[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.–O-owszem, proszę pani.Na tym zakończyła się przygodowa część rozmowy.Cathy stwierdziła w duchu, że obaj twardzi faceci, których miała przed sobą, próbują namącić jej w głowie i że, co gorsza, prawie im się to udało.Nie zmieniało to jednak w niczym sytuacji.Chciała coś powiedzieć, lecz Clark ubiegł ją tym razem.–Proszę pani, wygląda na to, że poróżniła się pani z mężem.Nie wiem, o co chodzi, to znaczy trochę chyba wiem, ale za to dobrze widzę, co się dzieje z doktorem Ryanem.Jeżeli mu się nie układa, nie układa się też agencji.–Doceniam pańską troskę, ale to ściśle prywatna sprawa.–Zgadzam się z panią – oznajmił Clark niesamowicie uprzejmym głosem.Sięgnął do kieszeni i wydobył kserokopie artykułów Holtzmana.– Czy o to poszło?–Nie pański inte… – wyrwało się Cathy.–Tak myślałem.Proszę pani, to wszystko nieprawda.Znaczy się, te rewelacje o podwójnym życiu.Skłamane od a do z.Pani mąż nie rusza się prawie nigdzie bez naszego towarzystwa.Z powodu swojej funkcji i swojej pracy musi meldować, gdziekolwiek się udaje, jak doktor na dyżurze, rozumie mnie pani? Jeśli panią to interesuje, mogę zdobyć kopie jego rozkładu dnia, od jak dawna pani zechce.–To na pewno zabronione.–Faktycznie, zabronione – przytaknął Clark.– Więc jak?Bardzo chciała uwierzyć w niewinność Jacka, lecz nie mogła.Postanowiła od razu wyjaśnić rozmówcom, dlaczego.–Posłuchajcie, panowie.Bardzo mnie ujęła wasza lojalność wobec Jacka, ale nic z tego.Wiem wszystko, i tyle.Przejrzałam jego kartotekę finansową, wiem o tej Carol Zimmer, wiem nawet o dziecku!–A co takiego pani wie?–Wiem, że Jack czuwał przy porodzie.Wiem o pieniądzach, wiem, że próbował ukryć te fundusze przede mną i przed całym światem.Wiem, że rząd prowadzi śledztwo w jego sprawie.–Jak to?–Inspektor dochodzeniowy z rządu był u mnie w klinice! Takie są fakty!–Pani doktor, ani CIA, ani FBI nie prowadzą dochodzenia w sprawie pani męża.To także fakt.–W takim razie skąd wziął się tamten inspektor?–Niestety nie wiem – brzmiała odpowiedź Clarka.Nie była ona w stu procentach zgodna z prawdą, lecz funkcjonariusz wyszedł z założenia, że mały wybieg nie przeszkodzi mu w osiągnięciu celu.–Poza tym wiem o Carol Zimmer – zaczęła znów Caroline.–Ale co pani wie? – potworzył cicho Clark.Odpowiedź zdumiała go doszczętnie, zwłaszcza że brzmiała prawie jak krzyk.–Jack ma kochankę, właśnie tę Zimmer! Do tego ma z nią dziecko i spędza z nią tyle czasu, że dla mnie nie znajdzie nawet chwili, a w dodatku… – Cathy przerwała, czując w gardle szloch.Clark odczekał chwilę, pozwalając jej się uspokoić.Ani przez moment nie spuszczał wzroku z twarzy doktor Ryan.Funkcjonariusz doskonale umiał odczytać malujące się tam uczucia.Za to Ding był po prostu zawstydzony sytuacją.Za młody, żeby zrozumieć, co się dzieje.–Wysłucha mnie pani do końca?–Jasne, czemu nie? Wszystko i tak skończone, nie poszłam sobie tylko ze względu na dzieci.Proszę, śmiało, niech pan mówi swoje, niech mi pan powie, że Jack mnie kocha i co tam jeszcze.Jeżeli brak mu odwagi, żeby samemu ze mną porozmawiać, dobrze przynajmniej, że przysłał z tym panów do mnie – dodała Cathy z goryczą.–Po pierwsze, doktor Ryan nie ma pojęcia, że tu jesteśmy.Jeżeli się o tym dowie, prawdopodobnie stracę pracę, ale nie ma zmartwienia, i tak wybieram się na emeryturę.Poza tym za chwilę złamię ważniejsze przepisy niż ten.Od czego by tu zacząć? – Clark zastanawiał się przez chwilę.– Carol Zimmer jest wdową.Jej mąż, starszy sierżant Buck Zimmer, służył w lotnictwie i poległ w akcji.Nawiasem mówiąc, skonał w ramionach pani męża.Wiem, bo sam przy tym byłem.Buck dostał pięć kul przez pierś, w oba płuca.Umierał pięć czy sześć minut.Zostawił po sobie siedmioro dzieci, a właściwie ośmioro, jeśli doliczyć to, które nosiła w brzuchu jego żona
[ Pobierz całość w formacie PDF ]