[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W rzeczy samej nie musiała pytać.Wiedziała, dlaczego syn jej często chodził do drugiego pałacu i zostawał tam długo, podczas kiedy do niej przychodził tylko na wezwanie i opuszczał ją szybko.Okrucieństwo dziecka! Ona, jako matka, musiała często stawać w poprzek jego woli, aby go uczyć i przygotowywać dla przyszłości.Z surowego materiału młodości musiała ukształtować cesarza i mężczyznę, a on opierał się tej obróbce.Natomiast jego przybrana matka, współregentka, ta łagodna Sakota, nie czuła się w obowiązku zwracać mu uwagi czy pouczać go.Mógł z nią być takim, jakim był – wesołym dzieckiem, nonszalanckim chłopcem, kpiącym młodzieńcem, a ona tylko się uśmiechała.Kiedy był samowolny, mogła mu zawsze ulec, bo nie dźwigała ciężaru odpowiedzialności za niego.Tu cesarzowa matka poczuła zazdrosny gniew.Bardzo możliwe, że Sakota kupiła mu tę wymarzoną zagraniczną kolejkę i ukryła ją w swych pokojach, gdzie potajemnie mógł się nią bawić.Czy rzeczywiście tak było? Bez wątpienia, bo tego dnia rano, po audiencji, syn aż się palił, aby ją opuścić, i starał się jak najszybciej uporać ze swymi obowiązkami.Zmusiła go jednak, by został z nią przez chwilę w bibliotece, gdzie go przeegzaminowała, aby sprawdzić, czy słuchał przedstawianych tego dnia memoriałów.Nie słuchał, a na jej wymówki wykrzyknął niegrzecznym tonem:– Czy muszę każdego dnia pamiętać, co jacyś starcy mamroczą do mnie pod nosem?!Jego bezczelność w stosunku do niej, jego matki, tak ją rozgniewała, że chociaż był cesarzem, wyciągnęła rękę i uderzyła go w policzek.Nic nie powiedział, nie drgnął nawet, tylko z wściekłością utkwił w niej swe wielkie oczy, a ona zauważyła, że jego policzek czerwieni się w miejscu uderzenia.Wtedy, wciąż bez słowa, ukłonił się sztywno, odwrócił się i odszedł.Bez wątpienia poszedł prosto do swej przybranej matki.Bez wątpienia Sakota uspokoiła go i pocieszyła, opowiadając mu, że jego matka zawsze miewała napady wściekłości, że kiedy były dziewczynkami i przebywały pod jednym dachem, jej również, jako słabszej, często się dostawało.Tu cesarzowa matka nagle zaszlochała.Jeśli nie posiada serca swego syna, nie posiada niczego.Niestety, jak nikłą pociechą jest dziecko! A ona poświęciła mu wszystko, oddała mu swoje życie, uratowała dla niego państwo, utrzymała dla niego tron.Smucąc się tak, szlochała przez chwilę.W końcu jednak otarła łzy chustką zaczepioną na diamentowym guziku jej szaty i zaczęła zastanawiać się, w jaki sposób postawić na swoim i odzyskać syna.Sakotę musi zastąpić inna kobieta, młoda i urocza żona, która potrafi urzec budzącego się w nim mężczyznę.Tak, rada Jung Lu była mądra.Zaręczy swego syna, lecz nie w obronie przed eunuchami, będącymi mężczyznami tylko w połowie, ale w obronie przed tą cichą kobietą, która matkowała łagodnie dziecku nie będącemu jej własnym.Nie pozwolę, powiedziała sobie, by Sakota zastępowała matkę mojemu synowi.Sakota, która urodziła tylko niedorozwiniętą umysłowo córkę!Gniew jak zwykle dodał jej energii, klasnęła w ręce, wzywając swego eunucha, którego posłała po Li Lien-jinga.Przez godzinę wydawała polecenia dotyczące przeglądu dziewcząt.Zdecydowała, kiedy i gdzie ma się odbyć i na czym mają polegać wstępne testy.Przede wszystkim należy pominąć dziewczęta spoza cesarskich klanów mandżurskich, a także dziewczęta o pospolitej twarzy i starsze od cesarza o więcej niż dwa lata.Żona starsza o rok lub dwa – tak, to jest nawet rozsądne: może wtedy doradzać i kierować mężem – ale nie więcej, musi jaśnieć świeżością i blaskiem pierwszej młodości.Naczelny eunuch słuchał i przytakiwał.Tak, wiedział, co lubi młody cesarz, prosił więc o sześć miesięcy, aby wszystko przygotować jak najlepiej.Cesarzowa matka nie zgodziła się jednak na czas tak długi, dała mu trzy miesiące i odprawiła go.Podjąwszy tę dotyczącą syna decyzję, wróciła znów do absorbujących ją spraw państwowych.Były one różnej wagi – teraz największy kłopot sprawiali zachodni najeźdźcy, którzy domagali się, by ich wysłannicy mogli stawać przed Smoczym Tronem, ale odmawiali podporządkowania się prawom uprzejmości i posłuszeństwa, zgodnie z którymi powinni padać na twarz w obecności cesarza.Nieraz traciła cierpliwość, kiedy przedstawiano jej jako regentce tego typu żądania.– Czyż możemy przyjąć emisariuszy, którzy nie klękną? Czy mamy poniżyć cesarstwo, zezwalając, by niżsi od nas stali przed nami? Nigdy nie pozwolę, by ktoś zbliżył się do Smoczego Tronu, nie okazując należnego szacunku – powiedziała stanowczo – bo zachowanie takie mogłoby stać się zachętą do buntu.W głębi duszy była zdecydowana nie wpuścić nigdy cudzoziemców do Zakazanego Miasta.Tym bardziej że z każdym dniem stawali się przyczyną nowych kłopotów w cesarstwie.Przypomniała sobie, co opowiadał jej kiedyś wielki generał Tseng Kuo-fan o ludziach z miasta Jangczou nad rzeką Jangtsy.Powstali oni przeciw obcym księżom, niszcząc ich domy i świątynie i wyrzucając ich z miasta, bo ci nauczali, że młodzi nie powinni słuchać rodziców ani swych bogów, tylko oddawać cześć jednemu, obcemu bogu, którego chwałę głosili.Przypomniała też sobie, jak głęboko poczuli się urażeni mieszkańcy Tientsinu, kiedy emisariusze francuscy urządzili w konsulacie swą świątynię, usuwając bogów i wyrzucając ich na kupę gnoju.Sprawy te, które kiedyś cesarzowa matka traktowała jako błahe, nie zasługujące na dłuższe zastanowienie, były teraz dla niej oznaką największego niebezpieczeństwa, jakie zagrażało cesarstwu – mówiły o nasilającej się inwazji chrześcijan, którzy wędrowali po całym kraju, ucząc i ogłaszając swego boga jedynym prawdziwym bogiem.Chrześcijańskie kobiety wcale nie były mniej groźne od mężczyzn – nie pozostawały za furtkami swych domów, spacerowały swobodnie nawet w obecności mężczyzn i zachowywały się tak, jak się mogą zachowywać jedynie kobiety złego prowadzenia.Nigdy przedtem nie pojawili się w cesarstwie ludzie, którzy głosiliby, że ich religia jest jedną jedyną.Przez czterysta lat wyznawcy Konfucjusza, Buddy i Lao-tsy żyli razem w pokoju i wzajemnym szacunku, poważając wzajemnie swych bogów i nauki.Ale nie chrześcijanie, którzy odrzucali wszystkich bogów z wyjątkiem własnego.Wszyscy zdążyli się już przekonać, że tam, gdzie zjawiają się chrześcijanie, pojawiają się też cudzoziemscy kupcy i wojenne statki.Pewnego dnia, kiedy do tronu dotarły tego rodzaju pogłoski, cesarzowa matka powiedziała do księcia Kunga:– Wcześniej czy później musimy przepędzić cudzoziemców, ale najpierw musimy uwolnić się od chrześcijan [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •