[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie chcę, aby ją dyskryminowano z powodu jej pochodzenia, tak jak to się ze mną działo.Poczucie winy odmalowało się na twarzy Laury.Była zbyt wrażliwa i szlachetna, by w inny sposób zareagować na jego skargę.- Jeżeli tylko o to chodzi, z chęcią ci pomogę.Wprowadzę Mandy w swoim czasie w odpowiednie towarzystwo.Potrząsnął energicznie głową na znak, że nie to ma na myśli.- Moja córka potrzebuje matki, Lauro.Nie mogę dalej odgrywać roli obojga rodziców.Nigdy nie byłem chlubą szkoły, ale jestem dostatecznie inteligentny, by to rozumieć.Ona potrzebuje kobiecej ręki.Im będzie starsza, tym bardziej będzie to dla niej ważne.- Przecież możesz kogoś do niej wynająć, tak jak robiłeś to do tej pory.Skwitował jej nieprzekonującą propozycję lekceważącym ruchem dłoni.- To nie jest dobre rozwiązanie.- Spojrzał na nią badawczo.- Czy myślisz, że zdołasz ją z czasem polubić?- Kogo? Mandy? James, ona jest cudowna! Bardzo ją lubię już teraz i jestem pewna, że w krótkim czasie pokochałabym ją do szaleństwa.Ale w grę wchodzi jeszcze wiele innych czynników.- Jakich na przykład? Spojrzała na niego z irytacją.- Jak na przykład to, że mnie i ciebie nic nie łączy.Możesz na przykład zakochać się w kimś innym.Tak jak i ja.Spochmurniał.- Jesteś w kimś zakochana?- Nie.- „Jestem zakochana w tobie - pomyślała.- Serce mi się kraje, że proponujesz mi małżeństwo tak, jakby to była jakaś handlowa transakcja”.„Na głos zaś argumentowała: - To nie zda egzaminu, taka jest prawda.- Czy utrzymanie Indigo Place nie jest warte małego poświęcenia?„Punkt dla ciebie” - pomyślała Laura.Ale nie dojrzała jeszcze do momentu, by się poddać.- Propozycję, abym spędziła z tobą resztę życia, trudno nazwać małym poświęceniem.Oparł rękę o ścianę ponad jej głową i pochylił się nad nią.- Czyżbym był taki okropny?Nie.I w tym właśnie tkwił cały problem.Chciała, żeby jej pożądał i ślubował dozgonną miłość, a on mówił o domowej guwernantce i hostessie z towarzyskim glejtem.Chciał ocieplić klimat w stosunkach z miejscowymi elitami, natomiast jej pragnieniem było ocieplić jego łóżko.- Z tego małżeństwa będziesz miał dwie korzyści: matkę dla Mandy oraz moje nazwisko, które otworzy przed tobą drzwi wszystkich liczących się tutaj domów.- A ty w zamian za to zachowasz Indigo Place.Uczciwa transakcja, przyznajesz? Postaram się też spłacić resztę długów twego ojca.- Nie jestem dziwką do kupienia, Jamesie Paden.Spojrzał na nią ze skruchą.- Przepraszam! To był niewybaczalny nietakt z mojej strony.Nawet mi przez głowę nie przeszła podobna myśl.Widzisz, zarówno ja, jak i moja córka potrzebujemy szlifu towarzyskiego, który tylko ty możesz nam zapewnić.Potrafię robić pieniądze, wiem, jak „rozgrywać” ważnych facetów, moich partnerów w interesach.Przestałem używać wulgarnego języka - w zasadzie - nauczyłem się zachowywać odpowiednio przy stole.Ale nadal brakuje mi towarzyskiej ogłady, wciąż popełniam błędy.Musisz mnie tego nauczyć.- Nie jestem w stanie zebrać myśli.- Z jękiem przycisnęła palcami skronie.- To jest takie.- Nagłe? Wiem.Przynajmniej dla ciebie.Ja myślałem już o tym od wielu dni.- Dni! Dlaczego nie dasz mi kilku tygodni, miesięcy?- Nie mam czasu - odparł, potrząsając głową.- Mandy od jesieni idzie do przedszkola.Chcę, aby do tego czasu nasze życie zostało już ustabilizowane.Laura posmutniała.- Nie wiem, dlaczego w ogóle rozmawiam na ten temat.To wszystko jest bezsensowne.- Jest bardzo sensowne.Powiedz „tak”.- Jesteśmy sobie praktycznie zupełnie obcy.- Znamy się od lat.- Ale nie było między nami najmniejszego stopnia.- Poufałości.- Podsunął słowo, które nie chciało jej przejść przez gardło.- Tak.- Zwiesiła głowę tak nisko, że podbródkiem prawie dotknęła piersi.- Czy to będzie jedynie „układ”, czy też oczekujesz ode mnie, bym była dla ciebie prawdziwą żoną? - Serce jej biło tak mocno, że wydawało się, iż rozsadzi jej piersi.Wyciągnął rękę i palcem uniósł jej brodę; przechylona do tyłu, z konieczności musiała patrzeć mu w twarz.- Czy sądzisz, że poślubiłbym kobietę, której nie chciałbym mieć w swoim łóżku?Wargi jej drżały tak, że nie była w stanie odpowiedzieć.Potrząsnęła jedynie głową.Przywarł wzrokiem do jej wilgotnych, rozedrganych ust.- Nie mogę się doczekać, kiedy wreszcie znajdziemy się razem w sypialni - wyszeptał chrapliwie.- Dopiero wtedy poznasz, co to znaczy prawdziwa zabawa, panno Lauro.- Westchnęła prawie niedosłyszalnie.- Powiedz „tak”.- Ja.Pocałował ją gwałtownie, ale zaraz się od niej oderwał.- Nie przyjmuję odmownej odpowiedzi.Powiedz „tak”-nalegał.Znów dotknął jej ustami delikatnie i czule.Lekko nacisnął wargi, by się rozwarły; głęboki, upojny pocałunek pozbawił ją zdolności rozumowania.Poddała się całkowicie jego dyktatowi.Przestał nad sobą panować.Całował ją tak, jakby była ostatnią kobietą na ziemi, a on miał niewiele dni przed sobą.Całował ją brutalnie i ogniście, z dziką zajadłością, nie zważając na nic.Jej usta pulsowały gorączkowo, kiedy wreszcie pozwolił im odpocząć.- Zgadzasz się?- Tak.- Powiedz to!- Tak.Wyjdę za ciebie, Jamesie.- Będziesz się nazywała Paden.Skinęła głową i nie czekając na jego gest, sama podała mu usta.Nie rozczarowała się.Jeśli jego język już przedtem nie znał umiaru, to teraz rozhulał się na dobre, spijając całą słodycz z jej warg.Tajała w jego objęciach, omdlała i bezwolna.Nigdy w życiu nie czuła się bardziej kobietą.Jego męskość domagała się kobiecości i on pieszczotami wydobywał ją ze wszystkich porów jej ciała.Nie odrywając ust od jej warg, również ochoczo uczestniczących w miłosnej grze, rozpinał bluzkę.Sięgnął na plecy i odpiął biustonosz.Przesunął ręce pod luźną tkaniną ubrania i zamknął w dłoniach ciepłe aksamitne półkule.- Boże, marzyłem o tej chwili! - wymruczał w ucho Laury.Wargami przesuwał po jej szyi, nie przestając pieścić kształtnego biustu.- Doprowadzasz mnie do szaleństwa.Szaleństwa! - Jęknął, gdy opuszkami palców musnął delikatne wzgórki.Laura zakwiliła jak ptak z rozkoszy i wstydu, gdy sutki stwardniały pod lekkim masażem męskich dłoni.W najintymniejszym zakątku swej kobiecości poczuła ciepłą wilgoć.Po raz pierwszy w życiu zapragnęła, by wszedł w nią mężczyzna.- Tak dobrze, dziecino.Nuć dla mnie, nuć.Bo kiedy w ciebie wejdę, nasze ciała zaczną śpiewać jednym głosem.Obiecuję ci to! - James ugiął lekko kolana i pieścił biust Laury ustami.Dłońmi gładził uda, rozsuwając je nieco, tak że kiedy się wyprostował, jego członek umościł się między nimi jak w niszy.- Jamesie! - Laura zadrżała, upojona i zarazem przerażona tym najbardziej intymnym kontaktem ich ciał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •