[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przysz³o minaglecoœ nowego do g³owy.Od pocz¹tku by³am przecie¿ najbardziej podejrzana.Mogêbyænadal.Branie na siebie cudzej winy z bezinteresownej szlachetnoœci nie jest unas karalne.Major mo¿e uzyskaæ wszystkie niezbêdne wiadomoœci, a ¿e sprawc¹czynów oka¿e siê póŸniej inna osoba, to có¿ szkodzi? Nikt mu przecie¿ nieucieknie.Baœka zaaprobowa³a mój pomys³ z wielkim zapa³em.- Zamkn¹æ, to ciêchyba nie zamknie, bo siê bêdzie ba³, ¿e dostaniesz coœ z zawieszeniem - rzek³apocieszaj¹co.- Zamknie mnie w Tworkach - mruknê³am.- I wezwie psychiatrów.Niebêdê mu siê specjalnie dziwi³a.- A propos dziwi³a! - przypomnia³a sobie Baœka.- Teraz dopiero przesta³am siê dziwiæ, ¿e oni sobie tak ³atwo dawali radê z t¹obstaw¹ waluciarzy.Gawe³ musia³ mieæ spó³kê z Pierzaczkiem od samego pocz¹tku.Mignê³o mi w g³owie, ¿e je¿eli mia³ spó³kê, to mnie siê coœ tu nie zgadza, alezajê³am siê czymœ innym, bo te¿ spad³o na mnie przypomnienie.- W SaskimOgrodzie ten ³ysy wcale nie siedzia³ z klientem - poinformowa³am Baœkê.- Ontamsiedzia³ w³aœnie z Pierzaczkiem.Mo¿e i dobrze, ¿e Pawe³ z Denatem ich nienapadli.- ¯artujesz.!- Obejrza³am go sobie wtedy z bliska, bo przechodzili ko³o mnie.Dzwoni³ampotemdo was, ¿eby siê dowiedzieæ, co mia³y znaczyæ te marsze wiosenne, bo za nic wœwiecie nie mog³am tego zrozumieæ, ale nie by³o was w domu.Poza tym wiem, coby³o z t¹ will¹ na Goszczyñskiego.Muszê ci zdradziæ tajemnicê.Opowiedzia³am operypetiach pana Karola z Kasi¹.Baœka odzyska³a pogodê ducha.- ¯ebym ja siêjeszcze dowiedzia³a, jakim cudem z³apali nasz przemyt, by³abym ju¿ zupe³nieszczêœliwa - westchnê³a.- Gdyby nie to, bylibyœmy bezpieczni, nikt by nas nieskojarzy³ i nie musielibyœmy niczego odsy³aæ.Nie mog³abyœ tego jakoœ od majorawydostaæ? Jêknê³am i chwyci³am siê za g³owê.Nagle uprzytomni³am sobie ogromswojego udzia³u w nieszczêœciu.Rolmopsy.! To przecie¿ te przeklête rolmopsyspowodowa³y ca³¹ katastrofê, ruszy³y lawinê podejrzeñ, da³y majorowi klucz doafery.! - Jezus Mario, to ja! - wyjêcza³am rozdzieraj¹co.- Nie, to Zosia.!Nie, to ten upiorny pan Soko³owski.Nie, no, sk¹d, jaki tam pan Soko³owski,toAlicja! Alicja i te jej cholerne œledzie.! Baœka przerazi³a siê œmiertelnie.-Rany boskie, oszala³aœ, na umys³ ci to wszystko pad³o! Opamiêtaj siê, jakieœledzie?! O Bo¿e wielki, chcesz wody?! - IdŸ do diab³a, jakiej wody, ¿eby j¹piorun strzeli³ z jej jubileuszem! To œledzie! Cholerne œledzie Alicji wyla³ysiê na wasze dolary.!!! Po doœæ d³ugiej chwili Baœce uda³o siê ze mn¹dogadaæ.Dowiedzia³a siê wszystkiego o rolmopsach i z kolei moim udzia³em sta³o siêprzywracanie jej równowagi.Wreszcie jakoœ przysz³a do siebie, - Czy ta Alicjachocia¿ zdaje sobie sprawê z tego, co ze¿ar³a? - spyta³a z rozgoryczeniem.- Toby³y najdro¿sze œledzie œwiata! Okazuje siê, ¿e kosztowa³y przesz³o pó³ milionadolarów! Czy ona wie, ¿e ze¿ar³a pó³ miliona dolarów?!!! - Dowie siê -zapewni³am j¹.- Mogê ci rêczyæ, ¿e siê dowie.Sama j¹ poinformujê przynajbli¿szej okazji.Uspokój siê ju¿ i powiedz mi jeszcze jedn¹ rzecz.Powiedzmi, ale teraz ju¿ prawdê.Dlaczego ten Dutkiewicz do mnie dzwoni³? Baœkawestchnê³a, wyg³osi³a jeszcze parê uwag o œledziach i zapali³a papierosa.- Ondzwoni³ do mnie.Nasza s¹siadka powiedzia³a mu, ¿e jesteœmy na bryd¿u.Wcalenieprawda, byliœmy w Wilanowie, ale jej siê pomyli³o, bo ju¿ spa³a ipowiedzia³abyle co.¯e jesteœmy na bryd¿u u mojej przyjació³ki.Waldemar prawdopodobnieuzna³, ¿e to musisz byæ ty i zadzwoni³ do ciebie.Wyobra¿am sobie, jak siê toodbywa³o, oni siê chyba do niego w³amywali, a on, zamiast zaczaiæ siê zadrzwiami z jakim dr¹giem, usi³owa³ siê dodzwoniæ do mnie.Mo¿liwe, ¿e ichprzedtem widzia³ przez wizjer.Do niego to by³o podobne.Pokiwa³am smêtnieg³ow¹.Wyobra¿enia Baœki mniej wiêcej zgodne by³y z moimi.Wierny do koñcaWaldemar, w obliczu œmiertelnego niebezpieczeñstwa, nie wzywa³ na ratunekmilicji, tylko próbowa³ ostrzec swoje uwielbiane bóstwo.Wysz³o mu mo¿e trochênie najlepiej, bo w miejsce bóstwa znalaz³ mnie.Nie nadawa³am siê widocznie nabóstwo.- Przystêpujemy do dzia³ania - zadecydowa³am w³¹czaj¹c silnik.- Muszêsiê zastanowiæ, dok¹d jechaæ.Nie do domu, to pewne.- Czekaj! - przerwa³aBaœka.- Chcia³am ciê o coœ zapytaæ.Co to jest Adrianampoinimerina? - Co.?!-Adrianampoinimerina.S³ysza³am takie s³owo od ciebie.Co to jest? Jakieœlekarstwo? - O Bo¿e [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •