[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie wyjątkowy, ale interesujący.– Co? – spytała Lucy, głosem bardziej zachrypniętym niż zwykle.– Nie musi pani odpowiadać na to pytanie, ale czy wywiązał się zadowalająco?– Kto? Nie rozumiem.– Kapitan Leonard, który wyszedł przed chwilą.Czy okazał się dość męski? Zapewniam panią, iż pytam tylko z naukowych pobudek.– Nic mnie nie obchodzą pana pobudki, nie odpowiem na to pytanie.Może pan się.– Lucy opanowała się.– Dlaczego pan pyta?– Jak już powiedziałem, to interesujący osobnik.Doktor Best podszedł i usiadł na skraju łóżka, na wysokości kolan Lucy.Pomiędzy mankietem jego spodni a skrajem skarpetki dostrzegła kilka cali bladej, bezwłosej łydki.– Czy opowiadał pani coś o tej swojej pracy, którą uważa za niezwykle tajną?Lucy nie wiedziała jeszcze, czy podejrzenia Leonarda wobec doktora mają jakiekolwiek podstawy, lecz w tym momencie poczuła niepokój.– Owszem, trochę – powiedziała.– Czy mówił przekonująco? Czy też jak wariat? To znaczy, pani zdaniem.– Rzeczywiście zajmuje się tajnymi sprawami.– Uhm.Jakiego rodzaju? Jeżeli oczywiście mówił coś na ten temat.Lucy nie znała jeszcze wścibstwa doktora Besta.Na próbę odpowiedziała:– Nie sprecyzował tego, ale chyba chodzi o coś związanego z wojną nuklearną.– Och.– Lekarz był zachwycony.– Skąd my to znamy.Tylu ludzi twierdzi, iż ma do czynienia z tymi problemami, że można by z nich utworzyć całą dywizję, według stanu z czasów drugiej wojny.Czy podał jakieś szczegóły?Przypomniało jej się zdanie z gazetowego artykułu.– Taktyczna broń atomowa.– Wspaniale – powiedział doktor, śmiejąc się już otwarcie.– Podświadomość takich osób zawsze spóźniona jest o co najmniej dziesięć lat w stosunku do aktualnego poziomu techniki.W czasach niemieckich bomb latających, całe tłumy uważały się za ofiary urojonych ataków gazowych.Lada chwila dowiemy się, że czerwoni Chińczycy ukradli mu tę jego taktyczną broń atomową i zaczynają wiercić mu nią dziury w mózgu.Lucy, która pozbyła się już chwilowego niepokoju, niezbyt dobrze rozumiała, o czym mówi Best.Zapamiętała jednak dosyć, aby móc to powtórzyć Leonardowi następnego wieczora.– Chyba ma pan rację – mruknęła.– Ale nie o tym chciałem z panią rozmawiać.Właściwie w ogóle nie chcę z panią rozmawiać – oświadczył, odrzucając kołdrę i chwytając lady Hazell w ramiona.Odmowa przyjęcia jakiegokolwiek mężczyzny, który został jej odpowiednio przedstawiony, stała w sprzeczności z zasadami Lucy, a przynajmniej z jej praktyką, lecz postanowienie to nie odnosiło się do doktora Besta.Później doszła do wniosku, iż nie spodziewała się po nim takiego zachowania tylko dlatego, że bardzo nie chciała wyobrazić go sobie w podobnej sytuacji.W tym momencie jednak myślała jedynie o tym, o ile gorszy jest bezpośredni kontakt z jego ustami od samego patrzenia na nie.Wykręciła głowę na bok.– Zostaw mnie – powiedziała głośno.– Daj mi spokój.Przytrzymał jej nogi swoimi i zaczął ściągać lizeskę z jej ramion.Jednocześnie mówił, szybko, półgłosem:– Oto, na czym polega twój zachwalany entuzjazm dla mężczyzn.Jak wszyscy, którzy rzekomo utrzymują stosunki z wieloma osobami, w rzeczywistości żyjesz na niskim poziomie seksualnym.Takie kobiety jak ty, cierpiące na syndrom Messaliny, muszą stwarzać w swych umysłach wizje nie kończących się procesji partnerów, aby móc dokonać aktu seksualnego.– Wynoś się stąd.Nie chcę cię.Zostaw mnie.– Jak widać, takie bezpośrednie podejście bardziej cię zniechęca, niż sama przyznajesz.Czyżby twoje podstawowe impulsy erotyczne były tak słabe, że musisz wzmacniać je przypadkowymi rekwizytami?– Dosyć tego! To boli! Puść mnie! – Lucy teraz krzyczała.Rękawy lizeski znalazły się tak nisko, że częściowo unieruchomiły jej ramiona.Doktor próbował unieść jej ciało, ściągając z niej jednocześnie spodnie od piżamy, przy czym nadal mówił:– Jakich potrzebujesz doznań, zanim jesteś w stanie przyjąć mężczyznę? Biczowania? W roli oprawcy czy ofiary? A może pragniesz czegoś jeszcze bardziej odbiegającego od konwencji? A może w tym pokoju w ogóle nic się nie dzieje? Czyżbyś na mocy tajnej umowy pozorowała serię stosunków seksualnych w celu podniesienia erotycznego statusu zainteresowanych stron? To by było.Ach.Zamilkł, ściągnął z niej piżamę i rzucił na podłogę.– James! – krzyknęła Lucy.– Gwałcą mnie! James!Kopiąc na oślep, uderzyła doktora Besta w ramię, w wyniku czego ten zatoczył się i padł bokiem na toaletkę.Obsunął się wzdłuż jej przedniej ścianki, zrzucił kilka słoiczków i pudełek, potknął się o kosz na papiery i upadł na jedno kolano.Po kilku sekundach wstał i rzucił się w stronę Lucy, ale zanim do niej dotarł, drzwi otworzyły się gwałtownie i wszedł Churchill ubrany w koszulę i spodnie.Doktor Best znieruchomiał i zaczął poprawiać sobie krawat.Churchill rozejrzał się po pokoju.– Wynocha – powiedział.– Niektóre kobiety stwierdziwszy, że ich zaloty zostały odrzucone, często mszczą się za utratę pozytywnej opinii o samych sobie oskarżeniami o gwałt lub usiłowanie gwałtu.Oczywiste.– Nie wątpię, ale to nie ma tu nic do rzeczy.Wynocha.A kto ty w ogóle jesteś?– Nazywam się Best.Jestem.– Best? Best! Wynocha, natychmiast! Sam sobie poradzisz? Czy mam ci pomóc?– Bynajmniej – powiedział lekarz z pewną urazą.– Wychodzę z własnej woli.Dobranoc, lady Hazell.Wyszedł [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •