[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jakim cudem jednak Adolf wydaje nam się bliższy od Beniamina Constant, a hrabia Mosca od naszych profesjonalnych moralistów? Balzac zakończył kiedyś długą rozmowę o polityce i losach świata słowami: „A teraz powróćmy do spraw poważnych”, mając na myśli swoje powieści.Bezspornej powagi świata powieściowego i uporu, by serio traktować niezliczone mity, które od dwu wieków podsuwa nam powieść, nie tłumaczy samo tylko pragnienie ucieczki.Powieść zakłada jakąś niezgodę na rzeczywistość.Ale nie jest to po prostu ucieczka.Może powieść jest schronieniem, którego szuka piękna dusza, według Hegla tworząca w swym rozczarowaniu świat sztuczny, gdzie panuje tylko moralność? A jednak daleko jest powieści budującej do wielkiej literatury; najlepsza z „różowych” powieści, Paweł i Wirginia, dzieło z gruntu przygnębiające, nie może być nikomu pociechą.Sprzeczność jest taka: człowiek nie zgadza się na świat, jaki jest, ale też nie chce go porzucić.Ludziom zależy na świecie i zależy im na życiu.Ci osobliwi wygnańcy we własnej ojczyźnie nie tylko nie pragną zapomnieć o świecie, ale przeciwnie, cierpią, że nie dość go posiadają.Prócz nagłych chwil pełni wszelka realność zdaje się im okaleczała.Ich czyny wymykają się w innych czynach, powracają zmienione, by tamte sądzić, uciekają jak woda od Tantala ku nieznanemu jeszcze Ujściu.Znać Ujście, opanować brzeg rzeki, pochwycić życie jako los: oto ich wielka nostalgia, której doświadczają w najgłębszym poczuciu przynależności do ziemskiej ojczyzny.Lecz to poznanie, które pojednałoby ich z samymi sobą, jeśli zjawia się w ogóle, to w ulotnej chwili śmierci: wówczas wszystko się kończy.Żeby móc jeden raz zaznać istnienia, trzeba nie zaznać go już nigdy więcej.Stąd nieszczęsna zawiść, którą tylu ludzi czuje wobec życia innych ludzi.Widząc te egzystencje od zewnątrz, przydajemy im spójności i jedności, których nie mogą posiadać, a które nam wydają się oczywiste.Dostrzegamy tylko linię główną, nieświadomi niszczycielskich szczegółów.Wówczas istnienia innych stają się dla nas materią sztuki.W sensie elementarnym tworzymy z nich narrację powieściową.W tym rozumieniu każdy chce ze swego życia zrobić dzieło sztuki.Pragniemy, żeby miłość trwała, a wiemy, że nie trwa; choćby cudem miała trwać przez całe nasze życie i tak ustanie w jakiejś chwili.Być może w tej nienasyconej potrzebie trwania rozumielibyśmy lepiej cierpienie ziemskie, gdybyśmy wiedzieli, że jest wieczne.Wydaje się, że wielkie dusze są niekiedy mniej przerażone samym bólem niż faktem, że on nie trwa.W braku niestrudzonego szczęścia losem byłoby przynajmniej długie cierpienie.Ale nie, nasze najgorsze męczarnie kiedyś się skończą.Pewnego ranka, po tyłu rozpaczach, nieodparte pragnienie życia oznajmi nam, że wszystko się skończyło i że cierpienie nie więcej ma sensu niż szczęście.Pragnienie posiadania jest tylko pewną formą pragnienia przetrwania; z niego bezsilne szaleństwo miłości.Żadna istota, nawet najbardziej kochana i która odpłaca nam tym samym, nigdy do nas nie należy.Na okrutnej ziemi, gdzie kochankowie umierają nieraz rozłączeni, a rodzą się zawsze z dala od siebie, całkowite posiadanie drugiej istoty, komunia absolutna w całym czasie życia jest niemożliwa.Pragnienie posiadania jest tu tak nienasycone, że może przetrwać nawet samą miłość.Kochać wówczas to uczynić jałowym przedmiot miłości.Haniebne cierpienie samotnego kochanka polega nie tyle na tym, że nie jest już kochany, ile na świadomości, że kochana osoba może i musi kochać na nowo.Traktując rzecz skrajnie, każdy człowiek w swoim obłędnym pragnieniu trwania i posiadania życzy istotom, które kocha, jałowości albo śmierci.Oto prawdziwy bunt.Ci, co nie żądali, choćby raz jeden, absolutnego dziewictwa istot i świata, a widząc, że to niemożliwe, nie cierpieli trawieni nostalgią i poczuciem niemocy, którzy wciąż odnajdując to pragnienie absolutu, nie zaznali spustoszeń, gdy usiłowali kochać miłością niepełną, nie pojmą realności buntu i jego niszczycielskiej furii.Lecz ludzie wymykają się zawsze i my im wymykamy się również; nie mają stałych konturów.Z tego punktu widzenia życie jest pozbawione stylu.To tylko ruch ścigający formę, której nie znajduje nigdy.Człowiek na próżno szuka formy, która wyznaczyłaby granice jego panowania.Lecz niechże choć jeden przedmiot żywy tę formę osiągnie, a świat zostanie scalony.Nie ma wreszcie istoty, która, od pewnego elementarnego stopnia świadomości począwszy, nie usiłuje szukać formuł lub podstaw, mogących przydać jej egzystencji brakującej jedności.Czy wybór pada na „wydawać się”, czy „czynić”, czy jest to przypadek dandysa, czy rewolucjonisty, chodzi o żądanie jedności, aby być, i być na tej ziemi.Podobnie jak w owych związkach patetycznych i nieszczęsnych, trwających niekiedy długo, ponieważ jeden z partnerów czeka na słowo, gest albo sytuację, które zamkną jego przygodę i właściwie ją określą, każdy przygotowuje sobie czy obmyśla słowo końcowe.Nie wystarczy żyć, trzeba losu, i trzeba go, nie czekając na śmierć.Słusznie więc będzie powiedzieć, że człowiek ma jakąś ideę świata, który byłby lepszy od istniejącego.Ale lepszy nie znaczy inny.Pragnienie trawiące jego serce w świecie rozbitym, którego wyrzec się przecież nie chce, jest pragnieniem jedności.Rozwiązaniem nie będzie jednak nędzna ucieczka, lecz roszczenie jeszcze bardziej uparte.Każdy wysiłek ludzki - religia tak samo jak zbrodnia - podporządkowuje się w końcu temu irracjonalnemu pragnieniu i próbuje nadać życiu formę.Ten sam poryw, który każe wielbić Boga albo niszczyć człowieka, prowadzi do twórczości powieściowej; w nim jest jej powaga.Bo też czym jest powieść, jeśli nie światem, gdzie czyn osiąga formę, gdzie słowa zostają wreszcie wypowiedziane, gdzie ludzie należą do siebie, a życie staje się losem? * Świat powieściowy to korekta świata istniejącego, zgodnie z najgłębszym pragnieniem człowieka.Swiat bowiem pozostaje ten sam.To samo cierpienie, i kłamstwo, i miłość.Bohaterowie mówią naszym językiem, mają nasze słabości, naszą siłę.Ich świat nie jest ani piękniejszy, ani bardziej budujący niż nasz.Lecz los ich przynajmniej jest spełniony.Najbardziej wzruszający bohaterowie to ci, którzy w swych namiętnościach idą do końca: Kiriłow i Stawrogin, pani Graslin, Julian Sorel, książę dc Cleves.Ich rytm rozchodzi się z naszym, ponieważ kończą to, czego my nie kończymy nigdy.Księżna de Ckyes zrodziła się z najgłębszych doświadczeń pani de La Fayette.Pani dc La Fayette jest księżną de Cleves, a jednak nią nie jest [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •