[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po prostu chorych izoluje siê, i tyle.Znam parê zarejestrowanych przypadków urojeñ maniakalnych.ChodŸmy docichociemni!Zeb wprowadzi³ Rinaha do przyleg³ego pomieszczenia - niewielkiej komórki onieprzejrzystych œcianach.Alvi pozosta³ na zewn¹trz.- Tutaj mo¿na mówiæ swobodnie wszystko, co siê chce.Nie ma tu kamer animikrofonów.Pokój ten s³u¿y nam do przes³uchiwania taœm z tekstami, któremog³yby wprowadziæ zamêt w sieci informacyjnej.A ponadto, tutaj omawia siêpewne.sprawy o charakterze naukowym, cytuje nieprawomyœlne opinie, nienara¿aj¹c siê na punkty karne.Mo¿emy mówiæ swobodnie, œciany s¹ ekranowanetak, ¿e nie wychodzi poza nie nawet sygna³ emitowany przez muszki i kle.Zeb urwa³ nagle, jakby przygryz³ w³asny jêzyk.Przez moment milcza³ zzak³opotaniem.- Jaki sygna³? - spyta³ Rinah, widz¹c jak rumieniec oblewa czo³o socjologa.- Ach, nic, mniejsza o to.Pewne techniczne sprawy, o których zapewne nie maszpojêcia - j¹ka³ siê Zeb.- Szkoda czasu na wyjaœnienia.- Rozumiem - Rinah nie usi³owa³ powstrzymaæ siê od ironicznego tonu.- Sypn¹³eœsiê z jak¹œ tajemnic¹ s³u¿bow¹.Zeb spojrza³ na niego jakby z wdziêcznoœci¹.- Tak.coœ w tym rodzaju.- przyzna³, uœmiechaj¹c siê po lizusowsku.-Spróbuj nie pamiêtaæ, ¿e coœ mówi³em o tych.- Na szczêœcie jesteœmy w tej, jak jej tam.cichociemni, tak? - Rinah klepn¹³go po ramieniu.- W porz¹dku, ju¿ zapomnia³em, mia³eœ mi coœ zacytowaæ.- Owszem.Parê przyk³adów urojeñ maniakalnych.By³ tu jeden taki, któryopowiada³ wszystkim dooko³a, ¿e Paradyzja w ogóle nie dotar³a do Tartaru, leczkr¹¿y wci¹¿ wokó³ jednej z planet Uk³adu S³onecznego, a ludzie pracuj¹ wnieludzkich warunkach, w kopalniach tej jakiejœ tam planety.Maniak nie umia³siê zdecydowaæ, czy chodzi o Neptuna, czy Plutona.Albo drugi, któryopowiada³, ¿e Paradyzji nie zagra¿aj¹ ¿adne klêski i katastrofy, a dochody zeksportu nale¿a³oby przeznaczyæ raczej na podniesienie standardu ¿ycia-mieszkañców, ni¿ na ci¹g³e doskonalenie i rozbudowê Systemu Zabezpieczeñ i Si³Ochrony Zewnêtrznej.Byli i tacy, którym siê wydawa³o, ¿e.Zeb urwa³ znowu, jakby zastanawiaj¹c siê, czy warto mówiæ dalej, wreszciezakoñczy³ zupe³nie od rzeczy.-.¿e coœ siê im tu nie krêci.- Nie rozumiem - Rinah patrzy³ na niego zdziwiony.- No, widzisz.Po prostu wariaci, któ¿by tam ich rozumia³ - mrukn¹³ Zeb,kieruj¹c siê ku wyjœciu, a Rinah poj¹³, ¿e jego informator sam widaæprzestraszy³ siê tego, co zamierza³ powtórzyæ: przestraszy³ siê zprzyzwyczajenia, pomimo œlepoty i g³uchoty œcian specjalnej komory izoluj¹cejich od wszêdobylskich uszu i oczu Systemu Zabezpieczeñ.Wracaj¹c od socjologa, Rinah czu³ niedosyt, jakby wci¹¿ brakowa³o mu odpowiedzina pewne pytania nurtuj¹ce jego podœwiadomoœæ.Próbowa³ sprecyzowaæ sobie tew¹tpliwoœci, lecz coœ nieuchwytnego wymyka³o siê ci¹gle jego myœlom.- Nadal nie rozumiem paru spraw - powiedzia³ do Alviego, gdy oczekiwali nawindê.- Nie wiem na przyk³ad, w jaki sposób przeniesienie do trudniejszejpracy wp³ywaæ mo¿e na zmianê pogl¹dów osób podejrzanych o.niechêæ czywrogoœæ do spo³eczeñstwa.- Ale¿ to proste! - uœmiechn¹³ siê Alvi: - Po pierwsze, cz³owiek intensywniejpracuj¹cy ma mniej czasu i ochoty do rozwa¿añ na tematy nie zwi¹zane zcodziennymi zajêciami.Po drugie: ogranicza s³owne wyra¿anienieodpowiedzialnych opinii, by unikn¹æ kolejnego przeniesienia na jeszczepoœledniejsze stanowisko pracy.Wreszcie, po trzecie, znalaz³szy siê naTartarze, nie ma ju¿ nawet cienia mo¿liwoœci jakiegokolwiek dzia³ania na szkodêParadyzji Mo¿e wówczas jedynie myœleæ i mówiæ ró¿ne rzeczy, ale zwykleogranicza siê i pod tym wzglêdem, bo to tylko przed³u¿a jego pobyt na Tartarzei opóŸnia powrót na lepsze stanowisko pracy.Pobyt na Tartarze jest naprawdêbardzo uci¹¿liwy i niebezpieczny.Zdarza siê tam sporo nieszczêœliwychwypadków, praca jest trudna i wyczerpuj¹ca.Szczerze mówi¹c, nie ma raczejochotników, którzy chcieliby znaleŸæ siê tam dobrowolnie.- A wiêc.odpowiednio niski wskaŸnik SC oznacza automatyczne skierowanie naTartar?- Oczywiœcie! Przecie¿ ktoœ musi tam pracowaæ.Od tego zale¿y nasz wspólny byt,ca³a nasza gospodarka, ochrona, bezpieczeñstwo wewnêtrzne.- Ale.przecie¿ istniej¹ ogólne zasady, choæby Konwencja Osadnicza, podpisanaprzez Paradyzjê wiele lat temu, które gwarantuj¹ jednostce ludzkiej pewneminimum praw i przywilejów.czy wasze Prawo nie stoi w sprzecznoœci z tymizasadami?- Sk¹d¿e znowu! - Wyraz twarzy Alviego zdradza³ szczere oburzenie.- Prawajednostki ludzkiej s¹ u nas w pe³ni respektowane! Na ka¿d¹ jednostkê przypadadok³adnie tyle praw i przywilejów, ile przewiduj¹ miêdzyplanetarne konwencje.Reszta zale¿y wy³¹cznie od ka¿dego z nas.Na przyk³ad ja posiadam aktualnieoko³o pó³torej jednostki, a ci, których wysy³a siê do pracy na Tartar, mog¹posiadaæ po pó³ i mniej.To chyba jasne, ¿e na pó³ jednostki ludzkiejprzypada po³owa praw i przywilejów!Rinah ju¿ od paru chwil przesta³ rozumieæ rozmówcê.Myœli k³êbi³y mu siê wg³owie, trudno mu by³o sformu³owaæ pytanie.- Zaraz, zaraz.- wyj¹ka³, gdy wysiedli z windy na dziesi¹tym poziomie.- Corozumiesz pod pojêciem "jednostki ludzkiej"?- Jak to: co? - zdziwi³ siê Alvi.- Chyba nie powiesz mi, ¿e u was okreœla siêtym pojêciem coœ innego ni¿ u nas! Jednostka - to jednostka.Jak metr, kilogramczy sekunda! S³u¿y do okreœlania wartoœci SC.- Co oznacza ten skrót? - Rinah odczu³ coœ w rodzaju olœnienia i przera¿eniazarazem.- Nie wiesz? Po prostu: Stopieñ - Cz³owieczeñstwa! - wyjaœni³ spokojnie Alvi.Do przejrzystoœci œcian mo¿na by³o rzeczywiœcie przywykn¹æ.Rinah corazrzadziej zwraca³ uwagê na ludzi zajêtych swoimi sprawami - podobnie, jak oninie interesowali siê jego osob¹.- S¹dzi³em, ¿e w wiêkszym stopniu korzystacie tu z automatyzacji - zauwa¿y³,obserwuj¹c personel kuchenny, widoczny przez œcian¹ ze sto³Ã³wki, gdzie jedliobiad.- Tymczasem okazuje siê, ¿e wiêkszoœæ prac wykonuj¹ tu ludzie.- Automatyka op³aca siê tam, gdzie nie ma doœæ r¹k do pracy.U nas nienarzekamy na brak pracowników - uœmiechn¹³ siê Alvi.- Ka¿demu trzeba daæzajêcie.Automatyka jest droga, urz¹dzenia pochodz¹ z importu.Musimy przedewszystkim zaspokoiæ potrzeby Systemu Zabezpieczeñ, który wymaga wielukosztownych podzespo³Ã³w.Poza tym urz¹dzenia automatyczne musz¹ kontrolowaærozdzia³ towarów i ¿ywnoœci.Nikt tutaj nie dostanie wiêcej, ni¿ mu siê nale¿y,choæby by³ zaprzyjaŸniony z personelem kuchennym.Przy ostatniej faziewydawania posi³ków czuwa automatyczny kontroler, nieczu³y na proœby i uœmiechy.Jeœli wyczerpa³eœ swój limit, nic wiêcej nie bêdzie ci wydane, klapka podajnikanie otworzy siê na sygna³ twojego identyfikatora [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •