[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ruszy³ przez liniê boczn¹, ¿eby szybciejspotkaæ siê z tamtym.Kiedy znaleŸli siê dostatecznie blisko, Frank zapyta³:– Gdzie jest Marcia?– W odwiedzinach u swojej matki.– Musimy j¹ znaleŸæ – rzek³ Frank.– Natychmiast.14Kiedy weszli do baru Blend, usta Popsa rozci¹gnê³y siê w szerokim uœmiechu.– Co jest? – zapyta³a Wendy.– Na tych sto³kach siedzi wiêcej kocic, ni¿ pokazuj¹ na kanale Discovery.Œwiat³o w barze by³o przyæmione, a lustra zmêtnia³e, i wszyscy byli ubrani naczarno.Mia³ racjê co do klienteli.W pewnym sensie.– Definicja kocicy: kocica to starsza pani, która chodzi do klubów, ¿ebypodrywaæ m³odszych mê¿czyzn – wyjaœ ni³a Wendy.Pops œci¹gn¹³ brwi.– Niektóre z nich wci¹¿ maj¹ kompleks tatusia, racja?– W twoim wieku powinieneœ liczyæ na ten kompleks.Nie, cofam to.Na kompleksdziadka.Pops spojrza³ na ni¹ rozczarowany, jakby ten tekst by³ beznadziejny.Przeprosi³a go skinieniem g³owy, poniewa¿ – no có¿ – istotnie by³ kiepski.– Masz coœ przeciwko temu, ¿e siê zintegrujê? – spyta³ Pops.– Podcinam ci skrzyd³a?– Jesteœ tu najgorêtszym kociakiem.Zatem tak.Chocia¿ niektóre panienkiwyczuwaj¹ sprawê.Chyba chcia³yby ci mnie ukraœæ.– Tylko nie przyprowadzaj ¿adnej do domu.Mam podatnego na wp³ywy nastoletniegosyna.– Zawsze idê do niej.Nie chcê, ¿eby wiedzia³a, gdzie mnie znaleŸæ.Ponadtooszczêdzam jej wstydu porannego powrotu do domu.– Jaki troskliwy.W Blend bar znajdowa³ siê od frontu, restauracja w œrodku, a klub na ty³ach.Wklubie by³ wieczór otwartego mikrofonu.Wendy zap³aci³a za wstêp – piêæ dolców,w tym napoje za Popsa, i jednego dolara, w tym napoje, za siebie – po czymwesz³a.Us³ysza³a, jak Norm, czyli Ten-A-Fly, rapuje:Laski, s³uchajcie,Mo¿e nie bêdziecie w TenaflyLecz Ten-A-Fly bêdzie w was g³êboko.O rany, pomyœla³a.Wokó³ sceny zebra³o siê czterdzieœci lub piêædziesi¹t osób,wiwatuj¹c.Ten-A-Fly mia³ na sobie tyle z³ota, ¿e pozazdroœci³by mu Mr T, orazprzekrzywion¹ pod k¹tem czterdziestu piêciu stopni czapkê.Jedn¹ rêk¹podtrzymywa³ opadaj¹ce spodnie – mo¿e dlatego, ¿e by³y za du¿e, a mo¿e dlatego,¿e w ogóle nie mia³ ty³ka – w drugiej œciska³ mikrofon.Kiedy Norm skoñczy³ ten niezwykle romantyczny kawa³ek refrenem o Ten-A-Fly,który bêdzie w was tak g³êboko, ¿e bêdziecie b³aga³y „dosyæ Engle-Wood", t³um –œrednia wieku oko³o czterdziestki – nagrodzi³ go gromkimi owacjami.Odziana naczarno damulka, wygl¹daj¹ca na pusz-czalsk¹ fankê, rzuci³a coœ na scenê i znarastaj¹c¹ zgroz¹ Wendy zobaczy³a, ¿e to majtki.Ten-A-Fly podniós³ je i pow¹cha³.– Hej, hej, ca³uski dla naszych pañ, wystrza³owych lasek, od Ten-A-Fly iobecnego tu KO!Przypuszczalna puszczalska fanka podnios³a rêce nad g³owê.Mia³a na sobie, ranyboskie, podkoszulek z napisem „Ten-A-Fly rz¹dzi!".Pops podszed³ do Wendy.Mia³ zbola³¹ minê.– Na litoœæ bosk¹.Wendy rozejrza³a siê po sali.Zauwa¿y³a przed scen¹ pozosta³ych cz³onków KlubuOjców – KO? – ³¹cznie z Philem.Gor¹co oklaskiwali swojego kumpla.Wendyprzenios³a wzrok dalej i zatrzyma³a go na filigranowej blondynce siedz¹cejsamotnie z ty³u.Mia³a spuszczon¹ g³owê i wpatrywa³a siê w swojego drinka.Sherry Turnball, ¿ona Phila.Wendy przep³ynê³a przez t³um w jej stronê.– Pani Turnball?Kobieta powoli oderwa³a oczy od szklanki.– Jestem Wendy Tynes.Rozmawia³yœmy przez telefon.– Ta reporterka?– Tak.– Nie zorientowa³am siê, ¿e to pani zrobi³a ten program o Danie Mercerze.– Zna³a go pani?– Spotka³am go kiedyœ.– Gdzie?– On i Phil mieszkali razem podczas studiów na Princeton.Pozna³am go naprzyjêciu w ramach zbiórki funduszy na kampaniê wyborcz¹ Farleya, którezorganizowaliœmy w zesz³ym roku.– Farleya?