[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Do jutra.Je�li pozwolisz.Przeczyta� ten e-mail kilka razy.Za ka�dym razem, gdy dochodzi� do fragmentu om�u, przeskakiwa� wzrokiem kilka s�ów.Czytaj�c po raz ostatni, po prostu gonie zauwa�y�.Startuj�c swoje ICQ, spojrza� na zegarek.Mo�e ona ju� tam jest - pomy�la�.ONA: Przysz�a do biura znacznie wcze�niej ni� zwykle.Jej m�� wy�je�d�a�porannym poci�giem do �odzi, wi�c poprosi�a go, aby zabra� j� i podwióz� dobiura po drodze na dworzec.Zdziwi� si�, bo wiedzia�, jak bardzo lubi spa�rano.Gdyby nie dwa budziki dzwoni�ce jeden po dru�gim, nigdy nie wsta�aby naczas.Uwielbia�a spa�.Szczególnie ostatnio.Mia�a niezwyk�e sny.Wie�czorem z�azienki sz�a do kuchni, pi�a kubek ciep�ego mleka i cieszy�a si� na sny, któremia�y nadej��.Czasami budzi�a si� w nocy, pami�taj�c ostatni sen, pi�a mleko iwraca�a do snu.W to samo miejsce, w ten sam w�tek, przy którym si� obudzi�a.Sny by�y jak ucieczka.Mia�a bardzo trudny okres w ma��e�stwie.Wszystko sta�osi� jakie� takie powierzchowne.M�� zach�ysn�� si� bo�gactwem, które przynosi�ymu te wszystkie projekty po godzinach.Wpad� w uzale�nienie od pieni�dzy ipracy.Nigdy wcze�niej nie mia� pieni�dzy i teraz nie umia� sobie z tym radzi�.Nagle wszystko, co mo��na by�o kupi�, znalaz�o si� w jego zasi�gu.Dzieli�o good tego tylko kilka projektów po godzinach.Samochód, który sta� pod blokiem.No�we mieszkanie w dobrej dzielnicy, gdzie ten samochód ju� nie by�dy�sonansem.Sprz�ty, które po pó� roku stawa�y si� przestarza�e.Pracowa� od lub do �witu, niedziel� myli� z czwartkiem.Kupowa� no�we sprz�ty,bra� nowe projekty.Jeszcze tylko ten rok.Jeszcze tylko kupi�my tobie auto it� dzia�k� pod lasem - mówi�, gdy czasami pyta�a go, czy mogliby przed�u�y� ojeden dzie� weekend i pojecha� do Zakopanego.I tak zwyczajnie sobie pogada� jak dawniej - mówi�a.Nie �gadali jak dawniej" ju� bardzo, bardzo d�ugo.Mieli coraz wi�cej sprz�tówi coraz mniej kontaktu.Kiedy� przez nieuwag� po�ali�a si� matce.Dowiedzia�asi�, �e jest rozpuszczon� �on�, która nie ma zie�lonego poj�cia, na jakiegodobrego i pracowitego m�a trafi�a.Jej ro�dzice cieszyli si� z ka�dego nowegosprz�tu w ich domu, tak jak gdyby to oni go kupili.Mia�a wra�enie, �e ojciec,gdyby tylko potrafi�, przy�chodzi�by do nich na noc, aby pomaga� jej m�owirobi� te wszystkie projekty po godzinach.Byli dumni z jej bogactwa i z dum�opowiadali o tym wszystkim, którzy chcieli, a cz�sto te� i nie chcieli,s�ucha�.Byli dumni z takiego zi�cia, a ona durzy�a si� w Belgu.Spotkali si� ponownie wnieca�e dwa miesi�ce po tym berli�skim sp�dzie.W War�szawie.Gdy wszed� do ichbiura z bukietem kwiatów, opalony, pachn��cy, jak zawsze nieskazitelnieelegancki i powiedzia� sekretarce, �e za�biera �mademoiselle" - chocia� dobrzewiedzia�, �e jest m�atk� - na �business lunch do Bristolu", poczu�a si�wyró�niona.Mia� czas.Znowu jaki� m�czyzna mia� czas dla niej! S�ucha�, by� dowcipny,delikatny, us�u�ny i zwraca� uwag� wszystkich kobiet w re�stauracji.Pó�niejprzysy�a� e-maile i grube, kolorowe, pachn�ce jego wod� kolo�sk� zaproszenia nawspólne wyjazdy do Pary�a, Budapesz�tu lub Berlina.Zastanawia�a si� czasami,co zdarzy�oby si� naprawd�, gdyby mia�a do�� odwagi przyj�� kiedy� takiezaproszenie.Dzwoni�.Mówi� spokojnym g�osem.S�ucha�.Szepta�.Czasami szepta� pofrancusku.To lubi�a najbardziej.W biurowym nudnym i sza�rym �yciu by� jakkartka przys�ana z wakacji, budz�ca marzenia o zmia�nie i egzotyce.Zacz�auwa�a�, �e jest dla niego kim� wyj�tkowym.Nieca�y miesi�c temu, zaraz po Nowym Roku, jej firma organizo�wa�a spotkanie znajwi�kszymi klientami w Szczyrku.On te� mia� tam by�! Wiedzia�a, �eprzyjecha� ju� wcze�niej i �e w Szczyrku sp�dza� sylwestra.Cieszy�a si� na tenwyjazd.Troch� ba�a si� mo�liwych sce�nariuszy, które przychodzi�y jej do g�owyw zwi�zku z nim, ale mimo to, a mo�e w�a�nie dzi�ki temu, by�a szcz�liwa ipodniecona.Zorganizowa�a wszystko tak, aby by� w Szczyrku dzie� wcze�niej.Chcia�a muzrobi� niespodziank�.Do pensjonatu przyjecha�a z dworca taksówk�.Zm�czona, poca�ym dniu w poci�gu.Pierwszym, co zoba�czy�a, gdy wesz�a do roz�wietlonegoholu, w którym znajdowa�a si� re�cepcja, by� �jej" Belg siedz�cy przy barzeobok recepcji i ca�uj�cy szy�j� drobnej szatynki nachylaj�cej si� skwapliwie dojego ust.Trzymali si� za r�ce.Nie zauwa�y� jej, siedzia� odwrócony plecami dowej�cia.Oprócz grzeczno�ciowych pozdrowie� nie zamieni�a z nim s�owa w ci�gu tychtrzech dni pobytu w Szczyrku.W zasadzie nie mia�a pra�wa do �adnej lojalno�ciczy czegokolwiek o wiele mniej istotnego w tym rodzaju.Oprócz jego adoracji,zainteresowania i jej zadurzenia nic ich nie ��czy�o.Ponadto o zadurzeniu Belgmia� nawet prawo nie wiedzie� i móg� ca�owa� w szyje wszystkie szatynki w tympensjona�cie.Mimo to czu�a si� ura�ona i zdradzona.Przypatrywa�a mu si� dys�kretnie wtrakcie tego spotkania w Szczyrku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]