[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teraz już wiesz dlaczego.Chciał udowodnić sobie i tobie, że tamto nic nie znaczy w obliczu waszej miłości.Tylko że w tym, co robił, było tak dużo złości… tak dużo, że nie mogło mu się udać.To dlatego tak się zmienił.Teraz wreszcie Agata zaczęła to rozumieć.Po tych czterech dniach milczenia jego listy były zupełnie inne.Zniknęły delikatność, aluzje, dawanie czasu sobie i jej.Nie było miejsca na wahania.Grzegorz każdym swoim słowem, każdą decyzją próbował wykrzyczeć: „Liczysz się tylko ty! Nasza miłość jest wyjątkowa”.Zakrzyczeć to, co stało się z Gochą, szaleństwem, zdecydowaniem, nawet agresją.A ona… ona zakochała się w tamtym pogubionym romantyku z pierwszych listów.I wciąż próbowała go odszukać.– Mógł mi powiedzieć – szepnęła Agata.Ale wiedziała, że powiedzenie wszystkiego szczerze komuś, kogo się kocha, nie jest wcale proste.Ona przez tyle dni nie mogła się zdobyć na rozmowę z Marcinem.Hanna namawiała Grzegorza, żeby zadzwonił i spróbował wszystko naprawić.Agata nie zapytała, ile ją to kosztowało.Nie musiała.– Nie zadzwonił do ciebie? – Hanna spojrzała na nią uważnie.– Zadzwonił – pokiwała głową.Zadzwonił, tak.Dwa czy trzy lata później.Proponował kawę.Odmówiła.Wtedy miała już Marcina i Filipa.Żadne wyjaśnienia nic by nie zmieniły.Nie było już powrotu do tego, co między nimi kiedyś zaistniało.Do szalonej, nierealnej, romantycznej miłości, która ostatecznie sprawiła wszystkim tyle bólu.Grzegorz wciąż odwiedzał Hannę przynajmniej raz na tydzień.Odkąd przeszła na emeryturę – nawet częściej.Dzieci już się wyprowadziły, była więc sama w tym domku z niebieskimi drzwiami.– Nigdy się nie łudziłam, że mnie kocha – powiedziała.– Kochał tylko Zuzię.No i ciebie.Ale byliśmy sobie potrzebni.Dwoje samotnych ludzi, którzy mogli o wszystkim porozmawiać i dać sobie trochę radości.Nie myślałam, że taka piękna przygoda spotka mnie w wieku, gdy inni myślą już o ciepłych bamboszach i wykupieniu miejsca na cmentarzu.Wiesz, we wrześniu spędził u mnie dwa dni, kiedy Zuzia była na wycieczce szkolnej.Całe dwa, cudowne dni.Dwa dni we wrześniu! Kolejna cegiełka wskoczyła na swoje miejsce.Zuza mówiła przecież coś o wyjeździe, z którego Grzegorz wrócił zarośnięty i odmieniony.To musiało być właśnie wtedy.Tylko że nie miało nic wspólnego z Agatą.– Po tych wspólnych dwóch dniach podjął podobno ważną decyzję.Chciał, żebym poznała Zuzię.Wyobrażasz sobie? Miał jakiś szalony plan, chciał zaprosić mnie na urodziny czy imieniny, jako swoją dobrą znajomą… przyjaciółkę sprzed lat.Nie wierzyłam, że naprawdę to zrobi, ale miło było słuchać, kiedy snuł te plany.Wiesz, seks z nim zawsze był cudowny, ale nie chodziło tylko o seks.Dawaliśmy sobie dużo dobrego.Ciepła, uwagi, przyjaźni…– Ale przecież… – Agata nie miała odwagi tego powiedzieć.Musiała jednak.Musiała.– On przecież mógł panią zakazić! To może być HIV, a nie zwykłe przeziębienie, ciągnące się tygodniami!Spojrzała na nią zdziwiona.– HIV? Skąd ci to przyszło do głowy?Ona nie wiedziała! Nie miała pojęcia!Teraz więc Agata musiała opowiedzieć wszystko po kolei.O wizycie Zuzy w pewne zimowe popołudnie.O czekaniu na wynik testu, które trwało prawie tydzień.I gehennie, którą przeszła.– HIV? Myślisz, że to moje przeziębienie to może być HIV? – Hanna poderwała się na równe nogi.Z apatii, o której wspominała na początku tej rozmowy, nie został już nawet ślad.– Nikt nie zaproponował mi testu.Owszem, dwaj lekarze pytali, czy mam męża.Odpowiedziałam, zgodnie z prawdą, że nie żyje od dwudziestu lat.Nie sądzili chyba, że wciąż uprawiam seks.Lekarze nie wierzą, że ludzie w moim wieku mogą mieć życie intymne.I to pozamałżeńskie! Nikomu nie przyszło do głowy, że to może być HIV! Moje dziecko, czy ty wiesz, gdzie można zrobić taki test? Może to dlatego nie działa na mnie już trzeci antybiotyk?Pojechały razem do punktu konsultacyjno-diagnostycznego.Agata i tak się tam wybierała.Musiała koniecznie zapytać o jeszcze jedną sprawę.– Czy to możliwe, że ktoś zakaził się HIV, powiedzmy, dwunastego listopada – mówiła powoli, żeby chłopak w żółtym swetrze zrozumiał dokładnie, o co jej chodzi – i nie przekazał tego wirusa komuś, z kim uprawiał seks niecałe dwa tygodnie później? Nawet jeśli mieli kilka stosunków, bez żadnego zabezpieczenia?– Dwa tygodnie? Możliwe, oczywiście.– Chłopak uśmiechnął się do niej ze zrozumieniem.– Zakładamy, że przekazywanie wirusa kolejnym osobom jest możliwe od pierwszej chwili.Ale w pierwszych dniach po transmisji wirusa może być w organizmie jeszcze niewiele.Na tyle mało, że ryzyko przeniesienia go na następne osoby jest relatywnie niskie.Ale kilka tygodni później… to jest naprawdę krytyczny okres.Miesiąc, dwa po zakażeniu.U niektórych osób zdarzają się wtedy objawy, które szybko mijają.Przeziębienie, jakiś stan zapalny, kiepskie samopoczucie… Nikt nie wiąże tego z HIV.A to właśnie jest moment, gdy wirusa jest w organizmie bardzo, bardzo dużo.Mnoży się błyskawicznie.Seks z człowiekiem w tej fazie jest naprawdę szalenie niebezpieczny.– Dziękuję [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •