[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Spogl¹dali na pomieszczenie, które niegdyœ musia³o byæ zajezdni¹ ciê¿arówek,jakimi Przodkowie przewozili ró¿ne towary.Oko³o piêtnastu potworów sta³o wrównym rzêdzie, oczekuj¹c na dawno temu wymar³ych w³adców.Kilka z nichposiada³o najnowszy typ silnika, jaki uda³o siê wynaleŸæ Przodkom.Maszynyzaopatrzone w "szczelny napêd" wydawa³y siê byæ nietkniête przez czas i nadalzdatne do u¿ytku.Têpy nos jednej z nich niemal dotyka³ szerokich, zamkniêtychdrzwi.Jakby mimochodem Fors pomyœla³, ¿e wrota musia³y prowadziæ na ulicê.Przysz³amu do g³owy niezwyk³a myœl.Zwróci³ siê do Arskane'a:- Pamiêtasz drogê biegn¹c¹ wzd³u¿ toru kolejowego w dolinie? Niemal ca³y czasprowadzi w dó³ pochy³oœci.- Tak.To prawda.- Czy widzisz tê ciê¿arówkê przy bramie? Gdyby uda³o nam siê j¹ uruchomiæ,potoczy³aby siê ulic¹ i nic nie by³oby w stanie jej zatrzymaæ.Arskane obliza³wargi.- Maszyna z pewnoœci¹ jest zepsuta.Jej silnik jest martwy, a sami nie damyrady jej popchn¹æ.- Mo¿liwe, ¿e wcale nie trzeba bêdzie jej pchaæ.Poza tym nie b¹dŸ taki pewien,¿e silnik nie zaskoczy.Jarlowi uda³o siê kiedyœ przejechaæ æwieræ milipojazdem ze "szczelnym napêdem", zanim maszyna przesta³a pracowaæ.Dla naswystarczy, jeœli ciê¿arówka dojedzie do najwy¿szego punktu wzniesienia.Ostatecznie warto spróbowaæ.By³by to szybki i bezpieczny sposób na dotarcie dodoliny.- Masz racjê, spróbujemy.Arskane zeskoczy³ ze schodków i skierowa³ siê w stronê upatrzonego pojazdu.Drzwi od strony siedzenia kierowcy by³y szeroko otwarte.Fors wskoczy³ dokabiny i zapadaj¹c siê w miêkkiej wyœció³ce fotela, zaj¹³ miejsce za tablic¹rozdzielcz¹, jakby by³ jednym z korzystaj¹cych na co dzieñ z tej potêgiPrzodków.Arskane, wdrapawszy siê za nim, pochyli³ siê nad pulpitem, chc¹c dok³adniejobejrzeæ rzêdy lampek i przycisków.Po chwili dotkn¹³ jednego ;z nich.- Ten guzik blokuje ko³a - powiedzia³.- Sk¹d wiesz?- Mamy swojego nauczyciela.Roz³o¿y³ mnóstwo starych maszyn, chc¹c poznaæzasady ich dzia³ania.Od wielu lat nie mamy ju¿ jednak paliwa, wiêc \viedza tasta³a siê bezu¿yteczna.Tym niemniej Unger przekaza³ mi trochê wiadomoœci natemat kierowania czymœ takim.Fors z ¿alem podniós³ siê z siedzenia, ustêpuj¹c mu miejsca.Widz¹c jiednak,jak ten delikatnie wybiera kolejne przyciski, nabra³ pewnoœci, ¿e post¹pi³s³usznie.W pewnej chwili Arskane nacisn¹³ stopê na osadzony w pod³odzeprzycisk i to, o czym nieœmia³o marzyli w g³êbi duszy, sta³o siê faktem.Staro¿ytny silnik obudzi³ siê do ¿ycia.Jeszcze raz "szczelny napêd" okaza³ sw¹niezawodnoœæ.- Drzwi!Twarz Arskane'a pod br¹zowym pigmentem, zbiela³a z napiêcia.Malowa³a siê naniej prawdziwa trwoga.Fors wyskoczy³ z kabiny i podbieg³ do ciê¿kich drzwi.Ca³ym ciê¿arem napar³ nazasuwê, która ust¹pi³a z cichym zgrzytem, po czym z zadziwiaj¹c¹ lekkoœci¹odsun¹³ szerokie skrzyd³o.W wype³niaj¹cy halê mrok wdar³ siê strumieñs³onecznego blasku.Mru¿¹c oczy, ch³opak popatrzy³ wzd³u¿ ulicy, dziwi¹c siê,¿e nigdzie nie widaæ blokuj¹cych ruch wraków.Wystarczy³o jednak spojrzenie wdrug¹ stronê, aby wyjaœniæ tê zagadkê.W poprzek ulicy zaledwie o kilka metrówod miejsca, w którym sta³, le¿a³a na boku wielka ciê¿arówka, rozbit¹ kabin¹wspieraj¹c siê w œcianê budynku z naprzeciwka.Powsta³a w ten sposób barykadaskutecznie zamknê³a ruch na ni¿szym odcinku ulicy.Musia³ ju¿ koñczyæ tepobie¿ne oglêdziny, gdy¿ z ty³u dobieg³ od³gos nierównej pracy gasn¹cegosilnika.Wskoczy³ do kabiny, wci¹gaj¹c Lurê za sob¹ i z niespokojnie bij¹cym sercemobserwowa³, jak Arskane zmaga siê z oporn¹ kierownic¹.Wreszcie samochód drgn¹³i ociê¿ale ruszy³ z miejsca.Ostatni impuls energii wypchn¹³ go z gara¿u i ototeraz zakrêca³ majestatycznie, gubi¹c resztki zle¿a³ych opon.Wtaczali siêw³aœnie na niewielkie wzniesienie, gdy silnik zakrztusi³ siê i zgas³.Si³¹rozpêdu pokonali jednak pagórek i nabieraj¹c coraz wiêkszej prêdkoœci pomknêliw dó³ pochy³oœci.Mieli szczêœcie, ¿e ulica by³a pusta
[ Pobierz całość w formacie PDF ]