[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie przysz³o mu do g³owy, ¿e Rosie – po wykonaniu swego zadania –chce siê zapewne po³o¿yæ.Dwadzieœcia minut póŸniej drugi oficer Chang wskaza³ na konsoletê nawigacyjn¹ izakoñczy³ d³ug¹ przemowê:– Widzisz wiêc, ¿e wszystko odbywa siê niemal automatycznie.Wystarczy, jeœliwystukasz na klawiaturze kilka cyfr, a statek zajmie siê reszt¹.Rose by³a bardzo zmêczona i zerka³a ukradkiem na zegarek.– Przepraszam – powiedzia³ zatroskany nagle Chang.– Nie powinienem ciêzatrzymywaæ.– Och, nie… To wszystko jest bardzo interesuj¹ce.Proszê mówiæ dalej.– Ale¿ nie! Mo¿e innym razem.Dobranoc, Rosie, i dziêki za kawê.– Dobranoc, sir.Stewardesa trzeciej klasy Rose McCullen odp³ynê³a (niezbyt wprawnie) kuotwartym drzwiom.Chang nawet nie spojrza³ za ni¹, gdy us³ysza³, jak jezamyka.Kilka sekund póŸniej prze¿y³ prawdziwy szok, s³ysz¹c za sob¹ nieznany kobiecyg³os.– Panie Chang, proszê z ³aski swojej nie dotykaæ przycisku alarmu… Jestwy³¹czony.Oto koordynaty l¹dowania.Sprowadzi pan statek na dó³.Powoli – zastanawiaj¹c siê przy tym, czy to nie koszmarny sen – Chang odwróci³siê wraz z fotelem.Osoba, któr¹ by³a – jak mniema³ – Rose McCullen, unosi³a siê przy owalnym lukutrzymaj¹c rêkê na dŸwigni zamykaj¹cej drzwi.Wygl¹da³a teraz zupe³nie inaczej;w jednej sekundzie zamienili siê rolami.Nieœmia³a stewardesa, która nigdydot¹d nie patrzy³a wprost na niego, spogl¹da³a na Changa twardo i bezlitoœnie.Poczu³ siê jak królik hipnotyzowany przez wê¿a.Ma³y, ale przecie¿œmiercionoœny pistolet, który trzyma³a w wolnej rêce, wyda³ mu siê niepotrzebn¹ozdob¹.Chang nie mia³ w¹tpliwoœci, ¿e mog³aby go zabiæ nawet bez broni.Jego dobre imiê i honor zawodowy nie pozwala³y mu jednak poddaæ siê bez walki.Chcia³ te¿ zyskaæ na czasie.– Rosie… – zacz¹³, a jego wargi z trudem wymówi³y to niestosowne teraz imiê.–To chyba jakiœ ¿art! To, o czym mówi³em przed chwil¹, to nieprawda! Nie mogêsam sprowadziæ statku do l¹dowania.Obliczenie w³aœciwej orbity zajê³oby miwiele godzin, a poza tym potrzebowa³bym kogoœ do pomocy.Drugiego pilota…Pistolet nawet nie drgn¹³.– Nie rób ze mnie idiotki, Chang.Ten statek nie jest limitowany energi¹, jakstare rakiety chemiczne.Europa oddala siê od nas z prêdkoœci¹ zaledwie trzechkilometrów na sekundê.Uczono ciê przecie¿, jak l¹dowaæ awaryjnie, bez pomocykomputera! Teraz mo¿esz wykorzystaæ swoj¹ wiedzê w praktyce: okno optymalnegol¹dowania zgodnie z koordynatami, które ci da³am, otwiera siê za piêæ minut.– Awaryjne l¹dowania bez komputera – rzuci³ Chang, poc¹c siê obficie – wdwudziestu piêciu procentach przypadków koñcz¹ siê katastrof¹! – Prawdziwaliczba wynosi³a dziesiêæ procent, ale w tych okolicznoœciach przesada by³ausprawiedliwiona.– Poza tym nie æwiczy³em tego od lat.– W takim razie – odpar³a Rose McCullen – bêdê musia³a ciê zabiæ i poprosiækapitana o przys³anie mi kogoœ o wy¿szych kwalifikacjach.Szkoda, bo niezd¹¿ymy na to okno i przyjdzie nam czekaæ kilka godzin na nastêpne.Zosta³ycztery minuty.Drugi oficer Chang wiedzia³ ju¿, ¿e zosta³ pokonany; ale przynajmniej usi³owa³zachowaæ honor.– Podaj mi te koordynaty.27.RosieKapitan Laplace obudzi³ siê natychmiast po pierwszych delikatnych korektachsilników kontroli ustawienia – co brzmia³o jak odg³os uderzeñ dziêcio³a wdrzewo.Przez chwilê zastanawia³ siê, czy nie œni.Nie, statek z ca³¹ pewnoœci¹obraca³ siê zmieniaj¹c po³o¿enie!Mo¿e os³ony termiczne „Galaktyki” za bardzo siê rozgrza³y z jednej strony isystem nadzoru temperatury wprowadza³ minimalne poprawki? Takie rzeczy zdarza³ysiê czasem i by³y plam¹ na honorze oficera pe³ni¹cego s³u¿bê, który powinienwczeœniej dostrzec zbli¿anie siê do progu tolerancji termicznej.Laplace siêgn¹³ do guzika interkomu.Kto dziœ ma wachtê? Aha, na mostku jestChang.Lecz d³oñ kapitana nie dokoñczy³a ruchu.Po wielu dniach w stanie niewa¿koœci nawet jedna dziesi¹ta normalnego ci¹¿eniamo¿e okazaæ siê szokiem.Kapitanowi zdawa³o siê, ¿e up³ynê³y minuty – choæ nieminê³o wiêcej ni¿ kilka sekund – zanim upora³ siê z rozpiêciem pasówprzytrzymuj¹cych poœciel i potem wsta³ z koi.Tym razem trafi³ w guzik.Rozgniewany, nie zdejmowa³ z niego palca.Nikt siê jednak nie zg³asza³.Niezwraca³ uwagi na zderzenia z nie zabezpieczonymi przedmiotami, poruszonymipowrotem grawitacji.Wszystkie rzeczy zaczê³y opadaæ, choæ trwa³o to bardzod³ugo.Ale najdziwniejszy by³ przyt³umiony, daleki odg³os silników pracuj¹cychpe³n¹ moc¹.Gwa³townym ruchem ods³oni³ maleñkie okno kabiny i spojrza³ na gwiazdy.Wiedzia³mniej wiêcej, w któr¹ stronê powinna byæ skierowana oœ statku.Lecz nawet jeœlipomyli³ siê o trzydzieœci albo i czterdzieœci stopni, to, co dzia³o siê zaoknem, nie mieœci³o siê w granicach b³êdu.Ktoœ sterowa³ „Galaktyk¹” w taki sposób, by przyœpieszyæ lub zwolniæ jejprêdkoœæ orbitaln¹.Nie ulega³o w¹tpliwoœci, ¿e statek zaczyna zwalniaæ, a tomo¿e oznaczaæ tylko jedno: przygotowanie do l¹dowania na Europie!Us³ysza³ natarczywy ³omot w drzwi.Zda³ sobie sprawê, ¿e nie minê³a wiêcej ni¿minuta, odk¹d zerwa³ siê z ³Ã³¿ka.W w¹skim korytarzu ujrza³ drugiego oficeraFloyda i t³ocz¹cych siê za nim innych cz³onków za³ogi.– Mostek jest zamkniêty od wewn¹trz, sir – zameldowa³ Floyd, z trudem ³api¹coddech.– Nie mo¿emy siê tam dostaæ, a Chang nie odpowiada.Nie wiemy, co siêsta³o.– Obawiam siê, ¿e najgorsze – odpar³ Laplace, nak³adaj¹c szorty.– Wiedzia³em,¿e prêdzej czy póŸniej jakiœ szaleniec spróbuje tego dokonaæ.Statek zosta³uprowadzony i nawet wiem, dok¹d.Ale niech mnie cholera, jeœli wiem, dlaczego.Spojrza³ na zegarek i zrobi³ parê szybkich obliczeñ w pamiêci.– Przy takim ci¹gu zejdziemy z orbity w piêtnaœcie minut, powiedzmy, dziesiêæ…dla bezpieczeñstwa.To zreszt¹ nieistotne.Czy mo¿emy odci¹æ napêd beznara¿ania statku?Drugi mechanik Yu mia³ bardzo nieszczêœliw¹ minê, udzielaj¹c odpowiedzi:– Mo¿emy uruchomiæ przerywacze obwodów w liniach silników pomp
[ Pobierz całość w formacie PDF ]