[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- To doktor Levy - powiedzia³ zrywaj¹c siê na równe no-gi.- Trzeba j¹ zatrzymaæ.Za³o¿ê siê, ¿e chce uciec z kraju.Brian pochwyci³ Seana za ramiê, powstrzymuj¹c go od rzuceniasiê w pogoñ.- To nie pora i nie miejsce, ¿ebyœ siê zabawia³ w rycerza.Zostaw j¹ w spokoju.Sean patrzy³, jak doktor Levy dotar³a do wyjœcia i znik³a z polawidzenia.Spojrza³ na Briana.- Szarada powoli siê rozwi¹zuje.- Byæ mo¿e - rzek³ Brian wymijaj¹co.Jego umys³ prawnikazaprz¹ta³a w tej chwili myœl o wspó³czuciu, jakie to szokuj¹cewydarzenie wywo³a w spo³eczeñstwie.Stopniowo t³um zacz¹³ siê rozpraszaæ.- No có¿ - powiedzia³ Brian.- ChodŸmy.Poszli w milczeniu, pow³Ã³cz¹c nogami, i przepchnêli siê przezspokornia³y t³um zgromadzony wokó³ wejœcia.Skierowali siê dosamochodu Briana.Ka¿de stara³o siê poj¹æ straszliw¹ tragediê,jakiej mieli nieszczêœcie byæ œwiadkami.Sean odezwa³ siê pierwszy.- Powiedzia³bym, ¿e by³o to nader dramatyczne mea culpa -powiedzia³.- Musimy jednak oddaæ mu sprawiedliwoœæ, ¿e przy-najmniej by³ dobrym strzelcem.325—Nie b¹dŸ trywialny, Sean - odpar³ Brian.- Czarny humornie jest w moim guœcie.— Dziêkujê - rzek³a Janet.Potem zwróci³a siê do Seana.-Ten cz³owiek nie ¿yje.Jak mo¿esz z tego ¿artowaæ?— Helen Cabot te¿ nie ¿yje - odpowiedzia³ Sean.- Jej œmierædu¿o bardziej mnie obchodzi.— Obie powinny ciê obchodziæ - stwierdzi³ Brian.- W koñ-cu samobójstwo doktora Masona mo¿na wyt³umaczyæ nies³aw¹,jaka spad³a na Forbes za twoj¹ spraw¹.Mia³ powody do depresji.To samobójstwo niekoniecznie musi oznaczaæ przyznanie siê dowiny.— Zaczekaj - rzek³ Sean zatrzymuj¹c ca³e towarzystwo.-Czy po tym, co widzieliœmy, ci¹gle jeszcze masz jakieœ w¹tpliwoœcico do mojej teorii na temat medulloblastoma?— Jestem prawnikiem - odpar³ Brian.- Nauczono mniemyœleæ w specyficzny sposób.Staram siê przewidzieæ liniê obrony.— Na dwie sekundy zapomnij, ¿e jesteœ prawnikiem.Co czujeszjako cz³owiek?— Okay - ust¹pi³ Brian.- Muszê przyznaæ, ¿e to by³ nie-zwykle obci¹¿aj¹cy akt.EPILOG21 maja, pi¹tek,godzina 13.50Wielki samolot Delty zakrêci³ i podszed³ do l¹dowania na lot-nisku Logan.L¹dowa³ w kierunku pó³nocno-zachodnim, tote¿Sean ze swojego siedzenia przy oknie po lewej stronie mia³ dobrywidok na ca³y Boston.Brian siedzia³ obok niego z nosem utkwio-nym w prawniczym piœmie.Przelecieli nad Bibliotek¹ Kennedy'egona Columbus Point, a potem nad po³udniowym krañcem Bostonuz jego nadbrze¿nymi, dwupiêtrowymi drewnianymi domami.Nastêpnie dane mu by³o podziwiaæ wspania³y widok na wie¿ow-ce œródmieœcia i bostoñski basen portowy na pierwszym planie.Zanim dotknêli ziemi, uchwyci³ jeszcze przelotny obraz Charles-town z pomnikiem bitwy pod Bunker Hill wycelowanym w popo-³udniowe niebo.Sean wyda³ westchnienie ulgi.By³ w domu.Obaj mieli tylko baga¿ podrêczny, tote¿ prosto z samolotu poszlina postój taksówek.Najpierw pojechali do kancelarii Briana w OldCity Hall na School Street.Sean powiedzia³ taksówkarzowi, ¿ebyzaczeka³ i wyszed³ z Brianem.Odk¹d tego ranka opuœcili Miami,prawie nie rozmawiali, przede wszystkim z powodu zmêczeniaminionymi napiêciami i nieustannymi rozmowami w ci¹gu ostat-nich trzech dni.W Miami Sean sk³ada³ zeznania w sprawie StanFloryda contra Forbes Cancer Center.Sean przyjrza³ siê bratu.Mimo dziel¹cych ich ró¿nic i czêstychk³Ã³tni poczu³ nag³y przyp³yw mi³oœci do Briana.Wyci¹gn¹³ rêkê.Brian uj¹³ j¹ silnie i potrz¹sn¹³.Ale Sean potrzebowa³ czegoœ wiêcej.Puœci³ d³oñ Briana i objo³ go d³ugim, mocnym uœciskiem.Ten odruchserdecznoœci wzbudzi³ w nich uczucie pewnego skrêpowania.Rzadkokiedy dawali fizyczny wyraz wzajemnemu przywi¹zaniu.Zwykle niedotykali siê, nie licz¹c szturchañca w bok albo klepniêcia w plecy.327—Dziêki za wszystko, co zrobi³eœ - powiedzia³ Sean.— To wszystko blednie w porównaniu z tym, co ty zrobi³eœ dlawielu potencjalnych ofiar Forbes.— Ale bez twojej opieki prawnej Forbes dzia³a³by do dzisiaj.— To jeszcze nie koniec - przypomnia³ mu Brian.- Todopiero pierwszy krok.— No dobrze, tak czy inaczej skupmy teraz nasze wysi³ki naOnkogenie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]