[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.„Czy¿ nie w obiego-wej monecie mam sp³aciæ grzywnê?" A oni na to: „Ano w³aœnie,wyliczaj ksi¹¿êce pieni¹dze, a nie plewy".Na to on: „Lichwiarzyto wina, nie moja".Oni odpowiadaj¹: „Strze¿ siê, ¿ebyœ przezg³upie gadanie g³êbiej siê nie wkopa³.O lichwiarzach nie wspomi-naj, abyœ sam siê nie potêpi³ za fa³szowanie monet, poniewa¿bydlê, które by dotknê³o góry, zostanie ukamienowane"41.Ówna to: „Ugrz¹z³em w g³êbokim b³ocie i nie mam mocnego gruntu,lecz zaklinam was, co mi ka¿ecie czyniæ?" [A oni] dusz¹ go:„Oddaj, coœ winien!" — „A có¿ oddam? Pieni¹dze winienemzap³aciæ, a wy nie chcecie ich przeliczaæ".Mieli zaœ kilka solidówz czystego srebra, niedawno wybitych i œwie¿o ich sztuk¹ wykona-nych.Twierdz¹, ¿e to jest prawdziwa i jedyna w obecnym czasiemoneta obiegowa i takiej ¿¹daj¹: „Ta zaœ moneta, któr¹ myœliszsiê wykupiæ, wiedz, ¿e straci³a wa¿no^dbchœæ i ju¿ dawno zosta³azarzucona"42.Nie brakowa³o im chytrze podjudzonych wspól-38 — — cum ad pondus fisci exploratissimo debeas iure in metattumcondemnari; skazanie za kradzie¿ byd³a na pracê w kopalni lub kamienio-³omach przewidziane by³o w konstytucji cesarza Hadriana; Digesta 47, 14, l,3; Balzer, I, 483.W poprzednich t³umaczeniach zasz³y tu nieporozumienia.39 — minus onerosum numerata exonerari quantitate.40 — apocrisiarius, od Üðüêñéóéò na oznaczenie namiestnika,odpowiedzialnego urzêdnika.Szafarzem skarbu ksi¹¿êcego by³ mincerz,któremu te¿ podlega³o bicie monety; J.Bardach, Historia pañstwai prawa, t.I, s.127, 253; Balzer, I, s.442.41 Ksiêga Wyjœcia 19, 12—13, nie dos³ownie.42 Po osi¹gniêciu dolnego pu³apu deprecjacji monety przez zmniej-szanie wagi i gorszy stop (tzw.brakteaty) Mieszko Stary przeprowadza³co pewien czas przymusow¹ wymianê monet.Na tym etapie wzmacnianiaskarbu ksi¹¿êcego drog¹ przymusu fiskalnego za wycofane z obieguników pod³oœci: wszyscy przysiêgaj¹, raczej krzywoprzysiêgaj¹, ¿etymi pieniêdzmi nie tylko kilku winnych op³aci³o siê, lecz [tak¿e]wiele wydano ich na ¿o³d dla wojska.Có¿ wreszcie? Wydaj¹ gooprawcom, krêpuj¹ ³añcuchami, zamykaj¹ w wiêzieniu.Ilu mia³ludzi, ile dobytku, ile w³oœci, [wszystko to] odsy³aj¹ do skarbu.Na ogo³oconym z ostatniej uncyjki, zgo³a z ostatniej cz¹steczkiuncyjki43, na mêkach najsurowiej wymuszaj¹, by oœwiadczy³, ¿ezap³aci.Wieœæ równie¿ g³osi, ¿e zas³u¿eni s³udzy œwiêtego o³tarzaw powijakach [na³o¿onych przez] takich opiekunów i poœródsamych igraszek wyzionêli ducha44.Oto s¹, Krakowie, twoi sêdziowie, twoi konsulowie.O nich,pamiêtaj, powiedziano: „Bystroœæ rady niegodziwca, to truciznaw puszce lekarza; s¹d w ustach bezbo¿nika, to miecz w rêkuszaleñca"45.Wiele spraw pomijam milczeniem, poniewa¿ s¹dzê,¿e nie tyle s¹ prawdziwe, ile zmyœlone przez wspó³zawodników.Ksi¹¿ê obdarzony m¹droœci¹ ponad wszystkich ksi¹¿¹t46, niemóg³by o tym nie wiedzieæ lub [takich rzeczy] zataiæ, wiedz¹c, ¿esternik na w³asn¹ zgubê nie wie o ukrytych ska³ach, a z wiêkszymmonety urzêdnicy wyp³acali nowe, ale mniej; J.Bardach, Historiapañstwa i prawa, t.I, s.265; R.Kiersnowski, Wstêp do numizmatykipolskiej, Warszawa 1964, s.47—50, 198.W opisanym przyk³adzie 70starych denarów mia³o mniejsz¹ wagê ni¿ tyle samo nowych, jakichdomaGall siê urzêdnicy Mieszka Starego.PrzestrzeGall te¿ wy³¹cznoœcikrajowej stopy menniczej.Z tekstu wynika ponadto, ¿e procedur¹ t¹dotkniête zosta³o najbardziej duchowieñstwo.43 — unciola, 'uncyjka', od uncji, najmniejsza jednostka wagi,w znaczeniu dzisiejszego 'grosika'.44 — inter istorum fascias paedagogorum et inter ipsa crepundiaexpirasse; trudno to oddaæ jednoznacznie w t³umaczeniu.Autor mo¿enawi¹zuje do jakiegoœ porzekad³a.W ka¿dym razie kryje tu jak¹œ ironiê;paedagogi — nauczyciele ma³ych ch³opców, tu zapewne pogardliwie'nauczycie³iny', mizerni wychowawcy; fasciae — 'powijaki' dla niemow-l¹t, krêpuj¹ce banda¿e, pêta; crepundia — 'grzechotki' niemowlêce,'klekotki', mo¿e metaforycznie 'zabawa'.45 Przys³owie niewiadomego pochodzenia.46 Aliteracja: non enim supra principes prudentia praeditus princeps.Ironia w kolejnych odezwaniach.Balzer, II, s.135.[jeszcze] niebezpieczeñstwem tai³by wystaj¹ce [z wody].Jak¿ebowiem mê¿owi tak wypróbowanej ostro¿noœci mog³aby przydarzyæsiê tak obojêtna niewiedza, zw³aszcza i¿ zewsz¹d, jak mówi¹,rozlega³y siê ¿a³osne narzekania uciœnionych i nabrzmia³e skarg¹jêki, a wielce œwi¹tobliwy biskup krakowski Gedeon, którego imiênale¿a³oby z³otym wyryæ rylcem47, napominaj¹c [jak] tr¹b¹ ustawi-cznie nawo³ywa³ i raz po raz usi³owa³ odwieœæ z³oczyñców odzbrodniczego uporu.Nie móg³ bowiem mi³oœciwy pasterz bez nara¿enia w³asnegozbawienia zlekcewa¿yæ lub milczeniem pokryæ tak przykrego uciskuswej trzody.Z rozmys³em ka¿e on stan¹æ z dala od tronu zwierzch-nika48 pewnej matronie w ¿a³obnej szacie, z twarz¹ bardzo za-smucon¹49.Zwierzchnik dzielnicy wzywa j¹, aby przyst¹pi³a bli¿eji bez obawy opowiedzia³a, co j¹ spotka³o.Ona podesz³a i schyliwszyg³owê, jak przystoi niewieœcie, rzek³a: „Mia³am ja, panie, s³u¿ebnicatwoja, znaczn¹ trzodê owiec.Do pasienia ich syn mój zgodzi³najemników, lecz z powodu ich niedbalstwa ca³a trzoda zginê³a,rozszarpana k³ami srogich wilków".Mówi zwierzchnik: „Któ¿ tojest twoim synem?" Ów odpowiedzia³: „Ja jestem s³ug¹ twoimi synem twej s³u¿ebnicy".„A gdzie s¹ najemcy?" Odpowiadaj¹: „Otojesteœmy, prosimy o pos³uchanie".Na to zwierzchnik: „Czego sobie¿yczycie?" Na to oni: „Nie przeczymy, ¿e trzoda by³a pod nasz¹opiek¹, lecz mamy prawo zaprzeczyæ, jakoby zginê³a z naszej winy.Albowiem pasierb tej matrony, którego na pró¿no synem zowie,wielki mi³oœnik ³owów, wszêdzie wodzi ze sob¹ psy nie tyle ostre, ilezaciek³e i z powodu tego nie tylko my, lecz tak¿e znakomici47 Gedeon, Gedko, syn komesa Janusza lub Trojana z rodu Wojs-³awa, biskup krakowski po Mateuszu od 1166 r., 1186.; R.Gróde-cki, PSB VII, s.366—367.Wierny Boles³awowi Kêdzierzawemu,teraz dopiero przeszed³ do opozycji wraz z innymi mo¿nymi.48 — praeses provinciae, 'namiestnik prowincji' wg terminologiikodyfikacji justyniañskiej.Kronikarz nigdy nie nazwie Mieszka Staregoksiêciem krakowskim, uwa¿aj¹c jego rz¹dy za niew³aœciwe, a nawetnielegalne.49 Nie wiadomo, czy Gedko podstawi³ ksiêciu tê pokrzywdzon¹niewiastê naprawdê; Balzer, II, s.129.mê¿owie bardzo czêsto czynili mu wyrzuty.Sfora tych psów rzucasiê na trzodê pas¹c¹ siê podle drogi, rozszarpuj¹c j¹, gdy mydaremnie krzyczymy, obala i wyniszcza.Natomiast m³odzieniectwierdzi, ¿e wilki s¹ tego przyczyn¹".„Przypadkiem — mówi— spostrzegam wilki z bliska zagra¿aj¹ce trzodzie.Ka¿ê spuœciæpsy z uwiêzi i tymi psami razem z wami œcigam wilki przez ciemnelasy.Czêœæ wilków tymczasem nawróciwszy rozprasza i zagryzaopuszczon¹ trzodê.Dla wszystkich jest wiêc oczywiste, ¿e [jest]to wasze niedbalstwo, którzy opuœciliœcie trzodê, [a] nie mojawina, który odpêdzi³em wilki".Na to zwierzchnik: „Wprawdzie opowiadanie obu stron jestbardzo prawdopodobne, ¿adna jednak nie przytacza uzasad-nienia przes¹dzaj¹cego o wyroku ani te¿ uzasadnienia nie wzmac-nia, ¿adna te¿ nie jest wyposa¿ona w zeznania œwiadków aniw inne podpory.Wprawdzie wydawa³oby siê, ¿e najemnicy nie s¹winni, gdy¿ nikogo nie mo¿na zmusiæ, by odpowiada³ za nie-spodziewany wypadek, chyba ¿e zawarto jak¹œ szczególn¹ umo-wê50
[ Pobierz całość w formacie PDF ]