X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I to jest prawda, Val.Prawda jest okruchem lodu".No, Geralt? Zadowoli�em ci�? Skorzysta�e� ze swojego prawa?Wied�min powoli kiwn�� g�ow�.- Dobrze - rzek� Istredd.- Teraz ja skorzystam z mojego.Bo ja nie przyjmuj�tego listu do wiadomo�ci.Ja nie mog� bez niej.Wol� ju�.Stawaj, dodiab�a!Zgarbi� si� i wyci�gn�� miecz szybkim, zwinnym ruchem, �wiadcz�cym o wprawie.Pustu�ka zaskrzecza�a.Wied�min sta� nieruchomo, z opuszczonymi wzd�u� boków r�kami.- Na co czekasz? - szczekn�� czarodziej.Geralt powoli uniós� g�ow�, popatrzy�na niego przez chwil�, potem odwróci� si� na pi�cie.- Nie, Istredd - powiedzia� cicho.- �egnaj.- Co to ma znaczy�, do cholery? Geralt zatrzyma� si�.- Istredd - rzuci� przez rami�.- Nie wci�gaj w to innych.Je�eli musisz, topowie� si� w stajni na lejcach.- Geralt! - krzykn�� czarodziej, a g�os za�ama� mu si� nagle, uderzy� uchofa�szyw�, z�� nut�.- Ja nie zrezygnuj�! Nie ucieknie przede mn�! Pojad� za ni�do Venger-bergu, pojad� za ni� na koniec �wiata, odnajd� j�! Nie zrezygnuj� zniej nigdy! Wiedz o tym!- �egnaj, Istredd.Odszed� w zau�ek, nie odwracaj�c si� ju� ani razu.Szed�, nie zwracaj�c uwagina ludzi, szybko schodz�cych mu z drogi, na zatrzaskiwane pospiesznie drzwi iokiennice.Nie zauwa�a� nikogo i niczego.My�la� o li�cie, który czeka na niego w ober�y.Przyspieszy� kroku.Wiedzia�, �e na wezg�owiu �ó�ka czeka na niego mokra oddeszczu, czarna pustu�ka, trzymaj�ca list w zakrzywionym dziobie.Chcia� jaknajpr�dzej przeczyta� ten list.Chocia� zna� jego tre��.- Ty �winio! Ty zapowietrzony �piewaku! Ty oszu�cie!Geralt, zaciekawiony, poci�gn�� klacz za róg uliczki.Zanim jeszczezlokalizowa� �ród�o wrzasków, do��czy� si� do nich g��boki, lepko szklanybrz�k.S�ój wi�niowych konfitur, pomy�la� wied�min.Taki odg�os wydaje s�ójwi�niowych konfitur, gdy rzuci� nim w kogo� z du�ej wysoko�ci lub z du�� si��.Pami�ta� to dobrze, Yennefer, gdy mieszkali razem, zdarza�o si� niekiedy wgniewie rzuca� w niego s�ojami konfitur.Tymi, które dostawa�a od klientów.Yennefer poj�cia bowiem nie mia�a o wyrobie konfitur, a magia by�a pod tymwzgl�dem zawodna.Za rogiem uliczki, pod w�skim, pomalowanym na ró�owo domkiem zebra�a si� sporagrupka gapiów.Na male�kim, ukwieconym balkonie, tu� pod spadzistym okapemdachu, sta�a m�oda, jasnow�osa kobieta w nocnej koszuli.Wyginaj�c pulchniutkiei okr�glutkie rami�, widoczne spod falbanek, kobieta z rozmachem cisn�a w dó�obt�uczon� doniczk�.Szczup�y m�czyzna w �liwkowym kapelusiku z bia�ym piórkiem odskoczy� jakoparzony, doniczka mlasn�a o ziemi� tu� przed nim, rozpryskuj�c si� w kawa�y.- Prosz� ci�, Vespula! - krzykn�� m�czyzna w kapelusiku z piórkiem.- Niedawaj wiary plotkom! By�em ci wierny, niech skonam, je�li to nieprawda!- �ajdaku! Diabli synu! Przyb��do! - wrzasn�a pulchniutka blondynka i skry�asi� w g��bi domu, niew�tpliwie w poszukiwaniu dalszych pocisków.- Hej, Jaskier - zawo�a� wied�min, ci�gn�c na plac boju opieraj�c� si� iprychaj�c� klacz.- Jak si� masz? Co si� dzieje?- Normalnie - rzek� trubadur, wyszczerzywszy z�by.- Jak zwykle.Witaj, Geralt.Co tu porabiasz? Cholera, uwa�aj!Cynowy pucharek �wisn�� w powietrzu i z brz�kiem odbi� si� od bruku.Jaskierpodniós� go, obejrza� i cisn�� do rynsztoka.- Zabieraj te �achmany! - wrzasn�a jasnow�osa, wdzi�cznie faluj�c falbankamina pulchniutkich piersiach.- I precz z moich oczu! �eby noga twoja tu wi�cejnie posta�a, ty grajku!- To nie moje - zdziwi� si� Jaskier, podnosz�c z ziemi m�skie spodnie o ró�nychkolorach nogawek.- W �yciu nie mia�em takich spodni.- Wyno� si�! Nie chc� ci� widzie�! Ty.ty.Wiesz, jaki ty jeste� w �ó�ku?Do niczego! Do niczego, s�yszysz? S�yszycie, ludzie?Nast�pna doniczka �wisn�a, zafurkota�a wyrastaj�cym z niej suchym badylem.Jaskier ledwo zd��y� si� uchyli�.Za doniczk�, wiruj�c, pofrun�� w dó�miedziany sagan o pojemno�ci minimum dwóch i pó� galona.T�um gapiów,trzymaj�cy si� poza zasi�giem ostrza�u, zatacza� si� ze �miechu.Co wi�ksidowcipnisie bili brawo i niegodnie pod�egali blondynk� do czynu.- Czy ona nie ma w domu kuszy? - zaniepokoi� si� wied�min.- Tego nie mo�na wykluczy� - powiedzia� poeta, zadzieraj�c g�ow� w stron�balkonu.- Ona ma w domu straszn� rupieciarni�.Widzia�e� te spodnie?- Mo�e wi�c lepiej chod�my st�d? Wrócisz, gdy si� uspokoi.- Diab�a tam - skrzywi� si� Jaskier.- Nie wróc� do domu, z którego rzuca si�na mnie kalumnie i miedziane garnki.Nietrwa�y ów zwi�zek uwa�am za zerwany.Poczekajmy tylko, niech wyrzuci moj�.O matko, nie! Vespula! Moja lutnia!Rzuci� si�, wyci�gaj�c r�ce, potkn��, upad�, z�apa� instrument w ostatniejchwili, tu� nad brukiem.Lutnia przemówi�a j�kliwie i �piewnie.- Uff - westchn�� bard, zrywaj�c si� z ziemi.- Mam j�.Dobra jest, Geralt,teraz ju� mo�emy i��.Mam u niej, co prawda, jeszcze p�aszcz z kunimko�nierzem, ale trudno, niech b�dzie moja krzywda.P�aszczem, jak j� znam, nierzuci.- Ty k�amliwa �ajzo! - rozdar�a si� blondynka i rozbryzgliwie splun�a zbalkonu.- Ty w�ócz�go! Ty zachrypni�ty ba�ancie!- Za co ona ciebie tak? Co� przeskroba�, Jaskier?- Normalnie - wzruszy� ramionami trubadur.- Wymaga monogamii, jedna z drug�, asama rzuca w cz�owieka cudzymi spodniami.S�ysza�e�, co o mnie wykrzykiwa�a? Nabogów, ja te� znam takie, które �adniej odmawiaj�, ni� ona daje, ale niekrzycz� o tym po ulicach.Idziemy st�d.- Dok�d proponujesz?- A jak my�lisz? Do �wi�tyni Wiecznego Ognia? Chod�, wpadniemy pod "GrotW�óczni".Musz� uspokoi� nerwy.Wied�min, nie protestuj�c, poci�gn�� klacz za Jaskrem, ra�no ruszaj�cym wciasny zau�ek.Trubadur podkr�ci� w marszu ko�ki lutni, dla próby pobrzd�ka� postrunach, wzi�� g��boki, rozwibrowany akord.Zapachnia�o powiewem jesieniZ wiatrem zimnym ulecia� stów sensTak by� musi, niczego nie mog� ju� zmieni�Brylanty na ko�cach twych rz�s.Urwa�, weso�o pomacha� r�k� dwóm smarkulom, przechodz�cym obok z koszykamipe�nymi warzyw.Smarkule zachichota�y.- Co ci� sprowadza do Novigradu, Geralt?- Zakupy.Uprz��, troch� ekwipunku.I nowa kurtka - wied�min obci�gn�� na sobieszeleszcz�c�, pachn�c� nowo�ci� skór�.- Jak ci si� wodzi moja nowa kurtka,Jaskier?- Nie nad��asz za mod� - skrzywi� si� bard, strzepuj�c kurze piórko z r�kawaswego po�yskliwego, chabrowego kaftana o bufiastych r�kawach i ko�nierzupowycinanym w z�bki.- Ach, ciesz� si�, �e si� spotkali�my.Tu, w Novigradzie,stolicy �wiata, centrum i kolebce kultury.Tutaj cz�owiek �wiat�y mo�eodetchn�� pe�n� piersi�!- Przejd�my mo�e oddycha� uliczk� dalej - zaproponowa� Geralt, patrz�c naobdartusa, który kucn�wszy i wyba�uszywszy oczy wypró�nia� si� w bocznymzau�ku.- Denerwuj�cy staje si� ten twój wieczny sarkazm - Jaskier skrzywi� si� znowu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •  

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.