[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A potem przysz³o mi na myœlHampstead Heat — i zaduma³am siê.Gdyby tak mo¿na przez jak¹œ wielk¹ ofiarêzdobyæ moc uratowania tych ludzi, ¿adna cena nie by³aby za wysoka; ale.tooni sami musz¹ siê zmieniæ, a jak siê to mo¿e dokonaæ? W stanie, w jakim siêdziœ znajduj¹, nie skorzystaliby z ¿adnej odmiany œrodowiska, a przecie¿ wobecnych warunkach mog¹ tylko dalej gniæ.Wprost œciska siê serce, gdy siêpatrzy na tê rozpaczliw¹, beznadziejn¹ nêdzê, poni¿enie, niemal zezwierzêcenie,które jest zarazem i skutkiem, i Ÿród³em z³a.Jest to jak drzewo banjanu, ka¿daga³¹Ÿ wypuszcza i korzeñ,i nowe pêdy.O, jaka¿ ró¿nica pomiêdzy tymi uczuciami a cisz¹ i spokojemharmonii Hampstead! A jednak, my, którzy jesteœmy braæmi tych nieszczêœliwych,mamy prawo cieszyæ siê atmosfer¹ Hampstead tylko o tyle, o ile nam to doda si³,by ratowaæ Whitechappel".(Podpis osoby zbyt znanej, abym j¹ mia³a nara¿aæ naszyderstwa.) Pytanie: Jest to smutny, lecz jak¿e piêkny list.S¹dzê, ¿eprzedstawia z bolesn¹ wyrazistoœci¹ straszne dzia³anie tego prawa, którenazwaliœcie kolektywn¹ Karm¹.Ale niestety nie ma ¿adnej bezpoœredniej nadzieina ratunek, poza takim nag³ym trzêsieniem ziemi lub inn¹ ¿ywio³ow¹ katastrof¹.OdpowiedŸ: Jakie prawo mamy tak myœleæ, gdy jedna po³owa ludzkoœci by³aby wstanie natychmiast zaradziæ nêdzy, w jakiej ¿yj¹ jej wspó³bracia? Gdy ka¿dajednostka w³o¿y do ogólnej skarbony dla dobra wszystkich datek, na jaki j¹ staæ— w pieni¹dzach, pracy czy uszlachetniaj¹cej myœli, wtedy, ale dopiero wtedyzrównowa¿y siê narodow¹ Karmê, a do tego czasu nie mamy prawa ani podstawyuskar¿aæ siê, ¿e jest wiêcej ludzi na ziemi ani¿eli przyroda mo¿e utrzymaæ.W³aœnie te bohaterskie dusze — s³u¿ebnicy naszych narodów i ras — maj¹ zazadanie znaleŸæ przyczyny tego nierównego ciœnienia karz¹cej Karmy i najwy¿szymwysi³kiem przemieniæ równowagê si³, i uratowaæ ludzkoœæ od moralnej katastrofy,tysi¹c razy straszniejszej i na o wiele d³u¿ej fatalnej w swych skutkachani¿eli podobny fizyczny kataklizm, w którym zdajecie siê upatrywaæ jedynewyjœcie z tej narastaj¹cej nêdzy.Pytanie: Powiedzcie mi wiêc, jak ogólnie opisujecie to prawo Karmy?OdpowiedŸ: Okreœlamy Karmê jako prawo Wyrównania, które wci¹¿ d¹¿y doprzywrócenia zachwianej równowagi w fizycznym œwiecie, a naruszonej harmonii wœwiecie moralnym.Nie twierdzimy, i¿ Karma dzia³a wewszystkich wypadkach w taki, a nie inny sposób, ale ¿e dzia³a zawsze tak, abyharmoniê przywróciæ, a równowagê, na której opiera siê ca³e istnieniewszechœwiata— zachowaæ.Pytanie: Czy mo¿ecie mi daæ przyk³ad?OdpowiedŸ: Za chwilê wam dam doœæ wszechstronny przyk³ad.WyobraŸcie sobiestaw; rzucony kamieñ porusza powierzchniê wody i wytwarza w niej krêgi, którerozchodz¹ siê jak fale w jedn¹ i drug¹ stronê, a¿ wreszcie, dziêki dzia³aniuprawa, które fizycy nazywaj¹ prawem rozpraszania siê energii, cichn¹ ipowierzchnia wody powraca do pierwotnego stanu spokoju.Podobnie ka¿dy czyn, wka¿dej sferze, narusza zrównowa¿on¹ harmoniê wszechœwiata.Wibracje tymsposobem stworzone poty rozchodz¹ siê na wszystkie strony, w ty³ i w przód,jeœli powierzchnia ich zasiêgu jest ograniczona— a¿ powróc¹ do naruszonej równowagi.Ale ¿e ka¿de takie pierwotne jejprzerwanie zaistnia³o w pewnym okreœlonym punkcie, jasne jest, ¿e harmonia irównowaga mog¹ byæ przywrócone dopiero wówczas, gdy wszystkie w ruch wprawioneenergie powróc¹ do tego samego punktu.Macie w tym oczywisty dowód, i¿ skutkiczynów, myœli, uczuæ cz³owieka musz¹ powróciæ doñ z t¹ sam¹ si³¹, z jak¹ jewprawi³ w ruch.Pytanie: Nie widzê ¿adnego moralnego czynnika w tym prawie; wygl¹da mi toraczej na dzia³anie zwyk³ego prawa fizyki, ¿e akcja i reakcja s¹ odwrotne isobierówne.OdpowiedŸ: Nie dziwiê siê s³ysz¹c to z waszych ust.Wesz³o w zwyczaj i na³Ã³gmyœlowy Europejczyków uwa¿aæ — s³usznie i nies³usznie — dobro i z³o za sprawyarbitralnego kodeksu prawa, stworzonego przez ludzi, lub te¿ narzuconego imprzez osobowego Boga.Ale dla nas, teozofów, “dobro" i “harmonia", “z³o" i“dysharmo-nia" s¹ synonimami.Utrzymujemy równie¿, ¿e wszelkiból i cierpienie s¹ wynikiem braku harmonii i ¿e jedyn¹ a straszliw¹ przyczyn¹ci¹g³ego jej naruszania jest e g o i z m, w takiej czy innej formie.Wiêc Karmaoddaje ka¿demu œciœle tylko konkretne konsekwencje jego w³asnych czynów, bez¿adnego wzglêdu na ich moralny charakter; ale ¿e ka¿dy dostaje to, co mu siênale¿y za wszystko, czego by³ sprawc¹, oczywiste jest, ¿e musi nie tylkozrównowa¿yæ wszelkie cierpienia, jakie zada³ innym, ale i zebraæ plon radoœci iszczêœcia z posiewu zadowolenia i harmonii, jakiego by³ przyczyn¹, lub pomóg³ich zaistnieniu.Chyba najlepiej zrobiê przytaczaj¹c, ku waszemu pouczeniu,wyj¹tki z ksi¹¿ek i artyku³Ã³w tych z naszych teozofów, którzy maj¹ o Karmieœcis³e pojêcia.Pytanie: Rad bêdê temu, gdy¿ literatura wasza zdaje siê byæ pod tym wzglêdemuboga.OdpowiedŸ: Bo jest to najtrudniejszy punkt ca³ej naszej nauki.Niedawno ukaza³ysiê nastêpuj¹ce krytyczne uwagi pióra pewnego chrzeœcijanina:“Przypuœæmy, ¿e nauka teozoficzna jest s³uszna, ¿e cz³owiek musi byæ sarn swoimw³asnym zbawc¹, przezwyciê¿yæ z³e sk³onnoœci ukryte w jego dwoistej naturze,aby zdobyæ wyzwolenie swej duszy; ale co ma robiæ cz³owiek, gdy siê ju¿ obudzi³i do pewnego stopnia odwróci³ od grzechu i z³oœci? Jak ma osi¹gn¹æ zbawienielub przebaczenie czy te¿ wymazanie grzechów, które ju¿ uprzednio pope³ni³?"Na to J.H [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •