[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odparł, ważąc wolno słowa:–Jeśli robotnicy rodziny zostaną, by pilnować plonów, moglibyśmy przyprowadzić tu kozy i bezpłodne kobiety… robiąc postoje po drodze.Chyba udałoby się przed jesienią.Jeśli tylko przedtem odkryjemy, gdzie jest bezpieczna woda.–O, wiem, że dasz radę!Tam zmarszczył czoło z namysłem i znów wyciągnął dłoń, by dotknąć milczącego, nieosiągalnego jaja.* * *Tuż przed wyruszeniem małej ekspedycji z farmy Wilkinsonów, pojawił się doktor Sutter na rowerze błotnym.Po co tu przyjechał? Tam nie lubił doktora Suttera, który zawsze traktował innych ludzi z wyższością.Odwiedzał na rowerze farmy i wioski, podobno po to, żeby „pomagać”.O, pewnie, niektórym ludziom istotnie pomagał, ale nie rodzinie Tama, odosobnionej w swojej wiosce.W każdym razie niespecjalnie im pomagał.Czasem przywiózł jakieś lekarstwo na bolące kości babci i na gorączkę Suze, ze szpitala w St Paul.Ale nie był w stanie zrobić nic, by siostry Tama – czy ktokolwiek inny – nie rodził się w takiej postaci, a całe jego „medyczne wykształcenie” nie wystarczyło, by uczynić Suze, Nan czy Calie płodnymi.I doktor Sutter zawsze traktował wyniośle Tama, który przecież był najbardziej inteligentną osobą z rodziny.–Boję się – odezwała się Suze.Jechała na rodzinnym mule.Wszyscy pozostali dreptali obok.Suze, Calie, Nan, prowadzona przez Jacka, kuzyna Tama, wuj Seddie i wuj Ned, obaj uzbrojeni, Tam i Juli.Juli stała i rozmawiała z doktorem Sutterem.Oczy jej błyszczały.Ku rozczarowaniu Tama, podczas miesiąca miodowego nie udało im się począć dziecka.–Nie ma się czego bać, Suze – powiedział.– Juli! Czas ruszać!Podbiegła do niego.–Dave też idzie! Mówi, że ma parę tygodni wolnego i chce zobaczyć jajo.Tam, on o nim wie!Pewnie, że wie.Tam zacisnął usta i nie odpowiedział.–Mówi, że przysłali je ludzie z innego świata, a nie Bóg, i…–Babcia mówiła, że pochodzi od Boga – przerwał jej ostro Tam.Słysząc ton jego głosu Juli zatrzymała się.–Tam…–Rozmówię się sam z Sutterem.Nagadał ci jakichś miejskich kłamstw.A teraz idź z Suze.Ona się boi.Juli wykonała polecenie.Światełko w jej oczach zgasło.Tam postanowił sobie w duchu, że pogada z Sutterem i załatwi sprawę, jak tylko uda mu się zaprowadzić porządek.Jajo oczywiście pochodziło od Boga! Babcia tak powiedziała, a gdyby to nie była prawda, cała ta ekspedycja, z odrywaniem robotników od pracy, nie miałaby sensu, nawet jeśli uwzględnić, że jest środek lata, i nie ma wiele pracy między zasiewem a żniwami.Z jakiegoś powodu jednak, między jednym zadaniem a drugim, Tam nie znalazł czasu, by rozmówić się z doktorem Sutterem, aż do wieczora, kiedy rozbili obóz przy pierwszym jeziorze.Calie i Suze zasnęły, a reszta rozsiadła się dookoła przyjemnego ognia, najadłszy się papki z kukurydzy i świeżego króliczego mięsa.Gdzieś w ciemnościach zawył wilk.–Jest ich o wiele więcej niż wtedy, jak byłem młody – powiedział wuj Seddie, który miał prawie siedemdziesiąt lat.– A co ciekawe – kiedy się jakiegoś złapie, okazuje się, że bardzo rzadko bywają zdeformowane.W przeciwieństwie do królików czy żab.Najgorzej jest z żabami.–Wilki pojawiły się w Minnesocie dopiero po Upadku – wtrącił doktor Sutter.– W Kanadzie nie były tak narażone na zanieczyszczenia imitujące hormony.A z żabami zawsze było najgorzej, bo zwierzęta wodne są najbardziej narażone na czynniki środowiskowe.Niektóre słowa, których używał, były zupełnie takie same jak te, którymi mówiła babcia, ale i tak Tamowi się podobały.Nie wiedział, co oznaczają, i zamierzał spytać o to Suttera.Zrobiła to jednak Juli.–Te hormo… hormo… co to jest, doktorze?Uśmiechnął się do niej.W świetle ogniska zalśniły jego proste, białe zęby.–Mówiłem o zanieczyszczeniach środowiskowych, które wiążą się z receptorami w całym organizmie i zaburzają jego normalne funkcjonowanie.Dotyczy to szczególnie płodów.Tuż przed Upadkiem poziom tych zanieczyszczeń osiągnął nieoczekiwaną masę krytyczną i nagle na całym świecie zaczęły się problemy z płodnością, uszkodzenia neurologiczne i mózgowe.Wybacz, Juli, ale zacząłem przemawiać medycznym żargonem.Krótko mówiąc, moja śliczna, rodzi się za mało dzieci, i za dużo z tych, które się rodzą, nie potrafi prawidłowo myśleć ani się poruszać, i doszło do Upadku.Gdzieś za nim Nan, która urodziła się bez piątej klepki, gaworzyła cicho do siebie.–Myślałam, że powodem Upadku była wojna, pieniądze, bomby i takie rzeczy – rzekła niewinnym tonem Juli
[ Pobierz całość w formacie PDF ]