[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale min¹³bym siê z prawd¹, gdybymci powiedzia³, ¿e jest naj­mniejsza nadzieja, by tych piêciu starców zmieni³ozdanie.Uczciwie - radzê ci, weŸ prawnika, Johnny.Podpisa³eœ umo­wê w dobrej wierze is¹dzê, ¿e wyciœniesz z nich pensjê co do centa niezale¿nie od tego, czy w ogólepojawisz siê w Cleaves Mills, czy nie.I zadzwoñ, gdybyœ mia³ ochotê pogadaæ.Przepraszam z ca³ego serca.Twój przyjacielDave Pelsen16Johnny sta³ przy skrzynce, trzymaj¹c w rêku list Dave'a, i patrzy³ na niego zniedowierzaniem.By³ ostatni dzieñ 1975 roku, jasny i bardzo zimny.Z nosaJohnny'ego wydobywa³y siê dwie proste smu¿ki pary.- Cholera - szepn¹³.- Jasna cholera!Oszo³omiony, nie rozumiej¹c do koñca, co mu napisa³ Dave, Johnny pochyli³ siê,by zobaczyæ, co jeszcze przyniós³ listo­nosz.Jak zwykle, skrzynka by³awype³niona po brzegi.Tylko los sprawi³, ¿e list od Dave'a znajdowa³ siê nadnie.Bia³y, d³ugi kawa³ek papieru powiadamia³ go, ¿e ma siê sta­wiæ na poczcie poodbiór paczek.Mój m¹¿ opuœci³ mnie w 1969 roku, oto para jego skarpetek, powiedz mi, gdziejest, ¿ebym mog³a wyegzekwowaæ od tego su­kinsyna pieni¹dze na dziecko.Moje dziecko zmar³o w zesz³ym roku, zakrztusi³o siê, oto grzechotka, proszê,napisz, czy jest szczêœliwe wœród anio³ków.Nie ochrzci³am go, bo jego ojciecsiê temu sprzeciwi³, i teraz pêka mi serce.Nie koñcz¹ca siê litania.Jaki¿ talent da³ ci Bóg, Johnny.Powód: Jesteœ zbyt kontrowersyjny, by uczyæ m³odzie¿.W nag³ym ataku rozpaczy zacz¹³ wygarniaæ listy i wypchane koperty ze skrzynki;niektóre upuszcza³ na œnieg.Zbli¿a³ siê ko­lejny napad migreny, zbiera³a musiê w³aœnie wokó³ jak dwie czarne chmury, które bez w¹tpienia musz¹ siê w koñcuzejœæ, pogr¹¿aj¹c go w bólu.Po policzkach nagle pop³ynê³y mu ³zy; na ostrymmrozie natychmiast zamarza³y w lœni¹ce œcie¿ki.Pochyli³ siê i zacz¹³ zbieraæ listy, które upuœci³; dostrzeg³ je­den,zaadresowany grubym o³Ã³wkiem do JOHNA SMITHA PANA JASNOWIDZA.Pan jasnowidz to ja.Rêce zaczê³y mu dr¿eæ i upuœci³ wszy­stko, w³¹czaj¹c w tolist od Dave'a.List Dave'a sp³yn¹³, chwie­j¹c siê jak liœæ, i opad³ na œniegpismem do góry.Przez ³zy John­ny widzia³ nag³Ã³wek i motto pod pochodni¹:UCZYÆ SIÊ, NAUCZAÆ, WIEDZIEÆ, S£U¯YÆ- S³u¿cie mojej dupie, wy tanie sukinsyny - powiedzia³Johnny i klêkn¹³, zbieraj¹c listy, zgarniaj¹c je d³oñmi w miten­kach.W palcachpulsowa³ mu têpy ból, wspomnienie po od­mro¿eniu, wspomnienie po FrankuDoddzie, trupie wje¿d¿aj¹­cym w wiecznoœæ na zamkniêtej toalecie, z krwi¹ naswych jas­nych, typowo amerykañskich w³osach.WYZNAJÊ.Zorientowa³ siê, ¿e pod nosem mruczy s³owa: „Ludzie, wy mnie mordujecie,mordujecie mnie, dajcie mi spokój, nie widzi­cie, ¿e mnie mordujecie?"W duchu rozkaza³ sobie przestaæ.Nie powinien siê tak za­chowywaæ.¯ycie bêdziesiê toczyæ dalej.Tak czy tak, ¿ycie z pewnoœci¹ bêdzie siê toczyæ dalej.Ruszy³ do domu, zastanawiaj¹c siê, co ma teraz zrobiæ.Byæ mo¿e trafi siê jakaœokazja.W ka¿dym razie spe³ni³ proroctwo matki.Jeœli Bóg wyznaczy³ mu zadanie,to wreszcie je spe³ni³.Nie ma ¿adnego znaczenia, ¿e by³ to lot kamikadze.Spe³ni³ za­danie.Wyrówna³ rachunki.CZÊŒÆ DRUGARozeœmiany tygrysROZDZIA£ 17lCh³opiec czyta³ powoli, przesuwaj¹c palcem po linijkach te­kstu; d³ugie,opalone nogi futbolisty wyci¹gn¹³ w stronê base­nu.By³ pogodny czerwcowydzieñ.„Oczywiœcie m³ody Denny Ju.Juniper.m³ody Denny Juniper by³ martwy iprzy.przypuszczam, ¿e niewielu ludzi na tym œwiecie powiedzia³oby, ¿e nieza.zaœ.za." - O chole­ra, nie wiem.- Niewielu ludzi na tym œwiecie powiedzia³oby, ¿e nie zas³u­¿y³ na œmieræ -podpowiedzia³ mu Johnny Smith.- To tylko taki bardziej skomplikowany sposóbstwierdzenia, ¿e ludzie zgodzi­liby siê, i¿ œmieræ Denny'ego to dobra rzecz.Chuck przygl¹da³ mu siê; na jego zazwyczaj mi³ej twarzy od­bi³y siê znajomeemocje: rozbawienie, z³oœæ, zawstydzenie i cieñ gniewnej niecierpliwoœci.Westchn¹³ i opuœci³ wzrok na ksi¹¿kê Maxa Branda, któr¹ trzyma³ w rêku.„Zas³u¿y³ na œmieræ.Ale moj¹ wielk¹ tra.traaa."- Tragedi¹ - podpowiedzia³ mu Johnny.„Ale moj¹ wielk¹ t r a g e d i ¹ by³o to, ¿e zgin¹³, kiedy mia³ w³aœnie odkupiæniektóre ze swych z³ych uczynków jedn¹ wiel­k¹ oddan¹ œwiatu przys³ug¹.Oczywiœcie natychmiast doprowadzi³o mnie to do md³o.md³oœ.md³o."Chuck zamkn¹³ ksi¹¿kê, spojrza³ na Johnny'ego i uœmiech­n¹³ siê pogodnie.- Skoñczmy na dziœ, Johnny.Co ty na to? - Uœmiech Chucka sprawia³ wra¿enienajszczerszego w œwiecie.Widz¹c ten uœmiech, dziewczyny od dopingu w ca³ym NewHampshire prawdopodobnie od razu pada³y na ³Ã³¿ka.- Czy¿ ten basen nie wygl¹dawspaniale? Za³o¿ê siê, ¿e tak! Widzê, jak pot sp³ywa po tym twoimniedo¿ywionym, chudym, biednym cia³ku.Johnny musia³ przyznaæ - przynajmniej w myœli - ¿e basen rzeczywiœcie wygl¹dawspaniale.Pierwsze tygodnie lata 1976, Roku Dwusetlecia, by³y niezwykle gor¹cei duszne [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •