[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Aura otaczaj¹ca pieñ jest silniejsza ni¿ pojedyncze drewienko.Todlatego jesteœmy w stanie postrzegaæ ciê takim, jakim jesteœ naprawdê.Czyzdajesz sobie sprawê, co powie­dzia³eœ?— Wiêc to drzewo zabra³o twój talent, tak samo, jak wam.Wiecie ju¿ o tym.— Poniewa¿ zmienia nasz¹ magiê, bez zmienienia nas — ci¹gn¹³ Bink.— Poniewa¿to, co jest nami jest prawdziwe.— Ale to oznacza³oby, ¿e ja jestem na wpó³ prawdziwy!— I tylko w po³owie siê troszczysz — doda³ Chester.— To by³a po prostu figura retoryczna! Nie mam uczuæ!— OdejdŸ od drzewa — powiedzia³ Bink.— OdejdŸ z zasiêgu pnia i dzia³ania jegomagii.Powiedz nam, co tam widzisz.Grundy odszed³ i rozejrza³ siê.— D¿unglê! — krzycza³.— Zmieni³a siê! Jest szalona!— Troska — powiedzia³ Bink.— OdpowiedŸ Dobrego Maga.Usi³uj¹c nas ratowaæzrobi³eœ pó³ drogi do twego przeznaczenia.Musisz ponosiæ ciê¿ar byciaprawdziwym.Poczujesz wspó³czucie.Poczujesz gniew.Odczujesz zadowolenie,frustracjê i niepewnoœæ.Zrobi³eœ to, co zrobi³eœ, poniewa¿ œwiadomoœæ rozci¹gasiê poza logikê.Czy to warto?Grundy popatrzy³ na zafa³szowany obraz za pniem.— To jest szaleñstwo! — krzykn¹³ i wszyscy wybuchnêli œmie­chem.9.DEMONIAKI Z JEZIORAO œwicie opuœcili Region Szaleñstwa.Ka¿dy trzyma³ kawa³ek odwracaj¹cegozaklêcie drewienka.Podró¿ sta³a siê teraz bardzo monotonna.Czasami odrywaliCrombiego od jego kawa³ka, by wskaza³ bardziej bezpoœredni¹ i lepsz¹ trasê.Potem zwracali mu magiczn¹ drzazgê.W ten sposób móg³ dok³adnie spostrzeczagro¿enie, zanim zrobi³ nastêpne rozpoznanie.Raz zlokalizowali bezpieczny nocleg na drzewie o bocianiej nodze.Roz³o¿yliwokó³ swoje drewienka, tak, ¿eby wroga magia, która chcia³aby siê tam wedrzeæ,zosta³a odwrócona.Nie by³o to zbyt doskona³e zabezpieczenie.Musieli takzrobiæ.Byli zbyt zmêczeni.Kilka godzin póŸniej Bink zbudzi³ siê.Przeci¹gn¹³ siê i zszed³ z drzewa.Centaur zosta³ ulokowany na szerokiej ga³êzi, a jego cztery koñczyny zwisa³y poobydwu jej stronach.Zdoby³ w czasie tej podró¿y wprawê we wspinaniu siê nadrzewa.Szaleñstwo przysporzy³o mu nie-magicznego talentu.Mag zwin¹³ siê wk³êbek w wielkim gnieŸdzie wyczarowanym z jednej z fiolek, ¿o³nierz Crombie by³ju¿ gotów, jak zawsze.Razem z golemem przeprowadza³ zwiad w okolicy.— Jest jedna rzecz, o której chcia³bym wiedzieæ — zacz¹³ Bink, kiedy chrupa³kromkê rodzynkowego chleba z bochenka, który Crombie zerwa³ z pobliskiegodrzewa chlebowego.By³ odrobinê Przejrza³y, ale nadal znakomity.Crombie zaskrzecza³.! — jest tym, który zniszczy³ to odwracaj¹­ce zaklêciedrzewo — zakoñczy³ Grundy.— Przet³umacz jeszcze raz!— Nie dotykam ¿adnego drewna w tym momencie! — oœwiadcza³ zaniepokojony golem.— Lecz nie s¹dzê, bym by³ bardziej prawdziwy, ni¿ poprzedniej nocy szaleñstwa.— Wydaje siê, ¿e pozosta³o ci trochê uczuæ — zauwa¿y³ Bink.— Tak musi byæ.kiedy zbli¿amy siê do celu.Dwa kroki do przodu, jeden do ty³u.Ale nigdy niemo¿esz siê poddaæ.Grundy nagle o¿ywi³ siê.— Powiedz, czy istnieje sposób wypatrzenia go, ty g¹bczasto­mózgi!Bink by³ zadowolony z takiej zachêty, chocia¿ wyra¿ony w spo­sób takmanieryczny.— Sk¹d wiedzia³eœ, o co mia³em zapytaæ? O zniszczenie.— To ty wystêpujesz zawsze z pytaniami, Bink — odpar³ Grundy.— Tak wiêcwskazaliœmy przedmiot twojego nastêpnego pytania, wi¹¿e siê ono z drzewem.Tojest wyzwanie.Poszukajmy wiêc odpowiedzi.To tak wygl¹da³a uboczna ga³¹Ÿ talentu Grundiego! Przewidy­wanie z góryprzysz³ych pytañ! Magia stale zaskakiwa³a.— Tylko prawdziwe stworzenia lubi¹ wyzwania — stwierdzi³ Bink.— Zgadujê, ¿e jest tak jak mówisz.To rodzaj zabawy-wyzwania, by staæ siêprawdziwym.A teraz, kiedy wiem, ¿e mo¿e to staæ siê realne.Nadal mam toszmat³awe cia³o i nawet nie wiem, ile trzeba troski, ¿eby to zmieniæ.Czyli poprostu bojê siê teraz œmierci, która z pewnoœci¹ nadejdzie — wzdrygn¹³ siêotrz¹saj¹c z tych myœli.— W ka¿dym razie drzewo zosta³o zmiecione przezzaklêcie, które nadesz³o z tamtego kierunku — wskaza³ rêk¹.Bink spojrza³.— Wszystko, co widzê, to jezioro.— Nagle skoczy³ na równe nogi.— Czy ogr niemówi³ czegoœ o.— Z³e demoniaki z tego jeziora rzuci³y zaklêcie, które zmiot³o ca³y las —powiedzia³ Grundy.— Sprawdziliœmy to.Humfrey zlaz³ z drzewa.— Lepiej zamknê w butelce kilka drzazg tego drewna — powie­dzia³ — nigdy niewiadomo, kiedy bêdzie mog³o siê przydaæ.— Rzuæ zaklêcie odrzucaj¹ce je daleko od swojej buteleczki — zasugerowa³ zdrzewa Chester.On równie¿ spuœci³ siê z drzewa, co sprawi³o, ¿e jego piêkny zad wystawiony by³znów na niebezpieczeñstwo.Naprawdê, centaury nie kojarz¹ siê z drzewami!Czarodziej umieœci³ drewienko w buteleczce i zaintonowa³ zaklêcie.Coœ b³ysnê³oi w powietrze uniós³ siê k³¹b dymu.Wtedy zakorkowa³ buteleczkê.Drewienkoznalaz³o siê w œrodku.A Mag znikn¹³.Bink dopytywa³ siê.— Gdzie on poszed³?Crombie wskaza³ skrzyd³ami prosto w kierunku butelki.— Och, nie! — krzykn¹³ przera¿ony Bink.— Jego zaklêcie zosta³o znakomicieodwrócone.Skaza³o jego na pobyt w butelce! Rzuci³ siê w kierunku buteleczki iwyrwa³ korek.Wyp³yn¹³ z niej dymek, rozszerzy³ siê, scali³ i w koñcu uformowa³Dobrego Maga.Na g³owie spoczywa³a mu jajecznica.— Zapomnia³em, ¿e w tej trzyma³em œniadanie — powiedzia³ ponuro.Grundy nie zdo³a³ ju¿ dalej powstrzymaæ swoich nowouzyskanych emocji iwybuchn¹³ œmiechem.Turla³ siê po ziemi, zanosz¹c siê od œmiechu.— Och, ¿aden gnom nie wpad³ w takie tarapaty — wrzeszcza³ golem d³awi¹c siê wnastêpnym paroksyzmie.— Poczucie humoru przynale¿y jedynie prawdziwym bytom — ponownie stwierdzi³Chester.— Dok³adnie tak — jakoœ poœpiesznie zgodzi³ siê Humfrey.— Dobrze, ¿e ¿adenwróg nie przej¹³ tej butelki.W³aœciciel ma moc nad jej wiêŸniem.Czarodziej ponowi³ próby i w koñcu zdo³a³ wsadziæ drewienko do buteleczki.Binkmia³ nadziejê, ¿e warte to by³o takich wysi³ków.Dziêki temu dowiedzia³ siê,jak Mag zdo³a³ zebraæ tyle ró¿norodnych rzeczy.Wsadza³ do butelek po prostuwszystko, co wyda³o mu siê jakoœ u¿yteczne [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •