[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.CXXXIIIRo­land przy­tknął róg do ust.Obej­mu­je go do­brze usta­mi, dmie weń ile tchu.Wy­so­kie są gó­ry i da­le­ki głos ro­gu: na trzy­dzie­ści do­brych mil sły­chać go w od­da­li.Ka­rol sły­szy i sły­szą wszyst­kie szy­ki je­go woj­ska.Ka­rol mó­wi: „Na­si lu­dzie wy­da­ją bi­twę!”.A Ga­ne­lon sprze­ci­wia mu się: „Gdy­by to rzekł kto in­ny, uj­rza­no by w tym, wie­rę, wiel­kie łgar­stwo”.CXXXIVHra­bia Ro­land z wiel­kim wy­sił­kiem, z wiel­ką mę­ką, bar­dzo bo­le­śnie dzwo­ni w swój róg.Z ust je­go try­ska ja­sna krew.Skroń mu pę­ka.Głos ro­gu roz­le­ga się w od­da­li.Ka­rol sły­szy go, prze­by­wa­jąc wą­wo­zy.Ksią­żę Na­im słu­cha, Fran­ko­wie słu­cha­ją.Król po­wia­da: „To róg Ro­lan­do­wy! Nie dzwo­nił­by weń, gdy­by nie wy­da­wał bi­twy!”.Ga­ne­lon od­po­wie: „Nie ma bi­twy! Sta­ry je­steś, gło­wa two­ja jest bia­ła i osze­dzia­ła, przez ta­kie sło­wa po­dob­ny je­steś do dziec­ka.Znasz do­brze py­chę Ro­lan­da: to cud, że Bóg ją tak dłu­go cier­pi.Czyż nie po­wa­żył się wziąć No­ples bez twe­go roz­ka­zu? Sa­ra­ce­ni uczy­ni­li wy­pad i po­ty­ka­li się z Ro­lan­dem, twym do­brym wa­sa­lem; po­za­bi­jał ich ostrzem swe­go mie­cza; aby za­trzeć śla­dy, za­lał za­krwa­wio­ne łą­ki i za­to­pił je wo­dą.Dla jed­ne­go za­ją­ca, on go­tów ca­ły dzień trą­bić w róg.To mu­si być ja­kaś igrasz­ka, któ­rą za­ba­wia się ze swy­mi ludź­mi.Któż by, u Bo­ga, od­wa­żył się wy­dać mu bi­twę? Jedź­że, kró­lu! Cze­góż się za­trzy­mu­jesz? Zie­mia na­sza jest jesz­cze da­le­ko przed na­mi”.CXXXVHra­bia Ro­land ma za­krwa­wio­ne usta.Skroń mu pę­kła.Dzwo­ni w róg bo­le­śnie, z lę­kiem.Ka­rol sły­szy i Fran­cu­zi sły­szą.Król po­wia­da: „Ten róg ma dłu­gi dech”.Ksią­żę Na­im od­rze­cze: „To dla­te­go, że dziel­ny ry­cerz weń dmie.Wy­da­je bi­twę, je­stem te­go pe­wien.Ten sam, któ­ry go zdra­dził, na­ma­wia cię te­raz, abyś chy­bił swej po­win­no­ści.Uzbrój się, krzyk­nij swój okrzyk wo­jen­ny i wspo­móż swych wier­nych.Sły­szysz wy­raź­nie: to Ro­land jest w roz­pa­czy”.CXXXVICe­sarz ka­że trą­bić w ro­gi.Fran­cu­zi zsia­da­ją z ko­ni i zbro­ją się w pan­ce­rze, heł­my i mie­cze zdob­ne zło­tem.Ma­ją tar­cze pięk­nie rzeź­bio­ne, i ko­pie wiel­kie i sil­ne, i pro­por­ce bia­łe, czer­wo­ne i nie­bie­skie.Wszy­scy ba­ro­no­wie w ca­łym woj­sku do­sia­da­ją ru­ma­ków bi­tew­nych.Spi­na­ją je ostro­gą przez ca­ły czas spra­wo­wa­nia szy­ków.Nie masz ta­kie­go, któ­ry by nie rzekł do kom­pa­na: „Je­śli zdy­bie­my Ro­lan­da jesz­cze przy ży­ciu, bę­dzie­my z nim rą­ba­li tę­go!”.Na co tu sło­wa? Zbyt­nio zwle­ka­li.CXXXVIIDzień się po­chy­la, za­chód błysz­czy.Zbro­je lśnią się pod słoń­ce.Błysz­czą zbro­je i heł­my, i tar­cze ma­lo­wa­ne w kwia­ty, i ko­pie, i zło­co­ne cho­rą­gwie.Ce­sarz je­dzie pe­łen zło­ści i Fran­cu­zi stro­ska­ni i gniew­ni.Nie masz jed­ne­go, któ­ry by nie pła­kał bo­le­śnie; wszyst­kich przej­mu­je lęk o Ro­lan­da.Król ka­zał po­chwy­cić hra­bie­go Ga­ne­lo­na; od­dał go swo­im dwor­skim ku­cha­rzom.Wo­ła Bez­go­na, ich na­czel­ni­ka: „Strzeż mi go pil­nie, tak jak się po­win­no strzec ta­kie­go zdraj­cę; wy­dał mój dom przez zdra­dę”.Bez­gon wziął go pod straż i po­sta­wił przy nim stu kuch­tów lep­szych i gor­szych.Wy­dzie­ra­ją mu wło­sy z bro­dy i wą­sów, bi­ją go co wle­zie pię­ścią, bi­ją go po­la­na­mi i ki­ja­mi i kła­dą mu na szy­ję łań­cuch jak niedź­wie­dzio­wi.Ha­nieb­nie po­ga­nia­ją go jak jucz­ne zwie­rzę.Tak go pil­nu­ją aż do dnia, w któ­rym go od­da­dzą Ka­ro­lo­wi.CXXXVIIIWy­so­kie są gó­ry i mrocz­ne, i wiel­kie, głę­bo­kie do­li­ny, rwą­ce stru­mie­nie.W ty­le, w prze­dzie, trą­by dzwo­nią; wszyst­kie wraz od­po­wia­da­ją ro­go­wi.Ce­sarz je­dzie zgnie­wa­ny i Fran­cu­zi zgnie­wa­ni i stra­pie­ni.Nie masz jed­ne­go, któ­ry by nie pła­kał i nie za­wo­dził [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •