[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie by³o to skomplikowane.Jeœli bêd¹ nalegaæ na d³u¿sz¹ konwersacjê, tow³aœciwie ju¿ nie ¿y³.- Zrozumia³eœ, co masz robiæ? - spyta³ Temuchin.- To proste.Podchodzê pod bramê od strony rzeki, kiedy wy bêdziecie czekaæ wlesie nad jej brzegiem.Powiem, by otworzyli, a oni otworz¹.Wchodzê do œrodkai robiê wszystko, by brama nie zosta³a zamkniêta dopóki nienadjedziecie.- Bêdziemy bardzo szybko.- Wiem, ale i tak bêdê sam.Jason kaza³ jednemu z ¿o³nierzy potrzymaæ he³m nad panewk¹, po czym zdmuchn¹³wilgotny proch.Chcia³ mieæ pewnoœæ, by muszkiet wypali³ ten jeden, jedyny raz.Nasypa³ na panewkê œwie¿ego prochu i dla zabezpieczenia przed wilgoci¹, owin¹³go kawa³kiem skóry.Wskaza³ na strzelbê.- Ta rzecz wystrzeli tylko raz, gdy¿ nie bêdê mia³ czasu za³adowaæ powtórnie.Nie podoba mi siê te¿ ten miecz, wiêc jeœli nie masz nic przeciwko temu,chcia³bym dostaæ z powrotem nó¿ Pyrrusan.Temuchin bez s³owa poda³ mu nó¿.Jason odrzuci³ miecz i wsun¹³ nó¿ za pas.He³mœmierdzia³ potem, ale zapada³ nisko na oczy, Jason by³ z tego powoduzadowolony.Wola³ mieæ zas³oniêt¹ twarz.- IdŸ ju¿ - Temuchina najwyraŸniej irytowa³a zw³oka.Jason uœmiechn¹³ siê ch³odno i ruszy³ miêdzy drzewa.Nie zd¹¿y³ przejœæ nawetpiêædziesiêciu metrów przez gêsty, bagnisty teren, a by³ ju¿ przemoczony dopasa.Ale nie to go martwi³o.Przedzieraj¹c siê przez mokry las, zastanawia³siê, jak to siê sta³o, ¿e da³ siê wci¹gn¹æ w takie szaleñstwo.Proch - tak, toby³ powód.Kl¹³ g³oœno i soczyœcie.W koñcu wyjrza³ ostro¿nie na ufortyfikowanybudynek, ledwie widoczny w deszczu.Jeszcze dwadzieœcia metrów.Przyspieszy³.Opuœci³ bezpieczny las i ruszy³ w stronê rzeki.Stan¹³ na brzegu i spojrza³ w dó³.Rzeka nios¹ca w swym nurcie tony b³ota by³ape³na wirów.Deszcz siek³ powierzchniê wody, tworz¹c coraz to nowe krêgi.Jasonmia³ ochotê sprawdziæ proch na panewce, ale wiedzia³, ¿e nie by³oby to zbytrozs¹dne."Zrób to pomyœla³.- Po prostu - zrób to".Z opuszczon¹ g³ow¹ ciê¿kopowlók³ siê w stronê majacz¹cego w deszczu budynku.Jeœli nawet ktoœ go obserwowa³ z wie¿y, nie by³o ¿adnej reakcji.Zerkaj¹c spodkrawêdzi he³mu Jason podszed³ bli¿ej, przyciskaj¹c muszkiet do piersi.By³ ju¿na tyle blisko, ¿e widzia³ powykruszan¹ zaprawê miêdzy grubo ciosanymikamieniami i potê¿ne sworznie, którymi by³y ponabijane drewniane wrota.¯o³nierze zareagowali, gdy znalaz³ siê niedaleko muru.Jeden z nich wychyli³siê i krzykn¹³ coœ niezrozumiale.Jason pomacha³ mu rêk¹ i powlók³ siê dalej.Kiedy mê¿czyzna zawo³a³ powtórnie, Jason krzykn¹³:- Otwieraj!Mia³ nadziejê, ¿e zachowa³ przy tym poprawny akcent.Stara³ siê, by jego g³oszabrzmia³ jak najbardziej ochryple.By³ pod samym murem, znikaj¹c z polawidzenia stra¿nika, który wci¹¿ czegoœ od niego chcia³.Drzwi, potê¿ne inieruchome, by³y na wyci¹gniêcie rêki.Nie siê nie dzia³o, tylko wzros³ojeszcze napiêcie.Rozleg³ siê zgrzytliwy dŸwiêk i zobaczy³ lufê muszkietuwysuwaj¹c¹ siê przez w¹skieokienko, na prawo od drzwi.- Otwieraj, szybko! - krzykn¹³ i zacz¹³ waliæ w bramê.- Otwieraj!Przylgn¹³ p³asko do drzwi, by znaleŸæ siê poza zasiêgiem lufy i dalej t³uk³ wbramê kolb¹ muszkietu.W œrodku fortecy s³ychaæ by³o poruszenie, ale Jasonowijeszcze g³oœniej brzmia³ w uszach w³asny puls, dudni¹cy jak bêben.Czy móg³ siê st¹d wydostaæ? Gdyby spróbowa³, rozstrzela³yby go obie strony, alenie móg³ te¿ tak staæ bezsilny, w pu³apce.Podniós³ muszkiet, by znów zabêbniæw drzwi, gdy us³ysza³ szczêk ciê¿kiego ³añcucha i zgrzyt odsuwanej zasuwy.Nieodwijaj¹c skóry chroni¹cej muszkiet, odwiód³ kurek.Gdy tylko wrota zaczê³y siê otwieraæ, napar³ na nie ca³ym cia³em, usi³uj¹crozewrzeæ je na oœcie¿.Nie zatrzymuj¹c siê, wpad³ na kwadratowy dziedziniec, znajduj¹cy siê we wnêtrzutwierdzy.K¹tem oka spostrzeg³, ¿e cz³owiek, który otwiera³ mu bramê,przytrzaœniêty osuwa siê na ziemiê.Tylko tyle zd¹¿y³ zauwa¿yæ.,,Uderzajmocno, szybko i nie zatrzymuj siê’’ - powtórzy³ w myœlach jedn¹ ze swych zasad.W ten sposób walczyli nomadowie.I mieli racjê.Na wprost Jasona sta³a grupka¿o³niezry, mierz¹c do niego z muszkietów, a nieco z boku jeden wznosi³ do ciosumiecz.Zanim zd¹¿yli wystrzeliæ, Jason krzykn¹³ i run¹} poœród nich.Tu¿ przedatakiem zd¹¿y³ nacisn¹æ spust i by³ mile zaskoczony, gdy muszkiet wypali³ zg³uchym ³oskotem.Jeden z przeciwników upad³, chwytaj¹c siê za pierœ.By³ toostatni fakt, który Jason zapamiêta³ dok³adnie.Wywijaj¹c muszkietem jakmaczug¹, niczym taran run¹³ na ¿o³nierzy.Zrobi³o siê straszne zamieszanie.Cisn¹³ muszkiet w jednego z nich, drugiegokopn¹³ i wyrwawszy zza pasa nó¿, zacz¹³ nim dziko wywijaæ.Jakiœ cz³owiek,ranny czy zabity, upad³ na niego.Jason chwyci³ bezw³adne cia³o i os³aniaj¹csiê nim jak tarcz¹, zadawa³ ciosy na prawo i lewo.Nagle poczu³ ostry ból wnodze, potem w ramieniu i w boku, w koñcu coœ go walnê³o w g³owê
[ Pobierz całość w formacie PDF ]