[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Myœla³em, ¿e dla kaprysu nasz w³adca chce wzi¹æ sobie szlachetnieurodzonego pazia, jak podobno mieli dawni królowie w zwyczaju.Widzê jednak, ¿esiê myli³em i przepraszam ciê za tê omy³kê.- Wybaczam ci - odpar³ Pippin - tym bardziej ¿eœ siê niewiele pomyli³.W mojejojczyŸnie uchodzi³bym za wyrostka, cztery lata brakuje mi jeszcze dope³noletnoœci, jak j¹ w Shire licz¹.Lecz nie mówmy wci¹¿ o mnie.Rozejrzyjmysiê razem po okolicy i objaœnij mi ³askawie, co st¹d widaæ.S³oñce sta³o ju¿ doœæ wysoko na niebie, mg³a z nizin podnios³a siê w górê, aresztki jej p³ynê³y nad g³owami jak bia³e strzêpy ob³oku przynaglanego odwschodu wiatrem, który wzmóg³ siê teraz i ³opota³ w bia³ych flagach isztandarach na wie¿y.W dole, na dnie doliny, o jakieœ piêæ staj w liniiprostej od wylotu strzelnicy, po³yskiwa³y szare wody Wielkiej Rzeki, którap³yn¹c od pó³noco-zachodu zatacza³a szeroki ³uk na po³udnie i z powrotem nazachód, by zgin¹æ w omglonym blasku, kryj¹cym odleg³e o kilkadziesi¹t stajMorze.Pippin obejmowa³ wzrokiem ca³y obszar Pelennoru, usiany w dali mnóstwemzagród wiejskich; widzia³ niskie murki, stodo³y i obory, lecz nigdzie niedostrzega³ byd³a ani zwierz¹t domowych.Drogi i œcie¿ki gêst¹ sieci¹ przecina³yzieleñ pól i ruch na nich panowa³ o¿ywiony; sznury wozów ci¹gnê³y ku WielkiejBramie lub spod niej w g³¹b kraju.Od czasu do czasu u Bramy zjawia³ siêjeŸdziec, zeskakiwa³ z siod³a i spieszy³ do grodu.najbardziej uczêszczanyzdawa³ siê g³Ã³wny goœciniec prowadz¹cy na po³udnie, przecinaj¹cy rzekêskróconym szlakiem u podnó¿a gór i gin¹cy szybko z oczu.Goœciniec by³ szeroki,porz¹dnie wybrukowany, a jego wschodnim skrajem pod wysokim murem bieg³aZielona Œcie¿ka dla konnych.Têdy jeŸdŸcy pêdzili w obu kierunkach, lecz du¿ekryte budami wozy, t³umnie zape³niaj¹ce bity szlak, kierowa³y siê wszystkie napo³udnie.Przyjrzawszy siê uwa¿niej Pippin stwierdzi³, ¿e ruch odbywa siê wwielkim porz¹dku, wozy tocz¹ siê trzema kolumnami; w pierwszej sunê³ynajszybsze wozy, ci¹gnione przez konie, w drugiej - wielkie furgony okryteró¿nobarwnymi budami, zaprzê¿one w powolne wo³y; w trzeciej, na zachodnimskraju, ludzie popychali lekkie, ma³e wózki.- Ta droga prowadzi do dolin Tumladen i Lossarnach, a tak¿e do wiosek górskich,dalej zaœ do Lebennin - powiedzia³ Beregond.- Wozami odje¿d¿aj¹ ostatni ju¿wyprawiani dla bezpieczeñstwa z grodu starcy i dzieci, a z nimi kobiety,niezbêdne jako ich opiekunki.Do po³udnia musz¹ wszyscy znaleŸæ siê poza Bram¹i oswobodziæ drogê na d³ugoœci jednej stai; taki jest rozkaz.Smutnakoniecznoœæ! - westchn¹³.- Wielu z tych, którzy dziœ siê rozstali, nigdy ju¿siê z sob¹ w ¿yciu nie spotka.Zawsze by³a za ma³o dzieci w naszym mieœcie,teraz nie ma ich ju¿ wcale, z wyj¹tkiem garstki ch³opców, którzy nie zgodzilisiê opuœciæ grodu i dla których znajdzie siê jakieœ zadania.Miêdzy nimi zosta³mój syn.Na chwilê zaleg³o milczenie.Pippin z niepokojem spogl¹da³ na wschód, jakby wobawie, ¿e lada chwila ujrzy tysi¹czne bandy orków nacieraj¹ce stamt¹d nazielone pola.- A co tam widaæ? - spyta³ wskazuj¹c coœ poœrodku wielkiego ³uku Anduiny.-Drugi gród chyba?- By³ to niegdyœ najwspanialszy gród Gondoru, a tam, gdzie siê znajdujemy, by³ajedynie jego twierdza - odpar³ Beregond.- Dziœ po obu stronach Rzeki piêtrz¹siê tylko ruiny Osgiliathu, zdobytego i spalonego przez Nieprzyjaciela wielelat temu.W czasach m³odoœci Denethora odbiliœmy te ruiny, nie zamierzaj¹czreszt¹ wskrzeszaæ miasta; utrzymaliœmy tam jednak wysuniêt¹ placówkê iodbudowaliœmy most, po którym nasze wojska mog³y siê przeprawiaæ.Ale potem zMinas Morgul wys³ano Okrutnych JeŸdŸców.- Czarnych JeŸdŸców - rzek³ Pippin, a jego oczy rozszerzy³y siê i pociemnia³yod rozbudzonej na nowo dawnej grozy.- Tak - przyzna³ Beregond.- Widzê, ¿e wiesz o nich coœ niecoœ, chocia¿ nic niewspomina³eœ o tym w swoich opowieœciach.- Wiem o nich ró¿ne rzeczy - odszepn¹³ Pippin - ale nie chcê mówiæ tego tutaj,tak blisko.tak blisko.- Urwa³, podniós³ wzrok ku drugiemu brzegowi Rzekii wydawa³o mu siê, ¿e nie widzi tam nic prócz ogromnego, z³owrogiego cienia.Mo¿e by³ to majacz¹cy na widnokrêgu ³añcuch gór, których poszarpane szczyty zodleg³oœci przesz³o dwudziestu staj rozp³ywa³y siê niejako we mgle [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •