[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gandalf wzi¹³ j¹ do rêkibardzo ostro¿nie, lecz mimo to kartki pêka³y z chrzêstem, gdy j¹ sk³ada³ nap³ycie.Doœæ d³ugo Czarodziej œlêcza³ bez s³owa nad t¹ ksiêg¹.Frodo i Gimlistoj¹c przy nim widzieli, gdy delikatnie przewraca³ stronice, ¿e s¹ zapisaneró¿nymi charakterami pisma, przewa¿nie runami u¿ywanymi w Morii i w Dali,niekiedy zaœ alfabetem elfów.Wreszcie Gandalf podniós³ wzrok znad ksiêgi.- To kronika plemienia Balina - rzek³.- Zaczyna siê, o ile rozumiem, odprzybycia do Doliny Dimrilla mniej wiêcej przed trzydziestu laty.Zdaje siê, ¿ecyfry na poszczególnych stronach oznaczaj¹ kolejne lata pobytu w Morii.Pierwsz¹ kartkê opatrzono cyframi 1-3, wiêc co najmniej dwóch pocz¹tkowychbrak.S³uchajcie!Przepêdziliœmy orków z wielkiej bramy i ze stra¿.Zatarte, ale pewnie ma byæ:stra¿nicy.Mnóstwo ich usiekliœmy w S³onecznej.Zaraz, zaraz.Chyba:Dolinie.Floi poleg³ od strza³y.On to zabi³ najwiêkszego.Potem czarnaplama, a dalej: Floi pogrzebany pod traw¹ nad Jeziorem Zwierciadlanym.Nastêpnych dwóch wierszy nie sposób odczytaæ.I znowu: Zajêliœmy dwudziest¹pierwsz¹ salê w pó³nocnym skrzydle.Jest tam.Nie, nie mogê odcyfrowaæ.Wzmianka o jakimœ szybie.Dalej: Balin obra³ na swoj¹ sta³¹ kwaterê salêMazarbul.- Salê Kronik - rzek³ Gimli.- To pewnie w³aœnie ta komnata.- No tak.Doœæ d³ugi fragment nieczytelny - ci¹gn¹³ Gandalf - widzê tylkopojedyncze wyrazy: z³oto.Topór Durina.he³m.A tu napisano: Balin zosta³teraz w³adc¹ Morii.Tym koñczy siê rozdzia³.Odstêp, kilka gwiazdek, pismozmienione: znaleŸliœmy szczere srebro, a potem.ach, tak! mithril.Ostatniedwa wiersze wyraŸniejsze:.Oin na poszukiwanie górnej zbrojowni w trzecimpodziemiu.zamazane s³owo, ktoœ wyruszy³ ku zachodowi, ale nie wiadomo kto.Znów plama, potem: do Bramy Hollinu.Gandalf umilk³ i przerzuci³ kilka kartek.- Wiele stronic podobnych do siebie, zapisanych poœpiesznym pismem i bardzouszkodzonych - rzek³.- Niewiele widzê w tym oœwietleniu.Dalej z pewnoœci¹sporo kartek brakuje, bo tu mamy cyfrê 5, a wiêc chyba pi¹ty rok od za³o¿eniakolonii w Morii.Niech¿e siê przyjrzê.Nie, papier zanadto jest pociêty izbrukany, nic nie odczytam.Mo¿e przy œwietle s³onecznym uda siê nam to lepiej.Czekajcie! Tu coœ widzê.Du¿e, œmia³e pismo, alfabetem elfów.- To charakter pisma Oriego - odezwa³ siê Gimli zagl¹daj¹c przez ramiêCzarodzieja.- Ori pisa³ biegle i lubi³ u¿ywaæ pisma elfów.- Niestety piêknym pismem utrwali³ z³e wieœci - rzek³ Gandalf.- PierwszewyraŸne s³owo to smutek, ale dalej ca³y wiersz zamazany, koñczy siê na oraj.Tak, to z pewnoœci¹ znaczy wczoraj, bo w nastêpnym wierszu widzê: to jestdziesi¹tego grudnia, Balin, w³adca Morii, poleg³ w Dolinie Dimrilla.Wyszed³samotnie popatrzeæ na Jezioro Zwierciadlane, zabi³ go strza³¹ ork zaczajony podkamieniem, usiekliœmy tego orka, ale wielu innych.ze wschodu, znad górnegobiegu Srebrnej ¯y³y.Ca³y dó³ kartki tak jest zbutwia³y, ¿e ledwie kilka s³Ã³wmogê odró¿niæ: zabarykadowaliœmy bramy.a potem: bêdziemy mogli d³ugo stawiaæopór, je¿eli.Dalej, jeœli siê nie mylê, jest wyraz: straszliwy.icierpienie.Biedny Balin! Mo¿na z tego wnioskowaæ, ¿e godnoœæ w³adcy Moriipiastowa³ przez niespe³na piêæ lat.Co te¿ sta³o siê póŸniej? Ale nie mamyczasu na rozwi¹zanie ³amig³Ã³wki kilku pozosta³ych kartek.WeŸmy od razuostatni¹.- Smutna historia - rzek³ wreszcie.- Obawiam siê, ¿e spotka³ ich okropnykoniec.S³uchajcie! Nie mo¿emy siê wydostaæ.Nie ma wyjœcia.Zajêli most idrug¹ salê.Frar, Loni i Nali zginêli.Potem cztery wiersze nieczytelne, prócztych s³Ã³w: woda siêga do murów Zachodniej Bramy.Czatownik z wody porwa³ Oina.Nie mo¿emy siê wydostaæ.Zbli¿a siê koniec.Dalej: bêbny, bêbny graj¹ wg³êbinach.Co to mo¿e znaczyæ? Ostatnie s³owa nakreœlone widocznie wpoœpiechu, pismem elfów: ju¿ nadchodz¹.Wiêcej nie ma nic.Gandalf umilk³ i pogr¹¿y³ siê w myœlach.Wszystkich dreszcz przebieg³ odgrozy, jak¹ wia³o z k¹tów pieczary.- „Nie mo¿emy siê wydostaæ” - mrukn¹³ Gimli.- Nam siê uda³o, ¿e woda trochêopa³a i ¿e czatownik zaspa³ u jej po³udniowego brzegu.Gandalf podniós³ g³owê i rozejrza³ siê po sali.- Do ostatka bronili tych dwóch wejœæ - rzek³.- Ale wtedy by³a ich ju¿ tylkogarstka.Tak siê skoñczy³a próba odzyskania Morii.Próba odwa¿na, lecz szalona.Jeszcze nie czas na to! Teraz niestety musimy po¿egnaæ Balina, syna Fundina.Niech spoczywa w domu swoich ojców.WeŸmiemy z sob¹ tê ksiêgê, Ksiêgê Kronik,¿eby j¹ potem dok³adnie przestudiowaæ.Pilnuj jej, Gimli, a jêsli to bêdziemo¿liwe, oddaj j¹ Dainowi.Dla niego jest szczególnie ciekawa, chocia¿ zasmucigo bardzo.ChodŸmy! Ranek ju¿ mija.- Któr¹ drog¹ pójdziemy? - spyta³ Boromir.- Wracamy do poprzedniej sali - odpar³ Gandalf - ale nie strwoniliœmy czasu namarne odwiedzaj¹c tê.Teraz wiem, gdzie jesteœmy.Gimli ma racjê: to jest salaMazarbul, a miejsce, w którym nocowaliœmy, to dwudziesta pierwsza salapó³nocnego skrzyd³a.Z tego wniosek, ¿e nale¿y z niej wyjœæ przez wschodniedrzwi i kierowaæ siê na prawo, ku po³udniowi, i w dó³.Dwudziesta pierwsza salaznajduje siê, o ile pamiêtam, na siódmym poziomie, to znaczy o szeœæ piêterpowy¿ej bramy.Dalej¿e! Wracamy do sali.Ledwie Gandalf wymówi³ te s³owa, gdy rozleg³ siê straszliwy dŸwiêk: grzmi¹cedum, dum dobieg³o jak gdyby z g³êbi podziemi, a¿ ska³a zadr¿a³a pod stopamiwêdrowców.Wszyscy w przera¿eniu rzucili siê do drzwi.Nowy grzmot - dum, dum -przetoczy³ siê, jakby piêœci olbrzymów wali³y w wydr¹¿one ska³y Morii niby wogromny bêben.Potem rozniós³ siê echem g³os rogu.W sali ktoœ zad¹³ potê¿nie wróg, a z daleka odpowiedzia³y mu inne rogi i ochryp³e wrzaski.Korytarzezadudni³y jakby od spiesznych kroków tysiêcy stóp.- Nadchodz¹! - krzykn¹³ Legolas.- Nie ma wyjœcia - powiedzia³ Gimli.- Jesteœmy w pu³apce! - zawo³a³ Gandalf.- Ach, czemu¿ siê nie pospieszy³em!Schwytali nas w potrzask tak, jak przed laty tamtych.Ale wtedy mnie tu nieby³o.Zobaczymy jeszcze.Dum, dum - zagrzmia³y bêbny, a¿ zatrzês³y siê œciany komory.- Zatrzasn¹æ drzwi i zabarykadowaæ! - krzykn¹³ Aragorn.- Póki siê da, niezrzucajcie baga¿y, mo¿e zdo³amy siê przebiæ.- Nie! - rzek³ Gandalf.- Nie powinniœmy daæ siê tu zamkn¹æ.Niech wschodniedrzwi zostan¹ otwarte na oœcie¿.tamtêdy uciekniemy, jeœli siê uda.Znów zagra³ ochryple róg i buchn¹³ przeraŸliwy wrzask.Z korytarza dobieg³tupot nóg.Szczêknê³y i zadzwoni³y miecze, gdy je osaczeni dobywali z pochew.Glamdring zajaœnia³ bladym œwiat³em, ostrze ¯¹de³ka rozb³ys³o.Boromir podpar³ramieniem zachodnie drzwi.- Nie zamykajcie jeszcze! - powiedzia³ Gandalf.Jednym skokiem znalaz³ siê uboku Boromira i wyprostowa³ siê dumnie.- Kto jesteœcie, ¿e przychodzicie zak³Ã³caæ spoczynek Balina, W³adcy Morii? -krzykn¹³ donoœnie.W odpowiedzi ochryp³y œmiech zagrzechota³, jakby gruz sypa³ siê do studni.Ponad wrzaski wzbi³ siê g³os komendy.Dum, dum, dum - grzmia³y gdzieœ w dolebêbny.Szybkim ruchem Gandalf podsun¹³ siê do w¹skiej szpary uchylonych drzwi iwytkn¹³ przez ni¹ swoj¹ ró¿d¿kê.Oœlepiaj¹ca b³yskawica oœwietli³a salê iprowadz¹cy do niej korytarz.Czarodziej na sekundê wychyli³ g³owê za drzwi.Jêknê³y ciêciwy, z g³êbi korytarza œwisnê³y strza³y, Gandalf uskoczy³ wstecz.- Orkowie, ca³¹ chmar¹ - rzek³ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •