[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale wtedy niemia³em okazji z tob¹ pomówiæ.- Czyli ¿e ojciec zaproponowa³ ci to stanowisko jeszcze przed aukcj¹?- O, tak - odpar³ Timothy.- Prawie tydzieñ wczeœniej.– Znów popatrzy³pytaj¹co na wuja, ale ten siê nie odezwa³.Pauline postawi³a przed jednym i drugim talerz z rostbefem, a tymczasem Timothyzacz¹³ opowiadaæ o swoich planach dotycz¹cych przysz³oœci firmy.- WyobraŸ sobie, wuju, co prawda, ojciec pozostanie prezesem, ale obieca³, ¿enie bêdzie zanadto siê wtr¹ca³.A czybyœ nie chcia³, skoro jesteœ terazw³aœcicielem jednego procenta udzia³Ã³w firmy, zasi¹œæ w radzie nadzorczej?Na twarzy Corneliusa odmalowa³o siê najpierw zaskoczenie, potem zadowolenie, awreszcie niepewnoœæ.- Przyda³oby mi siê twoje doœwiadczenie - rzek³ Timothy - gdybym mia³realizowaæ plany rozwoju firmy.- Nie jestem przekonany, czy twój ojciec uzna³by to za dobry pomys³ -powiedzia³ Cornelius z kwaœnym uœmiechem.- Dlaczego nie? - rzek³ Timothy.- Przecie¿ to on z nim wyst¹pi³.Cornelius d³u¿sz¹ chwilê milcza³.Nie spodziewa³ siê, ¿e siê dowie czegoœwiêcej o graczach, skoro gra dobieg³a koñca.- Chyba czas pójœæ na górê i dowiedzieæ siê, czy to Simon Kerslake, czy RaymondGould zostanie premierem* - powiedzia³ w koñcu.* Bohaterowie ksi¹¿ki J.Archera „Pierwszy miêdzy równymi".Timothy odczeka³, a¿ wuj naleje sobie du¿y kieliszek koniaku i zapali cygaro -pierwsze od miesi¹ca - po czym zacz¹³ czytaæ.Tak go poch³onê³a akcja ksi¹¿ki, ¿e nie podniós³ g³owy, póki nie odwróci³ostatniej stronicy i nie zobaczy³ koperty przymocowanej taœm¹ klej¹c¹ dowewnêtrznej strony ok³adki.Zaadresowano j¹ do „Pana Timothy'ego Barringtona".- Co to jest? - zapyta³.Cornelius chêtnie by mu powiedzia³, ale zasn¹³.Dzwonek zadzwoni³ o ósmej, jak w ka¿dy czwartkowy wieczór.Kiedy Paulineotworzy³a drzwi, Frank wrêczy³ jej wielki bukiet kwiatów.- Och! Pan Barrington bardzo siê ucieszy - powiedzia³a.- Zaniosêje do biblioteki.- One nie s¹ dla pana Barringtona - oznajmi³ Frank i mrugn¹³.- Nie mam pojêcia, co napad³o obu panów - rzek³a Pauline i umknê³a do kuchni.Gdy Frank poch³ania³ drugi talerz duszonej baraniny, Cornelius go uprzedzi³, ¿ebyæ mo¿e jest to ich ostatni wspólny posi³ek Pod Wierzbami.- Czy to znaczy, ¿e sprzeda³eœ dom? - spyta³ Frank, podnosz¹c wzrok.- Tak.Podpisaliœmy umowê dziœ po po³udniu, ale pod warunkiem, ¿e natychmiastsiê wyprowadzê.Oferta jest tak wspania³omyœlna, ¿e nie wypada mi siê opieraæ.- A jak siê posuwaj¹ poszukiwania nowego domu?- Zdaje siê, ¿e znalaz³em idealny dom i jak tylko inspektorzy oceni¹ stanbudynku, z³o¿ê ofertê.Trzeba, ¿ebyœ jak najszybciej za³atwi³ papierkow¹robotê, bo nie chcia³bym byæ za d³ugo bezdomny.- Postaram siê - obieca³ Frank.- A na razie sprowadŸ siê do mnie.Dobrze wiem,jaki masz inny wybór.- Miejscowy pub, Elizabeth albo Margaret - rzuci³ Cornelius ze œmiechem.Podniós³ w górê kieliszek.- Dziêkujê! Przyjmujê twoj¹ propozycjê.- Ale jest jeden warunek - rzek³ Frank.- Mianowicie? - spyta³ Cornelius.- ¯e w³¹czymy do tego interesu Pauline, bo nie zamierzam poœwiêcaæ wolnegoczasu na sprz¹tanie po tobie.- Pauline, co o tym myœlisz? - zagadn¹³ Cornelius swoj¹ gosposiê, którasprz¹ta³a ze sto³u.- Chêtnie poprowadzê panom dom, ale tylko przez miesi¹c.Bo inaczej nigdy bysiê pan nie wyprowadzi³, panie Barrington.- Dopilnujê, ¿eby formalnoœci siê nie przeci¹gnê³y.Obiecujê - uspokoi³ j¹Frank.Cornelius pochyli³ siê ku niemu i powiedzia³ konspiracyjnym szeptem:- Wiesz, ona nie cierpi prawników, ale myœlê, ¿e do ciebie ma s³aboœæ.- Mo¿e i tak, proszê pana, to jednak nie przeszkodzi mi odejœæ, je¿eli w ci¹gumiesi¹ca nie wprowadzi siê pan do nowego domu.- Lepiej siê pospiesz z zadatkiem - rzek³ Frank.- Dobry dom ³atwo znaleŸæ, aledobr¹ gosposiê - nie.- Czy nie czas, ¿ebyœcie panowie zagrali w szachy?- Zgoda - rzek³ Cornelius.- Ale najpierw wzniosê toast.- Za czyj¹ pomyœlnoœæ? - spyta³ Frank.- M³odego Timothy'ego - powiedzia³ Cornelius, wznosz¹c kieliszek - którypierwszego przysz³ego miesi¹ca obejmie stanowisko dyrektora firmy Barringtona wChudley.- Za Timothy'ego.- Frank podniós³ do góry kieliszek.- Wiesz, ¿e poprosi³ mnie, ¿ebym do³¹czy³ do rady nadzorczej? - rzek³Cornelius.- Dla ciebie to bêdzie przyjemnoœæ, a on skorzysta dziêki twojemudoœwiadczeniu.Ale nadal nie rozumiem, dlaczego da³eœ mu wszystkie akcje firmy,chocia¿ nie zdo³a³ zdobyæ dla ciebie kompletu szachów.- W³aœnie dlatego chcia³em, ¿eby kierowa³ firm¹.Timothy w odró¿nieniu odswojej matki i ojca nie pozwoli³ sercu rz¹dziæ g³ow¹.Frank skin¹³ z aprobat¹, tymczasem Cornelius wypi³ do ostatniej kropli wino zjedynego kieliszka, na jaki panowie sobie pozwalali przed parti¹ szachów.- Myœlê, ¿e powinienem ciê uprzedziæ - powiedzia³ Cornelius, wstaj¹c od sto³u -¿e tylko dlatego zwyciê¿y³eœ mnie ostatnio trzy razy pod rz¹d, poniewa¿ mia³emco innego na g³owie.Teraz, kiedy te sprawy zosta³y za³atwione, skoñczy siêtwoja szczêœliwa passa.- Zobaczymy - rzek³ Frank, kiedy wêdrowali d³ugim korytarzem.Obaj przystanêli na chwilê, by podziwiaæ portret Daniela.ListWszyscy goœcie siedzieli przy œniadaniu, kiedy Muriel Arbuthnot wkroczy³a dopokoju z poczt¹ porann¹ w rêku.Wyjê³a z ca³ego pliku d³ug¹ bia³¹ kopertê ipoda³a swej najdawniejszej przyjació³ce.Na twarzy Anny Clairmont odbi³o siê zdziwienie.Kto móg³by wiedzieæ, ¿e spêdzaweekend u Arbuthnotow? Po chwili pozna³a znajomy charakter pisma i uœmiechnê³asiê.Ale¿ on pomys³owy! Mia³a nadziejê, ¿e Robert, jej m¹¿, który siedzia³ nadrugim koñcu sto³u, nic nie zauwa¿y³ i z ulg¹ stwierdzi³a, ¿e jest poch³oniêtyczytaniem „Timesa".Spróbowa³a podwa¿yæ kciukiem róg koperty, bacznie obserwuj¹c Roberta, gdy naglespojrza³ na ni¹ i uœmiechn¹³ siê.Odwzajemni³a uœmiech, upuœci³a kopertê nakolana i dziobnê³a wystyg³y omlet widelcem.Nie tknê³a koperty, dopóki m¹¿ nie schowa³ siê znów za gazet¹.Kiedy zag³êbi³siê w lekturze stron biznesowych, prze³o¿y³a kopertê na praw¹ stronê, schwyci³anó¿ do mas³a i wsunê³a koniuszek w jej róg.Powoli rozciê³a kopertê, po czymod³o¿y³a nó¿ na miejsce, obok talerzyka z mas³em
[ Pobierz całość w formacie PDF ]