z nami, braciszku.Kto wystawi� kontrakt i kto ma go wykona�? Albopowiesz od razu, albo, przysi�gam, wyrzuc� ci� przez okno.- Co.Co.! - Bollinger zblad� jak trup.Stenner podszed� i po�o�y� r�k� na broni.- Odpowiesz mi zaraz na oba pytania,Bobby - powiedzia� surowym tonem.- Shoulders.Kontrakt na dwie�cie tysi�cy.- Shoulders zleci� zamordowanie Yaila?- Tak.Ale nie sam p�aci.Wszyscy si� na to z�o�yli.- Kto ma to zrobi�? - zapyta� g�ucho Flaherty.- Nie mo�ecie mnie w tej sprawie ujawnia�.- Kto ma by� cholernym wykonawc�?! - rykn�� Flaherty.Bollinger zacz�� si� wyra�nie poci�.Westchn�� g��boko i wymamrota�: - Glina,ró�ne robi rzeczy dla Shouldersa.- Glina? Nazwisko! - spyta� Stenner.- S�uchajcie, kiedy ja.- Bollinger zacz�� si� j�ka�.- Nazwisko! - za��da� tym razem Flaherty.- Nazywa si� Heintz - wybe�kota� Bollinger.- Lou Heintz? Sier�ant? - spyta� Stenner.-Tak.- Zna go pan, majorze? - zapyta� Flaherty.- O tak, dobrze go znam.Ta informacja bardzo mnie nie zdziwi�a.Kiedy to masi� sta�?Bollinger wzruszy� ramionami.- W ka�dej chwili [ Pobierz całość w formacie PDF ]

Search

Podstrony