[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chłopcy wskakiwali na pociągi towarowe, żeby stąd uciec.Jeden spadł na tory i zginął.Ja nigdy nie jechałam pociągiem.Koniec wywiadu.Wolontariuszka przerwała monolog pani Woolsmith:- Czas minął, droga pani.Teraz proszę się pożegnać i pójdziemy na górę, żeby się zdrzemnąć.Staruszka wyciągnęła chudą, trzęsącą się rękę, a Qwilleran ujął ją obiema dłońmi, zachwycając się tym, że te kruche rączki kiedyś tarły na tarze ubrania, doiły krowy i kopały ziemniaki.Wolontariuszka odprowadziła go do korytarza.- Pani Sarah pamięta wszystko, co wydarzyło się siedemdziesiąt pięć lat temu - powiedziała - ale nie pamięta ostatnich wydarzeń.Przy okazji, jestem Irma Hasselrich.- Czy jest pani spokrewniona z pełnomocnikiem Fundacji Klingenschoenów?- To mój ojciec.Był oskarżycielem w procesie, kiedy Zack Whittlestaff został skazany za zabicie Titusa Goodwintera.Syn Zacka, który okradł panią Sarę i uciekł, wrócił po latach i zwrócił te osiemnaście dolarów i siedemdziesiąt pięć centów, ale ona tego nie pamięta.Przysyła jej także czekoladki na każde Boże Narodzenie.Całkiem nieźle mu się powodzi.Oczywiście zmienił nazwisko.Gdybym ja się nazywała Basil Whittlestaff, to też bym zmieniła - zaśmiała się.- Sprzedaje używane samochody i prowadzi warsztat.Wredny typ, ale podobno porządnie wykonuje swoją pracę.Qwilleran poszedł do domu, żeby przebrać się na ślub.Nie odczuwał żadnej przyjemności w związku ze zbliżającą się uroczystością.Był już świadkiem na ślubie Archa Rikera dwadzieścia pięć lat temu; był wtedy młody, szalony i nie zawsze trzeźwy.Podczas ceremonii podał panu młodemu obrączkę tak niezręcznie, że ten upuścił ją, a dwustu gości miało niezły ubaw.A teraz miał być świadkiem Basila Whittlestaffa.O godzinie siedemnastej listopadowy zmierzch przemalował śnieżną biel Pickax na kolor bladoniebieski.W rezydencji K kotary były zasłonięte, kryształowe żyrandole zapalone, pan O'Dell zaś rozpalił świąteczny ogień w salonowym kominku.Gdy wybrzmiało piąte uderzenie skrzynkowego zegara stojącego w hallu, pan O'Dell wrzucił kasetę do magnetofonu i w całym domu rozbrzmiały poważne akordy preludium organowego Bacha.W salonie naprzeciw kominka czekał urzędnik magistratu.Pan młody i jego drużba czekali w hallu.Po chwili wyczekiwania na podeście powyżej pojawiły się druhna z panną młodą i zaczęły schodzić dostojnym krokiem.Pani Cobb, na co dzień ubrana w fartuch, luźny kostium ze spodniami lub dres, w różowej garsonce z zamszu wyglądała niemal oszałamiająco.Susan Exbridge zawsze wyglądała olśniewająco, także teraz.Zanim zdążyli się ustawić do ślubnej ceremonii przed urzędnikiem, ten miał już czerwoną twarz od bijącego za nim ciepła.Z dwóch stron sykały na niego oburzone syjamczyki, ich terytorium przed paleniskiem zostało bowiem zawłaszczone przez nieznajomego.Qwilleran nie czuł się zbyt pewnie; Hackpole wiercił się nerwowo, urzędnik zaś otarł czoło, nim wygłosił zwyczajową formułę:- Zebraliśmy się tutaj, żeby połączyć tego oto mężczyznę i tę oto kobietę.Mimo pięknego, kojącego wystroju atmosfera była napięta.- Jeżeli ktokolwiek ze zgromadzonych może podać powód, dla którego tych dwoje nie może zgodnie z prawem zawrzeć związku, niech teraz przemówi albo zamilknie na zawsze.- Miau! - odezwał się Koko.Hackpole zmarszczył brwi.Obie kobiety zachichotały.Qwillerana ogarnęło mieszane uczucie rozbawienia i niepokoju.Herbert wziął sobie za żonę Iris, a Iris wzięła sobie za męża Herberta.A potem nadszedł czas na obrączki.Przyszła kolej na Qwillerana.Obrączka była w jego kieszeni, więc zaczął jej szukać.Nie ta kieszeń.Ach! Znalazł ją.I znowu się skompromitował! Ślubna obrączka wyślizgnęła się z jego ręki i potoczyła po dywanie.Zachwycona Yum Yum natychmiast pobiegła za nią
[ Pobierz całość w formacie PDF ]