[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-Czasem się to zdarza.- Poza tym chciał ukraść księżniczkę - dodał Tonk Fah.- Albo dostałby ciebie, albo tylko sprawdził, jak dobry jest Denth.- Ale.mogłeś go zabić! - jęknęła Vivenna.Tonk Fah prychnął.- I sprowadzić sobie na głowę połowę złodziei, zabójców i włamywaczy z tego miasta? Nie, Grable dobrze wiedział, że z naszej strony nic mu nie grozi.Denth obejrzał się na dziewczynę.- Przepraszam cię za stratę czasu.Miałem nadzieję, że on się nam przyda.Vivenna zmarszczyła brwi.Po raz pierwszy zauważyła maskę, pod którą Denth skrywał emocje.Zawsze dotąd uważała go za osobę beztroską, podobnie jak Tonk Faha, ale teraz dostrzegła w nim coś jeszcze.Kontrolę.Kontrolę, która po raz pierwszy od kiedy go poznała, zaczęła wymykać mu się z rąk.- Nic się nie stało - powiedziała.- Trochę się stało tym durniom, których podziurawił Denth -zauważył Tonk Fah, z wyraźną przyjemnością karmiąc swoją małpkę kawałem czegoś smażonego.- Musimy.- Księżniczka? - dobiegł głos z tłumuDenth i Tonk Fah obrócili się gwałtownie.Raz jeszcze, zanim dziewczyna zdołała się spostrzec, miecz najemnika błysnął w powietrzu.Tym razem jednak nie uderzył.Stojący za nimi człowiek nie wydawał się szczególnie groźny.Był odziany w znoszone, brązowe ubranie i miał skórzastą opaloną twarz, wyglądał na rolnika.- Och, księżniczko - powiedział nieznajomy i ruszył naprzód, nie zwracając uwagi na miecz.- To ty.Słyszałem plotki, ale.naprawdę tu jesteś!Denth rzucił okiem na Tonk Faha, który wyciągnął rękę i zatrzymał mężczyznę, zanim ten zbliżył się do Vivenny.Gdyby dziewczyna nie widziała przed chwilą, jak Denth w okamgnieniu zabija naraz dwóch ludzi, uznałaby, że to przesadna ostrożność.Jeśli ten człowiek miał przy sobie ukrytą broń i odpowiednie umiejętności, mógłby ją uśmiercić, zanim zdołałaby krzyknąć.Przeszedł ją dreszcz.- Księżniczko - podjął nieznajomy, padając na kolana.- Sługa uniżony.- Proszę - powiedziała - nie stawiaj mnie ponad bliźnimi.- Och.- Mężczyzna westchnął i podniósł wzrok.- Przepraszam.Opuściłem Idris tak dawno temu.Ale to naprawdę ty!- Skąd wiedziałeś, że tu jestem?- Od Idrian z T'Telir - odpowiedział.- Powiadają, że przybyłaś odebrać tron.Przez tyle czasu poddawano nas tutaj represjom, że pomyślałem, że wymyślili tę historię, by nas tym bardziej udręczyć.Ale to prawda! Jesteś tu!Denth spojrzał na dziewczynę, potem obejrzał się na restaurację Grable'a, od której nie zdążyli jeszcze odejść zbyt daleko.Skinąłgłową na Tonk Faha.- Weź go, przeszukaj i pogadamy gdzie indziej.***„Gdzie indziej" okazało się zrujnowanym i zaśmieconym opuszczonym budynkiem w ubogiej dzielnicy miasta, około piętnastu minut drogi od restauracji.Vivennę bardzo ciekawiły slumsy T’Telir, przynajmniej na poziome intelektualnym.Kolorowo było nawet tutaj.Ludzie nosili spłowiałe, lecz żywo ubarwione ubrania.Barwne szmaty wisiały w oknach, rozciągały się pomiędzy budynkami, a nawet leżały w kałużach na ulicy.Kolory były przybrudzone lub stłumione.Wyglądało to trochę, jakby w środku karnawału dzielnicę zalała powódź błota.Vivenna została na zewnątrz z Perełką, Parlinem i Idrianinem.Czekali aż Denth i Tonk Fah upewnią się, czy w budynku nie czyhają na nich jakieś nieprzyjemne niespodzianki.Dziewczyna objęła się rękoma i poczuła dziwne, narastające przygnębienie.Spłowiałe barwy alei wyglądały.niewłaściwie.Wydawały się martwe.Jak piękny ptak, który padł bez ruchu na ziemię - wciąż tego samego kształtu, jak kiedy szybował pod chmurami, ale pozbawiony już magii życia.Zrujnowane czerwienie, splamiona żółć, złamane zielenie.WT'Telir nawet zwykłe przedmioty - nogi od krzeseł i płócienne worki -malowano na jasne kolory.Ile pieniędzy mieszkańcy miasta musieli wydawać na farby i atrament? Gdyby nie Łzy Edgliego, barwne kwiaty rozkwitające jedynie w ciepłym klimacie miasta, wszystko to byłoby niemożliwe.W Hallandren działał prężny przemysł farbiarski związany z hodowlą, zbieraniem i przetwórstwem tych szczególnych roślin.Vivenna zmarszczyła nos, czując woń odpadków.Zapachy, podobnie jak kolory, także odbierała teraz wyraźniej.Nie polegało to na tym, że czuła ich więcej niż przedtem, a raczej o to, że wydawały się bogatsze niż przed zyskaniem BioChromy.Zadrżała.Nawet w tej chwili, kilka tygodni po przejęciu Oddechów, nie czuła się normalnie.Wyczuwała rojących się na ulicach mieszkańców miasta, obecność stojącego obok niej Parlina, podejrzliwie obserwującego pobliskie alejki, i znajdujących się w budynku Dentha i Tonk Faha - jeden z nich sprawdzał właśnie piwnicę.Była też w stanie.Zamarła.Nie była w stanie wyczuć Perełki.Spojrzała w bok, ale niska kobieta wciąż tam stała, z dłońmi na biodrach, mamrocąc pod nosem, że znów zostawili ją z „dzieciakami".Nieżywa okropność stała tuż obok.Ale Ciołka Vivenna nie spodziewała się wyczuć.Tylko dlaczego nie czuła życia Perełki? Wpadła w panikę, przemknęło jej przez myśl, że może także i Perełka jest jakimś chorym, Nieżywym, wytworem BioChromy.Potem jednak zrozumiała, że wyjaśnienie jest niezwykle proste.Perełka nie miała ani jednego Oddechu.Była Bezbarwna.Teraz, gdy Vivenna wiedziała już na co patrzeć, zobaczyła to od razu.Pomyślała, że dostrzegłaby to nawet bez swych Oddechów.Woczach Perełki nie było widać iskry.Była ponadto gburowata i nieprzyjemna Drażniła swą obecnością innych.Poza tym, najemniczka nigdy nie zauważała, gdy Vivenna się jej przygląda.Normalni ludzie wyczuwają, kiedy ktoś zbyt długo na nich patrzy Perełka tego nie czuła.Księżniczka odwróciła wzrok i zarumieniła się.Oglądanie osoby pozbawionej Oddechu.miała wrażenie, że podgląda kogoś, kto akurat się przebiera.Widziała jej nagość.Biedna kobieta, pomyślała.Ciekawe jak to się stało? Może sama sprzedała swój Oddech? A może odebrano go jej przemocą? Nagle Vivenna poczuła się bardzo niezręcznie.Ja mam tak wiele BioChromy, a ona nie ma jej wcale - ostentacja najwyższego rzędu.Poczuła, jak Denth zbliża się do drzwi jeszcze zanim je otworzył, wyglądały tak, jakby miały zaraz wypaść z zawiasów.- W porządku - powiedział i spojrzał uważnie na Vivennę.-Księżniczko, nie musisz tu czekać, jeśli nie chcesz tracić czasu.Perełka może odprowadzić cię do domu.Przesłuchamy tego człowieka i damy ci znać, co i jak.Dziewczyna pokręciła głową.- Nie, też chcę usłyszeć, co ma do powiedzenia.- Tego się właśnie spodziewałem - przyznał najemnik.-Będziemy jednak musieli odwołać następne spotkanie.Perełka.- Ja to zrobię - odezwał się Parlin.Denth rzucił okiem na Vivennę.- Słuchajcie, może nie rozumiem wszystkiego, co się w tym mieście dzieje - podjął Parlin - ale potrafię przekazać prostą wiadomość.Nie jestem idiotą.- Niech idzie - powiedziała Vivenna.- Ufam mu.Denth wzruszył ramionami.- No dobrze.Pójdziesz prosto tą ulicą, aż dotrzesz do placu ze zniszczonym pomnikiem jeźdźca na koniu.Tam skręć na wschód i cały czas idź prosto.W ten sposób wyjdziesz ze slumsów.Następne spotkanie mieliśmy odbyć w restauracji o nazwie „Droga wojownika".Znajdziesz ją po zachodniej stronie targu.Parlin skinął głową i odszedł.Denth zaprosił gestem Vivennę i pozostałych do środka.Podenerwowany Idrianin - Thame - poszedłpierwszy Dziewczyna weszła za nim i ze zdziwieniem stwierdziła, że w środku budynek wygląda solidniej niż na zewnątrz [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •