[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Doktor Kowalski wzi¹³ swoj¹ torbê i ruszy³ w milcze­niu ku drzwiom.Gdy weszli do mieszkania Klossa, Kurt siedzia³ w kuch­ni i jad³ kolacjê, alejaka istnia³a pewnoœæ, ¿e nie zagl¹da³ do pokoju? A ten lekarz? Czy mo¿na ufaæprzypadko­wemu lekarzowi? Zorientuje siê natychmiast, ¿e chodzi o ranêpostrza³ow¹.Co robiæ potem z Ew¹? Jak j¹ prze­rzuciæ do lasu? Jeœli Liszgin¹³, na nawi¹zanie kontaktu potrzeba paru dni.Kloss spojrza³ na zegarek.Von Rho-de ju¿ czeka.Von Rhode jest punktualny i niebezpiecz­ny.Czy coœspostrzeg³? Powiedzia³: „Ostro¿nie z Polka­mi".Co to mia³o znaczyæ? Zreszt¹niech ich diabli.Najwa¿niejsza jest Ewa.- Proszê mi daæ jakiœ pasek - powiedzia³ doktor Ko­walski.Od³o¿y³ strzykawkê i przewi¹zywa³ teraz ramiê Ewy.Dziewczyna otworzy³a oczy.Kloss pochyli³ siê nad ni¹.-Janek-powiedzia³a cicho i dostrzeg³a Kowalskiego.- Kto to? - przestraszy³asiê.- Lekarz - rzek³ Kloss.- Nic nie mów.Kowalski banda¿owa³ ramiê.Wydawa³o siê, ¿e nie s³y­szy ich rozmowy, alboudawa³, ¿e nie s³yszy.Potem wsta³ i zamkn¹³ swoj¹ torbê.- Trzeba j¹ natychmiast przewieŸæ do szp¿tala.- To niemo¿liwe! Bêdzie j¹ pan leczy³ tutaj.Kowalski wzruszy³ ramionami.Suchym tonem wyja­œnia³, ¿e stwierdzi³ ranê wokolicy pachowej i naruszenie têtnicy ramieniowej.Têtnicê trzeba zeszyæ wci¹gu dwóch godzin, bo jeœli krwotok nie bêdzie powstrzymany.- To powa¿na operacja? - zapyta³ Kloss.- Operacja jest powa¿na.Proszê j¹ zawieŸæ do nie­mieckiego szpitala.Czy ten lekarz udaje, czy nie rozumie?- Podejmie siê pan tej operacji? - Kloss mówi³ niemal szeptem.Czu³ na sobieuwa¿ne spojrzenie Kowalskiego.- Pan wie równie dobrze jak ja, ¿e o takich zabiegach muszê meldowaæ niemieckimw³adzom.- Biorê wszystko na siebie.- Wola³bym wiedzieæ wiêcej - rzek³ Kowalski.-Ja ry­zykujê.- Wie pan i tak dostatecznie du¿o - Kloss czu³, ¿e od­daje siê w jego rêce, aleczy mia³ inne wyjœcie? Czy ist­nia³o inne wyjœcie?- Samochód? - zapyta³ Kowalski.- Nie mam samochodu.- Kloss zawo³a³ Kurta.Ch³o­pak prze¿uwa³ jeszcze kolacjê,wydawa³ siê obojêtny i ni­czym nie zadziwiony.Kaza³ mu znaleŸæ doro¿kê ipo­tem odwieŸæ dziewczynê do szpitala.Musia³ iœæ do von Rhodego.Oddawa³ EwêKowalskiemu i Kurtowi.Nie mia³ innego wyjœcia.Doro¿ka w³aœnie podje¿d¿a³a,gdy wychodzi³ z domu.Stary cz³owiek na koŸle by³ przera­¿ony.Minê³a ju¿godzina policyjna, ale jeœli pan ¿o³nierz koniecznie chce.Byle tylko nie spotkali patrolu - modli³ siê Kloss.-Byle tylko nie spotkalipatrolu.5W szpitalu siostra Krystyna nie odstêpowa³a mê¿czy­zny przywiezionego w stanieszoku.Zrobi³a mu ju¿ iniekcjê, teraz bada³a têtno i czeka³a, a¿ chory otworzyoczy.Chcia³a, ¿eby otworzy³ oczy.Mia³ interesuj¹c¹ twarz, na pewno nie by³ toch³op ani nikt z miasteczka, przypomina³ bardziej nauczyciela gimnazjalnego ni¿kogoœ z partyzantki.Przeszuka³a ju¿ kieszenie marynarki i p³aszcza.Nic,¿adnego papierka, tylko paczka niemiec­kich papierosów, czysta chusteczka zwyszytym mono­gramem „A.K." i parê zmiêtych banknotów markowych.Wziê³a jegod³oñ i zobaczy³a z³ot¹ obr¹czkê.Zawaha³a siê.W tej chwili dostrzeg³a Stefana.Sta³ za ni¹ chyba ju¿ od paru chwil.Równie uwa¿nie obserwowa³ chorego.- Kto to jest? - zapyta³.- Nie wiem - powiedzia³a Krystyna.- PrzywieŸli goze wsi.- To jego marynarka? - Stefan siêga³ ju¿ do kieszeni.- Zostaw, nic nie znalaz³am.- I w tej chwili wybuch-nê³a w niej gromadzona odwielu godzin z³oœæ na Stefa­na.- Gdzie by³eœ wczoraj?Wzruszy³ obojêtnie ramionami.- Nie pamiêtam.Myœlisz, ¿e prowadzê pamiêtnik? Chyba na popijawie.- Nie ¿artuj ze mn¹ - powiedzia³a cicho Krystyna.- Gdzie¿bym œmia³! - rozeœmia³ siê, potem otoczy³ j¹ ramieniem.- Nie z³oœæsiê, dziewczyno!- Pójdziesz dzisiaj ze mn¹? - zapyta³a Krystyna.- Siê zobaczy - mrukn¹³, ale Krystyna ju¿ nie s³ucha­³a.Chory otwiera³ w³aœnieoczy.Krystyna po³o¿y³a mu d³oñ na czole.- Schwester- szepn¹³ chory - wo bin ich?Mówi³ po niemiecku.Rozumia³ jednak albo Krysty­nie zdawa³o siê, ¿e rozumie,gdy wyjaœnia³a mu, ¿e jest w szpitalu i ¿e nied³ugo bêdzie zdrowy.Zamkn¹³ oczyi po chwili Krystyna us³ysza³a znowu jego g³os.Bredzi³.Rozumia³a tylkooderwane s³owa.Wald.Forsthaus.Potem coœ, co oznacza³o chyba eksplozjê iwreszcie data.Dwukrotnie powtórzy³ tê datê.29 wrzesieñ, czyli mniej wiêcej zatydzieñ.Potem znowu straci³ przytomnoœæ.Krystyna pozosta³a przy ³Ã³¿ku i przys³uchiwa³a siê zwyk³ym, szpitalnymodg³osom.Jêcza³a kobieta pod dzie­wi¹tk¹.Kaszla³ gruŸlik spod pi¹tki, któregodawno po­winni wypisaæ ze szpitala.M³oda dziewczyna, chora na anemiê, przesz³aprzez korytarz.Z operacyjnej dobiega³y g³osy Stefana i Wac³awa.Znowu siêk³Ã³cili.W tym trwa­j¹cym od wielu tygodni sporze Krystyna by³a raczej sk³onnaprzyznaæ racjê Stefanowi.Nie tylko dlatego, ¿e Stefan by³ jej, ale tak¿e, i¿Wac³aw od pocz¹tku, od chwi­li przybycia tutaj, wydawa³ siê dziwny, nieufny,zbyt ostro¿ny, jakby ci¹gle siê czegoœ obawia³ albo na ka¿­dym kroku wietrzy³pod³oœæ godz¹c¹ bezpoœrednio w niego.Krystyna nie s³ysza³a, o czym mówi¹, alechwy­ci³ j¹ nagle za gard³o lêk o Stefana, przypomnia³a sobie wczorajszywieczór i to, o czym chcia³a myœleæ, ale o czym ba³a siê myœleæ.Sala operacyjna, przerobiona z dawnego gabinetu le­karskiego, by³a bardzo ma³a.Stefan skoñczy³ w³aœnie czyszczenie narzêdzi, które Wac³aw uk³ada³ starannie wszafie.- Doktor Kowalski - powiedzia³ Stefan - lubi, ¿eby skalpele uk³adaæ od ma³egodo du¿ego.I posegreguj ig³y.Przynajmniej to powinieneœ umieæ robiæ.Wac³aw milcza³.By³ to wysoki ch³opak o poci¹g³ej twarzy, na której zastyg³wyraz niepokoju albo strachu.Stefan obserwowa³ go uwa¿nie.- Boisz siê? - zapyta³.-Czego?-Jak d³ugo uda ci siê oszukiwaæ naszego doktorka? Jemu mo¿esz mówiæ, ¿e by³eœna medycynie, a mnie nie uwa¿aj za frajera.- By³em - powiedzia³ Wac³aw.- Mo¿e parê miesiêcy.Ale z prosektorium uciek³eœ wczeœniej, jeœli ciê tam wogóle wpuœcili.Przetrzyj strzy­kawkê.Wac³aw pos³usznie wykona³ polecenie.- Powiedzia³byœ przynajmniej, ¿ebym siê od ciebie odczepi³.- Odczep siê - rzek³ Wac³aw.Stefan podszed³ do niego i po³o¿y³ mu d³oñ na ramieniu.- Imiê te¿ zmieni³eœ? - zapyta³ cicho.Wac³aw odskoczy³.Sta³ pod drzwiami,lekko pochylo­ny naprzód, jakby gotowy do obrony, oczekuj¹cy ciosu.- Nie bój siê, frajerze.Jesteœ zbyt nerwowy jak dla mnie [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •