[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdzie.gdzie jestem?Zrobi³a nieznaczny ruch, by wskazaæ to, co znajdowa³o siê wokó³, dom,nieznajomych ludzi - tê krainê.- Jesteœ w Zielonej Dolinie - powiedzia³ mê¿czyzna.- W Escore.A dosta³aœ siêtu przez jedn¹ z bram.Mo¿e Pani oka¿e ci ³askê.- Kim jesteœ - zapyta³a wprost - i co to za bramy? - Po pierwsze, jestem SimonTregarth, po drugie, nale¿a³oby sprowadziæ kogoœ z wtajemniczonych, kto by cito wyjaœni³.je¿eli tylko on czy te¿ ona potrafiliby to uczyniæ.- Jak wrócê z powrotem? - Kelsie zada³a najistotniejsze pytanie.Mê¿czyzna potrz¹sn¹³ przecz¹co g³ow¹.- Nie wrócisz.W tej chwili mamy tylko jednego wtajemniczonego, a twoja bramadoñ nie nale¿y.Nawet Hilarion nie mo¿e odes³aæ ciê z powrotem.Przy wejœciu pojawi³a siê kobieta w szarej sukni.Przepchnê³a siê do przodu,zachowuj¹c jednak pewn¹ odleg³oœæ miêdzy sob¹ a rozmawiaj¹cymi, jak gdybyodczuwa³a jak¹œ niechêæ do mê¿czyzny.Zwróci³a siê doñ obcesowo, a on, nimponownie obróci³ siê ku Kelsie, wzruszy³ ramionami.By³o oczywiste, ¿e tychdwoje niewiele ³¹czy³o.- Ta, któr¹ zw¹ Wittle, chcia³aby wiedzieæ, jak wesz³aœ w posiadanie klejnotu.Z pewnoœci¹ nie przynios³aœ go ze sob¹.- Mia³a go ona.kobieta, która umar³a.Roylane.Zapad³a kompletna cisza.Wszyscy wpatrywali siê w ni¹, jakby wyrzuci³a z siebie jakieœ z³owieszcze s³owoczy mo¿e s³owa.- Zdradzi³a ci swoje imiê? - spyta³ natychmiast mê¿czyzna, nazywaj¹cy siebieTregarthem.Kelsie unios³a podbródek, wyczu³a w tym pytaniu niedowierzanie.- Umieraj¹c - rzuci³a krótko.Tregarth odwróci³ siê do kobiety w szarej sukni i mówi³ coœ szybko.Chocia¿ tazdawa³a siê go s³uchaæ, ani na chwilê nawet nie spuœci³a oka z Kelsie.Coœ wtym uporczywym spojrzeniu by³o takiego, ¿e dziewczyna czu³a siê coraz bardziejniespokojna, jak gdyby ka¿dym ruchem powieki oskar¿ano j¹ o œmieræ tamtejpodró¿uj¹cej kobiety i jej towarzyszy.Ale Tregarth jeszcze raz skierowa³ ca³¹ sw¹ uwagê ku dziewczynie.- Sama wziê³aœ klejnot czy za jej pozwoleniem?Kelsie zdecydowanie pokrêci³a g³ow¹.Zaprzeczenie to skierowane by³o bardziejdo kobiety w szarej sukni ni¿ do mê¿czyzny.- Kot go wzi¹³ - powiedzia³a nie dbaj¹c, czy uwierz¹w to, co w³aœnie oznajmi³a.Po czym wzbogaci³a swoj¹ wypowiedŸ opisem, w jakisposób zwierzê zabra³o drogocenny kamieñ w³aœcicielce.Raptem do jejœwiadomoœci dotar³o muœniêcie gêstego futra, wiêc spojrza³a w dó³ i zobaczy³adzikiego kota, który zatrzymawszy siê usadowi³ tu¿ przed ni¹, koñcem ogonaokrywaj¹c zarówno zdrow¹ ³apê, jak i tê skaleczon¹.Jednoczeœnie jak gdybydawa³ znaæ, i¿ równie¿ nie przystaje do tego œwiata.Kobieta w szarej sukni by³a prawdziwie zaskoczona pojawieniem siê kota.Klejnotwci¹¿ zdobi³ szyjê zwierzêcia.W pewnym momencie kot pochyli³ ³eb, by z³apaæzêbami drogocenny kamieñ.Chocia¿ kobieta zrobi³a krok do przodu i wyda³a taki dŸwiêk, jakby odmawia³akotu owego trofeum, zatrzyma³a siê najszczerzej zdumiona zachowaniemzwierzêcia.- Czy to tak odby³o siê wczeœniej? - zapyta³ Tregarth.- Tak.To kot gowzi¹³.- Kelsie pomyœla³a, ¿e zrobi³a roztropnie, czyni¹c tê uwagê takszybko, jak to by³o mo¿liwe.Nie ¿yczy³a sobie, by myœlano o niej jako o tej,która obrabowa³a umar³¹.Chocia¿ nie wiedzia³a, czemu mia³aby odebraæ jej tak¹b³ahostkê.- Kot wszed³ do bramy przed tob¹ albo razem z tob¹.Mê¿czyzna nie uczyni³ z tejwypowiedzi pytania, Kelsie jednak uwa¿a³a za stosowne odpowiedzieæ:- Tak.Tym razem potokiem s³Ã³w wybuchnê³a Dahaun.Kelsie dos³ysza³a kilkakroæ zarównoswoje imiê, jak i s³owo „brama".Najpierw skin¹³ g³ow¹ Tregarth, a potemWittle, ta ostatnia niechêtnie; Kelsie nie mia³a co do tego ¿adnychw¹tpliwoœci.W chwilê póŸniej dziewczyna przygl¹da³a siê, jak kobieta w szarejsukni wyjê³a z ukrytej kieszeni niewielki woreczek i póty wyci¹ga³a z niegotroczki, a¿ roz³o¿y³a go p³asko na macie okrywaj¹cej pod³ogê.Przyklêkn¹wszyrozprostowa³a ów kawa³ek materia³u jeszcze bardziej, po czym obróci³a siê wstronê kota.Zetkn¹wszy siê z nim oko w oko, nie wyda³a jednak ¿adnegodŸwiêku.Jeœli prosi³a stworzenie, by zrezygnowa³o z pieczy nad klejnotem, to nieodnios³a sukcesu.Kot cofa³ siê bowiem,wci¹¿ ku niej zwrócony, a¿ zatrzyma³ siê w sporej odleg³oœci.Miêdzy oczamikobiety, które pod ciemnymi brwiami wydawa³y siê niemal bia³e, pojawi³a siêpionowa zmarszczka.W tej chwili Wittle coœ mówi³a, coœ, co mia³o swoisty rytmi mog³o stanowiæ czêœæ jakiegoœ obrzêdu.Ale kot nawet siê nie poruszy³.Wkoñcu kobieta podnios³a woreczek i znów rzuci³a na Kelsie ostre i groŸnespojrzenie, mówi¹c coœ z godnoœci¹.Tregarth wys³ucha³ jej, po czym przet³umaczy³ dziewczynie.- Rozkazuje ci siê, byœ sprawi³a, aby twoja przyjació³ka zezwoli³a oddaliæ siêmocy.- Rozkazuje siê? - warknê³a Kelsie.- Nie mam ¿adnej w³adzy nad kotem.Przyjació³ka.- resztki jakiejœ dawnej wiedzy wychynê³y na powierzchniê jejumys³u w ten sposób zwyk³o siê mówiæ o czarownicach, które wys³uguj¹ siêzwierzêtami.No wiêc nie wiem, gdzie siê znajduje ta wasza Zielona Dolina aniEscore, ani to wszystko, co w niej jest! Nie jestem czarownic¹ - coœ takiegonie istnieje.Na wargach mê¿czyzny pojawi³ siê po raz pierwszy cieñ uœmiechu.- Och, ale tutaj one s¹, Kelsie McBlair.Tu jest ich kolebka, tu jest Ÿród³otego, co mog³abyœ nazwaæ czarostwem.Kelsie rozeœmia³a siê niepewnie.- To jest jakiœ sen - rzek³a raczej do siebie ni¿ do mê¿czyzny.- ¯aden sen.G³os mê¿czyzny by³ ca³kowicie powa¿ny i Kelsie pomyœla³a, ¿e przygl¹da siê jejz odrobin¹ litoœci.- Brama pozosta³a za tob¹, nie mo¿esz wróciæ.Unios³a rêce.- Co to za bajanie o tych wszystkich bramach? zapyta³a
[ Pobierz całość w formacie PDF ]