[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Miałbyś nadzieję.Z innym rozumem można powalczyć.Ale jak walczyć z czymś, o czym się nie wie — czym jest, gdyż tym się nie jest?— Po co więc tu przyszliście? — ponuro zapytał Bishop.— Ty ułamałeś pierwszą gałąź? Nie.Ty obłupałeś pierwszy kamień? Ba! Ty zniewoliłeś ogień? Ty oswoiłeś inne zwierzę? Ty zbudowałeś piramidy i wymyśliłeś hieroglify? Może skonstruowałeś pierwsze skrzydła? Albo na barykadach tobie pierwszemu przyśniła się wolność? Jest coś, w czym byłeś pierwszy? Cokolwiek zostało dokonane — stało się przed tobą.A jednak — przyjmujesz za własne.I byłbyś zdumiony, gdyby ci ktoś odmawiał czegoś.Nikt ci też nie odmawia.Lecz i ty nie żałuj innym.— To wy przyszliście do nas — głucho powiedział Bishop.— I już zabraliście wszystko.Czarnobrew nieco przekrzywił ptasią głowę i chwilę w milczeniu popatrzył okrągłą szybką.Wreszcie westchnął ciężko.— Posłuchaj uważnie — zaproponował.— Przed miliardami lat martwy kamień leżał sobie na planecie, którą nazwaliście Ziemia.Kamień, jak kamień — porażony bezwładem martwej materii.Wiatr go owiewał, deszcz zraszał i nagrzewało słońce.Tak naprawdę tylko czas go potrafił wyszczerbić i przeistoczyć w glebę.Lecz oto, niezależnie od tego kamienia, narodziło się życie.Ono powołało do bytu siłę zawartą w ramieniu pierwotnego człowieka.Ten wreszcie schylił się po kamień i zwielokrotnił nim siłę swojej pięści.Ze współdziałania tej siły i kamienia uformował się Rozum człowieka.Ten Rozum, który stał się dostrzegalny w ramach całego Kosmosu.I każdy inny rozum wobec waszego, w tym Kosmosie, byłby jedynie bytem kamienia wobec jemu podobnych głazów.Dlatego więc, niezależnie od Rozumu, we Wszechświecie narodziła się Moc, która swoje ramię wyciągnęła po ten Rozum, żeby go podjąć z Ziemi; jak ręka małpoluda wyciągnięta po tamten kamień… Wiem, wiem, powiesz mi o agresji.I będziesz widział groby swojego narodu.Spójrz na to inaczej.Oto odpryski kamienia, jakim nowa Moc próbuje skrzesać nowy ogień.Potem z krzemiennej buły odłupie zbędne warstwy i z kamienia uczyni doskonałe narzędzie…— Narzędzie! — powiedział Bishop.— Wobec rozumu istota kamienia jest tylko narzędziem.Wobec Mocy, Uosobionej w Imperium Czerwonej Gwiazdy, czymże innym jest rozum? Bez Mocy pozostaje kamieniem, dzięki niej — być może — uda się go przekuć w potężny młot.— Jakim prawem! — zawołał Bishop.— Prawem Wszechświata.Bo my reprezentujemy jego Prawo.Każde prawo, kształtując się, musi zabijać.Wstępna dynamika Imperium kazała wam ponieść wiele ofiar.Dzisiaj to nie jest niezbędne.Wszystko, co osiągnęliście, jest w nas…— A przy okazji nas wybito do nogi — powiedział Bishop.Konung swoją czarną i kostropatą twarz zniżył do twarzy Bishopa.Aż tamten się cofnął o krok.— Wybornie! — chrapliwie zaśmiał się Czarnobrew.— Czyżbyś zapomniał, że człowieka też częściej stać było na miłosierdzie dla psa niż dla drugiego człowieka? Myśmy wam zostawili przynajmniej to gniazdko wydłubane w skorupie Hidalgo.Jakby to powiedział ten, o którym zapomnieliście…Za nim Ryżowąs podjął chętnie:— Oto ów szałas, panie.Wejdź tam, panie.Przemoc tej nocy jest nazbyt gwałtowna,Aby natura ludzka mogła znieść ją,Będąc bezdomną.Bishop bezradnie potrząsnął głową.— Po co przyszliście dzisiaj — zapytał głosem nie spodziewającym się odpowiedzi.— Jeżeli dostało się wam wszystko, co można nam było zabrać, dlaczego teraz nie dacie nam wytchnąć?Czarnobrew obejrzał się na Ryżowąsa.— Powiemy mu? — zapytał.— Do czegoś musi służyć gęba — zachichotał tamten.Czarnobrew zastanawiał się chwilę.— Zrozum nas, przyjacielu — powiedział wreszcie.— Wasza archeologia pozwoliła wam wiele nauczyć się ze skorupek.Stąd była prawie cała wiedza wasza o tym, czego dokonali wasi przodkowie… Rozumiesz: różne są skorupki.Czy jednak zawsze wystarczą skorupki, żeby zrozumieć, jak tego dokonali?— Powiem prościej — wtrącił Ryżowąs.— Osobiście gustuję w różnych odmianach waszego Szekspira.Mój towarzysz woli gadać za Cervantesem… Zaproponujcie mu, żeby powiedział coś od siebie.Bishop zmarszczył brwi.— Piękna była jego przypowieść o Rozumie i o Kamieniu — powiedział niepewnie.— Bzdura! — parsknął Ryżowąs.— Tyle to sobie uświadomił niejaki Koloman.Mogę ci dodać jeszcze kilka anegdotek, jakie na temat naszej Mocy wymyśliły najświetniejsze umysły Strefy Systemu… zanim je rozebrało na czynniki pierwsze.— W tym sęk — zgodził się Czarnobrew.— Nie wszystko da się wydedukować z trupa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]