X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wesz�a teraz do �rodka i�stan�a, przyciskaj�c d�onie doust.Powietrze by�o g�ste od tego samego ostrego korzennego zapachu, któryprzedtem pojawi� si� w�walizce z�owej podobnej do torfu substancji.Krztusz�csi�, podesz�a do okna i�cisn�wszy torb� oraz kapelusz na �ó�ko, podci�gn�a dogóry �aluzje.�wiat�o s�o�ca zala�o ma�� kabin�.Anna odwróci�a si�, obrzuci�aokiem wn�trze i�wtedy spostrzeg�a to na pod�odze, nieopodal drzwi do �azienki:szczypt� brunatnych �ywicznych okruchów.Zadr�a�a.Drzwi do �azienki tak�e by�y otwarte.Zmusi�a si�, by tam podej��.Kosmetyczka le�a�a pod umywalk�, a�jej zawarto�� rozsypana by�a na pod�odze.Owini�ty w�foli� flakonik znikn�� bez �ladu.Anna pochyli�a si� z�okrzykiemtrwogi i�wk�adaj�c wszystko z�powrotem do kosmetyczki, rozgl�da�a si�gor�czkowo.Pomieszczenie by�o niewielkie.Ampu�ka nie mia�a si� gdziepotoczy�.Nie by�o te� niczego, pod czym mog�aby si� skry�.Anna zabra�akosmetyczk� do kabiny i�wysypa�a jej zawarto�� na �ó�ko.Nagle u�wiadomi�asobie, �e ma dreszcze.W�o�y�a sweter le��cy na �ó�ku, po czym stan�a,spogl�daj�c na kolekcj� szminek i�cieni do powiek oraz niewielkich plastikowychs�oiczków z�kremami.Ni st�d, ni zow�d przysz�o jej do g�owy, �e niepotrzebnieje przywioz�a.Nie u�y�a przecie� �adnego z�tych kosmetyków od czasu wyjazdu.Ale tej jednej rzeczy, któr� chcia�a zobaczy�, ma�ego egipskiego flakonika nieby�o.Usiad�a na �ó�ku i�lekko przesun�a d�o�mi nad wysypanymi z�kosmetyczkirzeczami, jakby chc�c je unieruchomi� na miejscu.Zamkn�a oczy, wzi�a g��boki oddech, podesz�a do drzwi �azienki i�ukl�k�a naprogu.Dziwne okruchy nie by�y sypkie jak tamte poprzednie.Te by�y kleiste.Anna wpatrywa�a si� w�swoje palce z�obrzydzeniem.Nie mog�a strzasn�� z�nichtej substancji, która przywar�a do skóry, nasycaj�c d�onie przenikliwymzapachem cedru, mirry i�cynamonu.Wsta�a gwa�townie, rzuci�a si� do umywalki,odkr�ci�a krany do ko�ca i�tak d�ugo szorowa�a d�onie kostk� myd�a, a� otar�asobie naskórek.Wreszcie osuszy�a r�ce, przeskoczy�a nad reszt� rozrzuconychrzeczy i�chwyciwszy klucz, pospiesznie wysz�a na korytarz i�pobieg�a w�stron�schodów.Na pok�adzie restauracyjnym by�o sze�� kabin; trzy po ka�dej stronie d�ugiego,w�skiego korytarza, takiego, jak na pok�adzie Anny.Kabiny tak�e by�ynumerowane, a�wszystkie drzwi zamkni�te.W�której kabinie mieszka Serena? Annasta�a w�trwodze, �ami�c sobie g�ow�.Czy Serena poda�a jej numer swojej kabiny?Nie mog�a sobie przypomnie�.Nagle tu� obok niej otworzy�y si� jakie� drzwi i�stan�� w�nich Toby.Spojrza�ana� przera�ona, po�piesznie próbuj�c si� opanowa�.Przywo�a�a na twarzu�miech.� Ach, w�ko�cu jaka� przyjazna twarz � zawo�a�a; nie by�y to mo�enajodpowiedniejsze s�owa, ale to w�a�nie przysz�o jej do g�owy.� Nie wieszprzypadkiem, w�której kabinie mieszka Serena?� Niestety � odpar�, wzruszaj�c ramionami.� Chyba gdzie� na ko�cu korytarza,ale nie wiem, w�której.� Zamkn�� swoje drzwi na klucz, skin�� Annie g�ow�i�wymin�wszy j�, poszed� w�stron� schodów.Spogl�daj�c za nim u�wiadomi�a sobie jak�� cz�stk� mózgu, �e wci�� jest na ni�z�y i��e dla w�asnego spokoju b�dzie musia�a jako� to naprawi�.zapewnepokazuj�c mu pami�tnik Luizy.Odwróci�a si� i�posz�a korytarzem.Przez chwil�nas�uchiwa�a ostro�nie u�drzwi, za którymi, jak s�dzi�a, s�ysza�a jaki� ruch.Ale panowa�a tam cisza, podobnie jak za nast�pnymi.Potem po przeciwnej stroniekorytarza Anna us�ysza�a cichy szmer kobiecego g�osu.Zapuka�a.G�os ucich�,a�potem da� si� s�ysze� stukot drewnianych sanda�ów i�drzwi si� otwar�y.Sta�aw�nich Charley.� Prosz�, prosz�.� Zmierzy�a j� wzrokiem jak jakiego� wyrzutka z�marginesuspo�ecznego.� Czemu zawdzi�czamy t� przyjemno��? � zapyta�a tonem pe�nymsarkazmu.� Czy jest Serena?Charley wzruszy�a ramionami, a�potem cofn�a si� od drzwi i�usiad�a przytoaletce, zostawiaj�c Ann� w�progu.� To do ciebie! � krzykn�a.Kabina Charley i�Sereny by�a dok�adnie taka jak kabina Anny, z�t� ró�nic�, i�znajdowa�y si� w�niej dwa �ó�ka i�dwie szafki, upchni�te na powierzchniniewiele wi�kszej ni� u�Anny.Drzwi �azienki otworzy�y si� i�stan�a w�nichSerena owini�ta w�r�cznik.Krótkie mokre w�osy mia�a odgarni�te do ty�u,a�ramiona pokryte kroplami wody.� Przepraszam, bra�am prysznic � obwie�ci�a z�u�miechem ten oczywisty fakt.�O�co chodzi, Anno? Czy sta�o si� co� z�ego? � Jej u�miech zblad�.� Co� si� sta�o � zdradzi�a si� Anna.� Musia�am z�kim� porozmawia�.Charley obróci�a si� na taborecie i�spojrza�a na ni� ciekawie.� Z�kim? Pewnie z�czyim� ch�opakiem?� Charley, nie b�d� g�upia! � powiedzia�a ostro Serena, a�potem spojrza�a naAnn�.� Daj mi pi�� minut.Poczekaj w�sali klubowej.Tam porozmawiamy.Anna skin�a g�ow�.Odesz�a korytarzem i�powoli zacz�a wspina� si� poschodach.Sala klubowa by�a pusta.Wyjrza�a przez podwójne drzwi na ocieniony pok�adz�markizami i�stolikami.Wydawa�o si�, �e jest tam przyjemnie i�ch�odno.Starsipa�stwo, pastor z��on�, siedzieli pod markiz�, popijaj�c ch�odne napoje, oboknich za� usiad�a jaka� para pochodz�ca, jak mówiono Annie, z�Aberdeen.Przyjednym ze stolików ujrza�a Bena, który wydawa� si� pogr��ony we �nie.W�pobli�udrzwi siedzia� samotnie Toby nad szklank� piwa i�otwartym szkicownikiem.Odwrócony do Anny plecami, pracowa� zawzi�cie.Obserwowa�a go przez chwil�, studiuj�c jego profil.Si�gn�� po szklank�, wypi�troch� piwa i�ponownie pochyli� si� nad szkicownikiem; jego ciemne smuk�e palceporusza�y si� zwinnie nad arkuszem.Z�kierunku jego spojrzenia domy�li�a si�,�e szkicuje pe�en wdzi�ku minaret, który wida� by�o nad ko�ysz�cymi si� li��mipalm na przeciwleg�ym brzegu.Obok nich przep�yn�� du�y statek turystyczny, kieruj�cy si� w�dó� rzeki.Annas�ysza�a muzyk� góruj�c� nad pulsowaniem silników.S�dz�c z�liczby owychogromnych ha�a�liwych statków, pomy�la�a z�niech�ci�, znaczna cz�� turystówprzybywaj�cych do Egiptu musi mie� alergi� na cisz�, a�prawdopodobnie jest te�uczulona na histori�.To w�a�nie oni rozpychali si� i��miali przy zabytkach,nie s�uchaj�c przy tym nikogo i�niczego nie ogl�daj�c.Poczu�a nag�� z�o��.Jakto si� dzieje, �e oni wszyscy potrafi� by� tak beztroscy? Wielu z�nichprawdopodobnie przyjecha�o tu dla kaprysu, mogli pojecha� wsz�dziei�przypuszczalnie zwiedzili ju� ca�� Europ�, je�li nie ca�y �wiat, podczas gdyona, która tak �arliwie i�od tak dawna pragn�a przyjecha� do Egiptu, czu�a si�zdenerwowana, zaniepokojona i�bardzo samotna.� Czemu nie przyjdziesz tutaj i�nie przy��czysz si� do mnie?To Toby od�o�y� o�ówek i�przechyli� si� do ty�u w�swoim fotelu.Musia� wyczu�,�e ona tam stoi.� Dzi�kuj� � odpar�a, z�oci�ganiem przekraczaj�c próg.Podniós� si� z�miejsca.� Czy mog� przynie�� ci piwo? � To pytanie wyda�o si� jej ga��zk� oliwn�.� Nie, nie, dzi�kuj� � spróbowa�a z�agodzi� odmow� u�miechem.� Wysz�am, �ebyzaczerpn�� powietrza.� Ha�a�liwe dranie, prawda? � Zdawa�o si�, �e czyta w�jej my�lach, gdy ruchemg�owy wskaza� statek znikaj�cy w�d�ugim, �agodnym zakr�cie za nimi.� Rzeczywi�cie zak�ócaj� cisz�.� To ich sposób sp�dzania czasu.Ale to chyba nie nasza sprawa.� Spojrza� naAnn� z�cieniem u�miechu na ustach.� Ptaki nie zwracaj� na to �adnej uwagi.Widzisz te bia�e czaple, tam na drzewach, nad brzegiem wody? Siedz�, patrz�,i�wygl�daj� tajemniczo.� S� przyzwyczajone do tych statków i��odzi.Z�pewno�ci� codziennie jest ichtutaj mnóstwo i�przypuszczam, �e ptaki wiedz�, i� ludzie nigdy nie znikn� [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •  

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.