[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie zauważyła, że Raul wcześnie opuścił izbę i udał się do swojego pokoju.Wielkie przyjęcie, jakie zgotowano Klarze, nie mogło odwrócić jego uwagi od niepokojącej myśli, która zagnieździła się w jego głowie w trakcie wieczoru.Wręcz przeciwnie, im więcej ludzi witało i obejmowało Klarę, tym bardziej był przekonany, że Klara nie miała na imię Klara.Ani razu nie usłyszał jej imienia, a choć nie znał tego języka, uważał, że potrafiłby na pewno wychwycić to słowo, gdyby zostało wypowiedziane.Ale tak nie było.Przewracał się niespokojnie na twardym łóżku.Na próżno usiłował pozbyć się podejrzenia, które, jak sądził, ostatecznie odrzucił, a które teraz na nowo krążyło mu po głowie.Na pewno istniało logiczne wyjaśnienie.Może tutaj wszyscy mówili do siebie po nazwisku? Ale nie, wiele osób wyraźnie było jej bliższymi znajomymi, i na pewno nie zwracaliby się do Klary per pani.W izbie na dole panował wesoły nastrój.Jego pokój nie znajdował się bezpośrednio nad nią, ale mimo to słyszał prawie wszystko.Gdy powoli zamykały się mu oczy, pomyślał, że Klara zagwarantowała tej młodej głupkowatej parze oraz sprytnej starszej kobiecie wieczór najlepszych obrotów w roku.Ale potem pojawiło się inne, dominujące pytanie, przy którym wreszcie zasnął - a może po prostu dał się wciągnąć w jakąś sprytną grę?Rozdział Czterdziesty Piąty.- Coś cię z nim łączy? - spytał Hannes.Jego ton był groźny.- Z kim? - Naprawdę nie wiedziałam, kogo ma na myśli.To było śmieszne.Kiedy miałabym utrzymywać z kimś stosunki? I kto by mnie jeszcze chciał, skoro wyglądałam tak paskudnie?- Nie udawaj takiej świętoszki, ty kurwo! - Uderzył nagle, i bardzo mocno.- Nie wiem, o czym mówisz! - krzyknęłam.- Przestań wreszcie!- Ty i twój kochanek, widziano was.Opowiadano mi dokładnie, jak się do niego tuliłaś, na jego koniu.- Mój Boże, Hannes, Friedhelm tylko podwiózł mnie do domu, bo na piechotę jest bardzo daleko.Uderzył mnie tak mocno w twarz, aż mi głowa odskoczyła.- Tak, a dlaczego w ogóle musiał odwozić cię do domu? Dlaczego w jasny dzień podróżujesz, a nie jesteś tu, gdzie twoje miejsce?- Byłam u księdza, bo.-.musiałaś się wyspowiadać ze swoich grzechów? Ładnie to sobie urządziliście, wy, katolicy, możecie robić, co chcecie, a potem idziecie się spowiadać, odmawiacie kilka zdrowasiek i wszystko znowu jest dobrze.Ale ze mną tak łatwo ci nie pójdzie, Klarciu.Wiedziałam już, co się teraz stanie.Nie starałam się nawet odpowiedzieć i przekonać o swojej niewinności.Hannes pił i był gotów wyładować na mnie swoją wściekłość.Niezależnie od tego, co bym odparła, zawsze byłoby to coś niewłaściwego.Jedyną rzecz, jaką mogłabym mu powiedzieć i co może powstrzymałoby go przed zbyt brutalnymi ciosami w brzuch, zdecydowanie wolałam zachować dla siebie.Znowu byłam w ciąży.Pewnie by wrzeszczał i zarzucał mi, że to wynik mojej rzekomej zdrady.Dlatego milczałam.W zasadzie cieszyłabym się, gdybym nie musiała donosić dziecka - nie zostałoby przyjęte w miłości i jeszcze bardziej utrudniłoby mi życie.Nienawidziłam się za tę myśl, bo zawsze chciałam mieć dużo dzieci.Już za samo to zasługiwałam na bicie.Tym razem nie zwracał nawet uwagi na to, że zostawia wyraźne ślady swojej przemocy.Bił mnie po twarzy i krzyczał:- Od teraz przestaniesz wychodzić z domu! I nie będziesz przyjmować żadnych wizyt.Szukałam schronienia za kuchennym stołem, ponieważ wydało mi się, że ma mordercze zamiary.W szale rzucił się na mnie.Stracił jednak równowagę i upadł jak długi.Chwyciłam jedną z kul, podskoczyłam i stanęłam groźnie nad nim z kulą uniesioną do ciosu.Nie sądzę, żebym naprawdę chciała go uderzyć, wystarczyło mi, że raz wyjątkowo znalazłam się na silniejszej pozycji.Osłonił skrzyżowanymi ramionami głowę.Potem usłyszałam jęk: -Nie, nie rób tego, proszę.Stałam nad nim bez ruchu.Ponieważ nie uderzyłam, Hannes najwyraźniej doszedł do wniosku, że nigdy tego nie uczynię.Stał się odważniejszy.- Ty czarownico.Najpierw odcinasz mi zdrową nogę, na której było tylko zadrapanie, a potem jeszcze wykorzystujesz moje położenie.Ja wykorzystywałam jego położenie? To już był szczyt! Miałam ogromną ochotę spuścić na niego kulę z całą siłą, jednak gdy leżał tak bezbronnie z tym swoim kikutem, nie mogłam się na to zdobyć.- Współczujesz swojemu kalekiemu mężowi, widzę to.No dalej, bij.Nie miałaś przecież oporów, gdy mi ucinałaś nogę.Ty przecież uczyniłaś mnie kaleką, ty i ten oszust znachor, który mądrze się zmył, nim mogłem mu odpłacić!„Aptekarz” ruszył dalej, na północ, w poszukiwaniu nowych leczniczych roślin i ziółw bardziej tropikalnym klimacie.A może był po prostu na tyle przewidujący, by przez swoją głupią obecność w Sao Leopoldo nie wzbudzać gniewu Hannesa.Pożegnał się ze mną, przyjechał tylko po to, by raz jeszcze powiedzieć mi, jak bardzo żałuje, że musieliśmy przeprowadzić tę operację i jak się cieszy, że mój mąż przeżył.Podczas swojej nieoczekiwanej wizyty profesor napomknął tylko, że pewnie trzeba wiele pracy, by utrzymać wszystko w ryzach, ale już samo to uświadomiło mi, jak nisko od tamtej pory upadliśmy.- No cóż - powiedziałam.- Mąż nie jest zdolny do pracy.Profesor Breitner spojrzałna mnie z powątpiewaniem, ale nie wyraził głośno swoich przypuszczeń.Wiedział, że nie da się teraz niczego zmienić.Powiedział za to najmilszą rzecz, jaką usłyszałam od miesięcy i którą jeszcze długo mogłam się cieszyć: - Wie pani, pani Wagner, gdybym był prawdziwym chirurgiem, natychmiast poprosiłbym panią, żeby została pani moją asystentką.W czasie operacji była pani bardzo dzielna i zachowała zimną krew.Bez pani pomocy by mi się to nie udało.Zasłużyła pani.- ale tu powstrzymał się w porę.Po cichu dokończyłam zdanie: „.na coś lepszego niż ta dziura”.Chciał powiedzieć coś w tym rodzaju, widziałam to po nim, ale był zbyt delikatny, by dodatkowo podtykać mi pod nos całą moją nędzę.Hannes chwycił kulę i przywrócił mnie do rzeczywistości.Zdołał się już pozbierać.Zamierzył się do ciosu szybciej, niż zdołałam zareagować.Kula wylądowała z okropnym chrzęstem na moim boku, przy czym nie wiedziałam, czy dźwięk wydała laska, czy moje żebra.Upadłam na kolana.Musiała jednak tkwić we mnie ostatnia iskierka woli przeżycia, ponieważ po raz pierwszy uczyniłam coś innego, niż znoszenie ciosów bez skargi.Uciekłam.Hannes wykrzykiwał za mną paskudne przekleństwa, ale to było mi obojętne [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •