[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mikaeluwi w zupe³nuœci to wystarczy³o.Are oddycha³ ciê¿ko.Mikael ostro¿nie u³u¿y³ gowygodniej i starzec spêdzi³ naprawdê wspania³e pupo³u-dnie.Kiedy zawo³ano na wieczerzê, Mikael mia³ ju¿ca³kiem zdrêtwia³¹ rêkê od pisania.Tej nocy Mikael przeszed³ straszliwy kryzys.Nie da³osiê go ukryæ przed Dominikiem.Ch³opiec siedzia³ przy³Ã³¿ku ojca i z p³aczem na pró¿no usi³owa³ mu pomóc.Kiedy Mikael przyszed³ do siebie, szepn¹³ z wysi³kiem:- Najdro¿szy synku! Dziêkujê za pomoc! Nie chcia³emciê przestraszyæ!- Ojeze, nie wolno ci mówiæ tego, co s³ysza³em! Niewolno!- A co takiegu puwiedzia³em?- Pozwólcie mi umrzeæ.Niczego innego nie pragnê.Muszêodpocz¹æ, tak, odpocz¹æ.Chcê spokoju.- Naprawdê to moje s³owa? Nie przejmuj siê tym,Dominiku.Gdy jest mi najgorzej, nie wiem, co mówiê- Ale gdzie ciê boli? Czy to g³owa?- Nie, ból tkwi w duszy.Widzê przeró¿ne rzeczy.- Jakie?Oczy ch³opca by³y pe³ne troski.Mikael wiedzia³, ¿e niepowinien opowiadaæ o swoich wizjach synowi, ale jedno-czeœnie zdawa³ sobie sprawê, jak trudno Dominikowi ¿yæw nieœwiadomoœci.I ch³opiec na pewno doceni fakt, ¿eojciec okazuje mu zaufanie.Jest coœ, co usi³uje mnie pochwyciæ - zacz¹³ z waha-niem.- Bardzo, bardzo d³ugo skrywa³o siê we mgle, którastaje siê curaz ciemniejsza, im bardziej siê przybli¿a.Znajdujê siê w nieskioñczonej, pustej przestrzeni.Zgadu-jê, ¿e na jakimœ obszarze granicznym.Pustka jest ju¿ terazca³kiem czarna i w ciemnoœci TOo jest coraz bli¿ej mnie.Zacz¹³em ju¿ rozró¿niaæ kontury.To, co dostrzegam,czyni mnie jednoczeœnie przera¿onym i szczêœliwym.Kusimnie czymœ cudownym, co znajduje siê jeszcze dalej, a janie mogê przed tym uciec.Pozosta³a mi tylko jedna droga.Dominik, któiry zna³ niektóre myœli ludzi i wiedzia³, jaks¹ straszne, mocno uœcisn¹³ d³oñ ojca.Bêdê ciê trzyma³ mocno, ¿eby to ciê nie z³apa³o- powiedzia³ szlochaj¹c i otar³ ³zy.- Bêdê trzyma³ takmocno, mocno, mocniej ni¿ cukolwiek na œwiecie.Dziê-kujê, ¿e mi to wyzna³eœ.Bardzo siê ba³em, ale uwa¿a³em,¿e nie powinienem pytaæ.- Czy teraz siê nie boisz?- Bojê.Jeszeze bardziej ni¿ przedtem, najbardziej tejpotwurnoœci, która usi³uje ciê zwabiæ, tej co jest niby³adna tam dalej.Nie wierz w to, ojcze! Bêdê walczy³,powstrzymam ciê!- Dziêkujê, najmilszy przyjacielu, synku najdro¿szy!Mikael przycisn¹³ Dominika do siebie i ma³y wsun¹³ siêdo jego ³Ã³¿ka.Zasn¹³ z ramieniem pod g³ow¹ ojca, by mócdobrze go trzymaæ.Mikael d³ugo nie móg³ zapaœæ w sen.Ciê¿kie ³zyp³ynê³y mu po policzkach.Nie chcia³, naprawdê nie chcia³opuszczaæ swego wspania³ego syna.Jednak musia³.Nie mia³ si³ do dalszej walki.Ju¿ nie.Tak bardzo pragn¹³ móc siê poddaæ.Nastêpnego dnia wysokiego oficera w armii JegoKrólewskiej Moœci Fryderyka III, Tanereda Paladina,wezwano do Akershus, by wyda³ odpowiednie rozkazydotycz¹ce Szwedów - jeñców wojennych, których pojma-no podczas zatargów granicznych miêdzy Norwegi¹a Szwecj¹.Tancred rozmawia³ z oficerem norweskim na dziedziñ-cu twierdzy, gdzie zgromadzono grupê jeñców, którzymieli odzyskaæ wolnoœæ.- Jak to siê sta³o, ¿e znaleŸliœcie siê w Norwegii,majorze Paladin? - zapyta³ Norweg.- Przebywam z wizyt¹ u krewnych na dworze Grastens-holm.- Ach, tak?Norweg by³ zdumiony.Paladinowie zaliczali siê doœmietanki w królestwie Danii i ze wszech miar zaskakuj¹ceby³o, ¿e osoba o tym w³aœnie nazwisku ma norweskichkrewnych.Tancred wyjaœni³:- Baronowa Meiden na Grastensholm to moja babka.Ona by³a z domu Lind z Ludzi Lodu i to w³aœnie oni s¹,jakby to powiedzieæ, g³Ã³wnymi osobami na tym dworze.Jeden ze szwedzkich jeñców drgn¹³ na te s³owa.Niepewnie podszed³ bli¿ej.- Wybaczcie, ¿e oœmielam siê wtr¹ciæ, ale czy powie-dzieliœcie "Lind z Ludzi Lodu"?- Tak - potwierdzi³ zdziwiony Tancred.- Zna³em kiedyœ pewnego Linda z Ludzi Lodu.Kilkalat temu.By³ oflcerem armii szwedzkiej w Inflantach.- To Mikael - uœmiechn¹³ siê Tancred.- Jest teraztutaj.Rozmawia³em z nim dziœ rano.- Naprawdê? Zastanawia³em siê, jak potoczy³y siê jegolosy.Kiedy ostatnio go widzia³em, by³ bardzo chory.Nigdy nie by³em œwiadkiem wiêkszego za³amania.Tancreda bardzo zainteresowa³y s³owa Szweda.- Czy mo¿ecie mi o tym opowiedzieæ? Mamy sporok³opotów ze zrozumieniem, co w³aœciwie dolega naszemukrewniakowi, i bardzo siê o niego niepokoimy.Przeprosili norweskiego oficera i podeszli bli¿ej fosy.- Byliœmy pewni, ¿e oszala³ - powiedzia³ uwolnionyjeniec.- I w pewnym sensie tak by³o.Majaczy³ coœo tajemniczym dworze i w koñcu musieliœmy tam iœæ, bypomóc prawowitemu w³aœcicielowi w wypêdzeniu oszus-tów.Wys³ano tam w³aœnie mnie; to by³o tu¿ przedzwiniêciem obozu i wyruszeniem do Polski.I muszêpowiedzieæ, ¿e dziwne rzeczy dzia³y siê na owym dworze.- Mówcie! To niezwykle interesuj¹ce!I jeniec opowiedzia³ o swojej wizycie we dworze.Tancred s³ucha³, coraz bardziej zamyœlony.Kiedy mê¿-czyzna skoñczy³, m³ody margrabia Paladin wykrzykn¹³:- JedŸcie ze mn¹ na Grastensholm! Natychmiast!Za³atwiê wam pozwolenie na poruszanie siê po Norwegii.Mikael musi to us³yszeæ!Nie dotarli jednak tego dnia do Lipowej Alei.Tancrednie móg³ tak szybko uwolniæ siê od obowi¹zków, jakiesprowadzi³y go do twierdzy Akershus.Wci¹¿ jeszcze mia³sporo spraw do za³atwienia.Szwedzki jeniec tak¿e siê niecierpliwi³, chcia³ przecie¿jak najszybciej wróciæ do domu, do Szwecji.Tancred bardzo siê denerwowa³.I mia³ ku temu naprawdê istotne powody.Tego samego dnia, gdy Tancred rozmawia³ ze szwedz-kim ¿o³nierzem, Mikael odwiedzi³ Grastensholm i Eli-strand.Objad³ siê bardziej ni¿ nakazywa³ rozs¹dek,rodzina goœci³a go bowiem wiêcej ni¿ serdecznie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]