– Inny kolega z roku.Upi³a ³yk.Na scenie Ten-A-Fly poprosi³ o ciszê.– Pozwólcie, ¿e opowiem wam o nastêpnym kawa³ku.W sali zrobi³o siê cicho.Ten-A-Fly zdj¹³ okulary przeciws³oneczne, jakby muprzeszkadza³y.Grymas jego twarzy mia³ wyra¿aæ udrêkê, ale bardziej kojarzy³siê z zatwardzeniem.– Tak wiêc pewnego dnia siedzê w Starbucks z moimi kumplami z KO.– zacz¹³.Klub Ojców zawy³ radoœnie.– Siedzê tam, popijaj¹c kawkê czy coœ, a ta cycata lala przechodzi obok, icz³owieku, ledwie mieœci siê w topie, jeœli rozumiecie, co chcê powiedzieæ.Gromkie owacje œwiadczy³y o tym, ¿e wiedzieli.– A ja szukam inspiracji do nowego kawa³ka i w ogóle, i patrzê na têwystrza³ow¹ laskê w kusym topie.i wtedy nagle przychodzi mi do g³owy tentekst: Pokotysz tymi szczeniaczkami.Tak po prostu.Ona majestatycznieprzep³ywa obok, z podniesion¹ g³ow¹, ledwie mieszcz¹c siê w topie, a ja myœlêsobie: Tak, ma³a, pokofysz tymi szcze-niaczkami.Ten-A-Fly zamilk³, pozwalaj¹c im to przetrawiæ.Cisza.Potem ktoœ krzykn¹³:– Geniusz!– Dziêki, bracie, naprawdê.– Wskaza³ fana, w skomplikowany sposób uk³adaj¹cpalce, jakby to by³ p³asko trzymany pistolet.– W ka¿dym razie moi kumple z KOpomogli mi zrobiæ z tego kawa³ek rapu i dopieœciæ.Tak wiêc zaœpiewam go wam,ch³opaki.I oczywiœcie wszystkim wystrza³owym laskom na sali.Jesteœcienatchnieniem Ten-A-Flya.Aplauz.– Uwa¿a pani, ¿e to okropnie ¿a³osne, prawda? – zapyta³a Sherry Turnball.– Nie mnie to os¹dzaæ.Ten-A-Fly zacz¹³ wykonywaæ coœ, co niektórzy mogliby nazwaæ tañcem, chocia¿eksperci od medycyny zapewne zaklasyfikowaliby to jako atak padaczki lubkonwulsje.Hej, dziewczyno, pokotysz tymi szczeniaczkamiPokotysz nimi jako moja ulubionaPokotysz tymi szczeniaczkami,Pokotysz nimi jako wymarzona,Pokofysz tymi szczeniaczkami,Hej, mam tu dla ciebie kawa³ek gnata,Pokofysz tymi szczeniaczkami,WeŸ go, dziewczyno, do diabla z PETA.Wendy przetar³a oczy, zamruga³a i je otworzy³a.Teraz wszyscy pozostali cz³onkowie Klubu Ojców przy³¹czyli siê do chóruœpiewaj¹cego Pokofysz tymi szczeniaczkami, pozwalaj¹c Ten-A-Flyowi œpiewaæ solow przerwach.– Pokofysz tymi szczeniaczkami.– Nie musisz krzyczeæ i kl¹æ.– Pokofysz tymi szczeniaczkami.– Pokofysz nimi jak trzeba, dam ci per³ow¹ obró¿k¹.Wendy siê skrzywi³a.Teraz wszyscy ju¿ stali.Facet, który poprzednio mia³ nasobie bia³y strój tenisowy, teraz wystroi³ siê w jasnozielon¹ koszulkê polo.Phil mia³ na sobie spodnie khaki i niebieski blezer.Sta³ i klaska³,najwyraŸniej zapomniawszy o ca³ym œwiecie.Sherry Turnball patrzy³a w dal.– Wszystko w porz¹dku? – zapyta³a Wendy.– Dobrze widzieæ, jak Phil siê uœmiecha.Piosenka mia³a jeszcze kilka zwrotek.Wendy zauwa¿y³a Popsa rozmawiaj¹cego wk¹cie z dwiema damami.Motocykliœci rzadko pojawiali siê na przedmieœciach ijakaœ niespe³niona bywalczyni klubów zawsze mia³a ochotê zabraæ do domuniedobrego ch³opca.– Widzi pani tê kobietê siedz¹c¹ z przodu? – zapyta³a Sherry.– Tê, która rzuci³a majtki na scenê? Sherry skinê³a g³ow¹.– To jest ¿ona Norma.hmm, Ten-A-Flya.Maj¹ troje dzieci i bêd¹ musielisprzedaæ dom i wprowadziæ siê do jej rodziców.Mimo to stara siê go wspieraæ.– To ³adnie.– Wendy, przyjrzawszy siê dok³adniej, uzna³a œmiech tamtej kobietyza nieco wymuszony, raczej przesadny ni¿ entuzjastyczny.– Po co pani tu przysz³a? – zapyta³a Sherry Turnball.– Próbujê dowiedzieæ siê prawdy o Danie Mercerze.– Trochê za póŸno, nie s¹dzi pani?– Zapewne.Phil powiedzia³ mi dzisiaj coœ dziwnego: ¿e wie, jak to jest zostaænies³usznie oskar¿onym.Sherry bawi³a siê szklank¹ z drinkiem.– Sherry?Podnios³a wzrok i spojrza³a w oczy Wendy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]