[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Przywióz³ doro¿k¹.Mówi³, ¿e jest bardzo póŸno, boby mnie zawióz³ na Polizei.A tak dostawi³ mnie do bramy - powiedzia³ ch³opiec i uœmiechn¹³ siê dowszystkich.- Mia³ poczucie humoru - rzek³em do ch³opca.- Pewnie pisa³eœ farb¹ na murze?- Kred¹ - odpowiedzia³ ch³opiec.- Trzeba ci by³o malowaæ? - rzek³ Kowalski, zecer z Bednarskiej.- Dozorca domubêdzie mia³ przez ciebie robotê.¯ebym by³ tak twoim ojcem.- Pog³aska³ ch³opcapo ostrzy¿onej do skóry g³owie.- Kowalski, a po coœ ty gazetkê drukowa³ na Bednarskiej?- zapyta³ przemytnik Kozera.Chodzi³ szerokimi krokami od œciany do œciany.Wachman (z niem.Wachmann) - wartownik60- Nie drukowa³em ¿adnej gazetki.Poszed³em kupiæ otomanê.- Akurat w podziemnej drukarni, co? - Fura.- Poda³em karty gestapowcowiMatuli.- "Pasowa³eœ do niej jak francuski dukat do d³oni ulicznicy".ToSzekspir, zecerze Kowalski.- Jeszcze raz, to siê odegram - rzek³ Matula i pocz¹³ tasowaæ karty.- Wystarczy.Dwie pajdki moje.- Odsun¹³em karty.- Wpad³em tak samo niewinnie jak ty - rzek³ Kowalski, zecer z Bednarskiej.- Wiesz dobrze, ¿e ja tylko poszed³em szukaæ narzeczonej, bo dwa dni niewraca³a do domu.- Do rusznikarzy, co? - zaœmia³ siê zecer Kowalski.Przechyli³em siê w stronêch³opca i dotkn¹³em go rêk¹.- Dasz mi potem poczytaæ? Ch³opiec potrz¹sn¹³ przecz¹co g³ow¹.- A zreszt¹ sk¹d ja mog³em wiedzieæ? - rzek³ zecer Kowalski.- Og³oszenie by³oprzecie¿ na s³upie.Zamilkliœmy.Pod sufitem pali³o siê md³e œwiat³o.Siedzieliœmy na dwu porwanychsiennikach.W k¹cie pod oknem siedzia³ z g³ow¹ na kolanach urzêdnik Szrajer zMokotowskiej, którego dwie córki chodzi³y na tajne komplety gimnazjalne.Uszyodstawa³y mu coraz bardziej.Gestapowiec Matula, który chodzi³ na rekwizycje,siedzia³ plecami do drzwi i zas³ania³ roz³o¿one na sienniku karty.Na drugimsienniku siedzia³ Kowalski, zecer z Bednarskiej, który w podziemnej drukarnikupowa³ otomanê.Obok niego siedzia³ ch³opiec, który pisa³ kred¹ na murach iczyta³ Bibliê.Kozera, przemytnik z Ma³kini, chodzi³ od sienników do drzwi i zpowrotem.Drzwi by³y czarne i niskie, pe³ne wydrapanych imion i dat.Za czarnymi kratamiwybitego okna b³yszcza³ rudy fragment dachu kuchni i jaœnia³o fioletowe niebo.Ni¿ej by³ mur.Na murze wznosi³y siê wie¿yczki z karabinami maszynowymi.Dalej za murem le¿a³y bezludne domy getta o pustych oknach, w których unosi³osiê pierze z rozdartych poduszek i pierzyn.61Urzêdnik Szrajer podniós³ g³owê znad kolan i patrzy³ na ch³opcaz Bibli¹.Ch³opiec czyta³ znowu, trzymaj¹c ksi¹¿kê blisko oczu.Na korytarzu rozleg³y siêkroki.¯elazne p³yty pokrywaj¹cepod³ogê dŸwiêcza³y.Drzwi od cel poczyna³y szczêkaæ.- Nareszcie przyjechali - rzek³ zecer Kowalski, który nas³uchiwa³ razem zeSzrajerem.- Ciekawym, ilu nowych.- Tego towaru nigdy nie zabraknie.Nie trzeba szmuglowaæ.Sam przyjdzie - rzek³Kozera, przemytnik z Ma³kini.- Chocia¿ taka korzyœæ, ¿e powiedz¹, co s³ychaæ na œwiecie- rzek³ Matula, który chodzi³ na rekwizycje i czeka³ na wykonanie wyrokuœmierci.- Byliœcie na tym œwiecie jeszcze dwa tygodnie temu - rzek³ urzêdnik Szrajer.-Du¿oœcie wiedzieli, co s³ychaæ?- Ale nie wiem, czy za dwa tygodnie bêdê jeszcze na œwiecie- odrzek³ Matula.- To co ciebie mo¿e obchodziæ, co s³ychaæ? I tak w czapê, i tak w czapê, nonie? - rzek³ Kozera.- A jakby wojna skoñczy³a siê nied³ugo, to mo¿e nie dadz¹ w czapê?- Polski s¹d te¿ by ciebie rozwali³ za rabunek - rzek³ zecer Kowalski.- A tobie da Krzy¿ Zas³ugi za to, ¿eœ kupowa³ otomanê.Drzwi celi otwar³y siêznowu.Wszed³ M³awski, który jeŸdzi³ na badanie.Drzwi zatrzasnê³y siê za nim.- Jak tam, ch³opaki? - zapyta³.- Mia³em dzisiaj pietra.Myœla³em, ¿e zostanêna noc.Przyjechali drugim samochodem.- Drzewa pewnie ju¿ kwitn¹, co? Ludzie chodz¹ po ulicach, jakby nic? Prawda? -zapyta³em, obracaj¹c w rêku karty.- Nie widzia³eœ sam, jak jecha³eœ? Ludzie ¿yj¹, ¿yj¹.- Masz tutaj zupê.- Zecer Kowalski poda³ mu miskê z kolacj¹.- Obiadow¹ ci zjedli.- Dali grochówki z chlebem na obiad.NieŸle daj¹ ¿reæ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •