[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Quaid mrużył oczy, próbując chronić je tak długo, jak to możliwe.Nawet w tej beznadziejnej sytuacji, chciał przedłużyć życie choć o kilka sekund!Z kopuły wystrzelił olbrzymi gejzer pary wodnej i gazu, tworząc ogromną białą chmurę.Ogarnęło ich jej ciepło.Quaid chwycił dłoń Meliny i ścisnął jej palce.Umrą razem, wiedząc, że Mars i ludzie będą żyć.Góra zadrżała, gdy aparatura No'ui zintensyfikowała swoje działanie, wydobywał się z niej strumień wiatru.Ziemia została wywiana ze zbocza Góry Piramidy, odsłaniając ślady prawdziwej piramidy Obcych.Przez lata była ukryta, ale teraz nie stanowiła już tajemnicy.Błony śluzowe Quaida i Meliny zaczęły krwawić.Chwycili się mocniej za ręce, wiedząc, że nadchodzi koniec.Wówczas zalała Ich rozszerzająca się chmura.Krople ciepłej wody rozbijały się o ich ciała, kłaczkowate drobinki żeglowały w powietrzu.Quaid domyślił się, że były to uskrzydlone nasiona specjalnych roślin, które wyhodowali No'ui, niesione wiatrem, zapuszczą korzenie i pokryją wrogą glebę Marsa tworząc organiczne podłoże dla późniejszych ziemskich roślin.Zaczynało się upodobnianie Marsa do Ziemi, tworzenie z niego raju.Ucieszył się, że zobaczył to przed śmiercią.I wtedy uświadomił sobie, że oddycha!Melina oddychała z trudem stojąc obok niego.Żarłocznie wciągnęli więcej powietrza.Spojrzeli na siebie.Czy tak wyglądała druga strona śmierci, a ich duchy oddychały swobodnie?Chmura przesunęła się, ale oni nadal mogli oddychać.Popatrzyli w górę.Nad górami czerwone niebo Marsa zachodziło błękitem.Nowe powietrze rozchodziło się i wkrótce będą mogli z niego skorzystać wszyscy! To dlatego nie umarli, mimo że cierpieli, a teraz powietrze się nawarstwiało i oddychali prawie normalnie! Nie umrą mimo wszystko! Odzyskali nieco sił i usiedli.Uświadomili sobie, że powietrze jest chłodne.Dobywało się z góry ciepłe, lecz ulegało schłodzeniu.Padały na nich płatki śniegu.Ale grunt był ciepły, gdyż rozchodziła się pod nim fala gorąca wydzielana przez reaktor jądrowy.Rozejrzeli się wystraszeni.Niebo było błękitne, lecz padał coraz gęstszy śnieg.Chwycili się w objęcia, szukając ciepła, całując się.Życie było cudowne!Tę myśl odbiły okrzyki radości przebiegające przez Venusville.Wszystkie kopuły na Marsie popękały, gdy reaktor wystrzelił energią.Pozbawieni ochrony ludzie padli tam gdzie stali, umierając od dekompresji.Bogaci turyści wili się w spazmach na korytarzach Hiltona, a górnicy ciągle zajęci pracą w wielkich kopalniach rzucili narzędzia i runęli na kolana.Powstańcy niemal z wdzięcznością przyjęli rozpad kopuły.Śmierć w dekompresji była straszna, lecz przynajmniej nadejdzie szybki koniec i przestaną się dusić.W "Ostatniej Desce Ratunku" Tony miał jeszcze tylko tyle siły, by pogrozić słabą pięścią niebu i potem.Zdarzył się cud.Paluszek poruszyła się na podłodze, i usiadła.Barman uniósł głowę złożoną na piersiach i odetchnął.Wziął głęboki oddech, potem drugi.Powietrze! Nie powinno go tu być – wielkie wentylatory nie wznowiły pracy – lecz było! Łyknął powietrza w płuca i zaśmiał się głośno.Powietrze!W jednej chwili wszyscy się śmiali.Wstali i zatańczyli z radości.Wybiegli na ulicę i przyłączyli się do innych – mężczyzn, kobiet, dzieci – razem tworząc szalonego węża wijącego się po całym rynku i ulicach Vensuville.Powietrze!Tyrania Cohaagena została złamana!Można było myśleć, iż wydarzył się cud.Quaid i Melina spojrzeli pod nogi.Śnieg topił się na wilgotnej i gąbczastej ziemi.Przez wysuszoną glebę przeciekała woda.Dojdzie do niewielkiej erozji – lecz rośliny No'ui już wylądowały.Szybko zapuszczą korzenie, przykrywając błoto, zmienią je w próchniczą glebę.Czerwony Mars stanie się zielony!Melina przytuliła się do Quaida.– Więc, panie Quaid, mam nadzieję, że podobała się panu wycieczka na naszą cudowną planetę.– "Podobała" to niewłaściwe słowo – odpowiedział ponuro.Zdobyli prawo do przeprowadzki jako jednostki i jako ludzie, lecz zbyt dobrze pamiętał okropną cenę, jaką trzeba było za to zapłacić.– Daj spokój.Czy nie widziałeś tutejszych osobliwości, nie zabiłeś złych facetów i nie uratowałeś planety? – uśmiechnęła się uwodzicielsko.– Zdobyłeś nawet dziewczynę ze swoich snów.Droczyła się z nim, ale znajome słowa ochłodziły go.– Pomyślałem o czymś okropnym – powiedział.– Co zrobimy jeśli to naprawdę jest tylko sen?– Pocałuj mnie więc szybko – powiedziała poważnie.– Zanim się obudzisz.Quaid przegnał koszmary.Wziął Melinę w ramiona i pocałował mocno [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •